Soccer atakuje, Ameryka się nie broni

We Francji trwają mistrzostwa Europy, a w Stanach Zjednoczonych dobiegła końca Copa America. Czy piłka nożna, czyli soccer, wreszcie podbije USA?

Publikacja: 09.07.2016 12:14

Amerykanie stworzyli ligę piłkarską MLS (Major Soccer League), która właśnie rozgrywa 20. sezon. Gra

Amerykanie stworzyli ligę piłkarską MLS (Major Soccer League), która właśnie rozgrywa 20. sezon. Grają w niej obecnie tacy zawodnicy, jak: Andrea Pirlo ( z lewej) i David Villa (z prawej). Występują też: Ashley Cole,, Frank Lampard, Robbie Keane, Didier Drogba, Kaka czy Steven Gerrard.

Foto: Archiwum

Kiedy piłkarski świat zadawał sobie pytanie, czy Lionel Messi wreszcie wygra coś z reprezentacją, fanów piłki nożnej w Stanach zastanawiała inna kwestia: czy ich rodacy wreszcie przekonają się do soccera? To pierwszy raz, kiedy Copa America odbywał się poza Ameryką Południową. Wybór USA na gospodarza turnieju był znaczący – organizatorzy twierdzili nawet, że to największe wydarzenie piłkarskie w Stanach Zjednoczonych od czasu mistrzostw świata w 1994 roku. Piłka szerzej zagościła na łamach amerykańskich mediów, które na co dzień – mówiąc delikatnie – nie wykazują przesadnego zainteresowania tą dyscypliną sportu.

Rekord oglądalności

Amerykanie dotarli do półfinału, czyli osiągnęli bardzo dobry wynik (w turnieju brało udział 16 zespołów). W meczu półfinałowym nie mieli szans w starciu z Argentyną – przegrali 0:4. Mecz wzbudził wielkie zainteresowanie, w centrum uwagi znalazł się oczywiście Messi, o którym słyszeli nawet ci Amerykanie, którzy się piłką nożną nie interesują – czyli większość. Gwiazdor Barcelony zrewanżował się kapitalną bramką strzeloną z rzutu wolnego. Na stadionie w Houston mecz oglądało ponad 70 tysięcy kibiców, a przed telewizorami 8,1 miliona widzów, dzięki czemu padł piłkarski rekord oglądalności. Mecz komentowano i rozkładano na czynniki pierwsze, tak jakby chodziło o futbol (w Stanach tym mianem określa się grę znaną u nas jako futbol amerykański).

Kiedy Amerykanom przyznano organizację mistrzostw świata w 1994 roku, każdy miał swoje cele: FIFA chciała podbijać nowe lądy, a gospodarze snuli plany, jak to staną się piłkarską potęgą. Mistrzostwa okazały się frekwencyjnym i organizacyjnym sukcesem, piłka nożna miała swoje pięć minut w USA. Ale to było właśnie pięć minut: Amerykanie boleśnie się przekonali, że wybitnych piłkarzy nie da się wyprodukować w fabrykach, nawet jeżeli to są najlepsze fabryki. USA piłkarską potęgą na razie nie są i raczej szybko nie będą. Teraz się mówi, że znowu zorganizują mundial – w 2026 roku.

Amerykanie na ogół nie lubią soccera, jak się u nich określa piłkę nożną, a nawet więcej, wielu czuje do tego sportu autentyczną niechęć. Dlaczego tak jest? Na ogół wymienia się tutaj przyczyny sportowe i pozasportowe. Wśród tych pierwszych jest przekonanie, że to nudny sport. Amerykanie nie rozumieją, jak gra może się kończyć wynikiem 0:0. Są przyzwyczajeni z innych rozgrywek, że wynik zmienia się szybko i w efektowny sposób. Poza tym piłka nożna – przechodzimy do względów pozasportowych – chce podważyć tradycyjny układ sił w amerykańskim sporcie, czyli innymi słowy zakwestionować amerykańskie wartości. A te dla wielu Amerykanów są świętością.

W amerykańskim sporcie rządzi tzw. wielka czwórka. Są to (w kolejności od najbardziej popularnych): futbol amerykański, bejsbol, koszykówka i hokej. Tak było, jest i tak ma pozostać – uważa wielu zwyczajnych ludzi, ale i wpływowych dziennikarzy. Tom Weir, komentator „USA Today", ujął to finezyjnie: „Zwalczanie piłki nożnej jest bardziej amerykańskie niż tarta jabłkowa, pikap czy sobotnie popołudnia spędzane przed telewizorem". (Podaję za Franklinem Foerem, autorem książki „Jak futbol objaśnia świat").

Tworzyli historię MLS

Amerykanie stworzyli ligę piłkarską MLS (Major Soccer League), która właśnie rozgrywa 20. sezon. Grają w niej obecnie tacy zawodnicy, jak: Ashley Cole, Andrea Pirlo, Frank Lampard, David Villa, Robbie Keane, Didier Drogba, Kaka czy Steven Gerrard. Wszystko to są piłkarze, których kibicom europejskim nie trzeba przedstawiać, jeszcze niedawno gwiazdy swoich reprezentacji i europejskich klubów. A przecież to nie pierwsi znani zawodnicy w MLS. W ubiegłym roku serwis Yahoo Sports ogłosił listę najlepszych 20 zawodników w historii ligi. 16. miejsce zajął Piotr Nowak, były reprezentant Polski, a obecnie trener Lechii Gdańsk. W pierwszej dziesiątce znaleźli się m.in. znakomity kolumbijski rozgrywający z bujną czupryną Carlos Valderama, symbol angielskiej piłki David Beckham i francuski łowca bramek Thierry Henry. Oni tworzyli historię MLS, która jest przecież młodą ligą, a wcześniej w Stanach grali najwięksi: Pele i Eusebio, Beckenbauer i Cruyff, Best i nasz Kazimierz Deyna.

Jaki jest Nowy Jork?

Do Ameryki przyciągnęły ich różne względy, zwykle chęć przeżycia emerytury w godnych warunkach – pieniędzy w amerykańskich klubach nie brakowało i nie brakuje nadal, szczególnie w Nowym Jorku i Los Angeles. W Nowym Jorku od ubiegłego roku rozgrywane są derby. Ney York Red Bulls rywalizują z New York City FC. W efektownej reklamie przygotowanej przed meczem derbowym amerykańska telewizja pytała kibiców, czy Nowy Jork jest czerwony czy niebieski (analogia do Manchesteru jest słuszna – zresztą Manchester City i New York City mają wspólnego właściciela). – Pewnie, że Nowy Jork jest niebieski. New Jersey jest czerwone i dobrze – odpowiedziała młoda kobieta, której wtórował mąż. To przytyk do tego, że stadion Red Bulls mieści się właśnie w New Jersey.

MLS notuje ostatnio wzrost oglądalności. Jest dostępna nie tylko w Stanach, ale i w Europie, gdzie jej mecze pokazuje Eurosport. Gary Stevenson, prezes MLS, zapowiadał w wywiadzie dla „Forbesa" dalszą ekspansję i podbój nowych rynków. Także finansowych. MLS ma możnych sponsorów, jak Coca-Cola, Audi, Johnson & Johnson, i pozyskuje kolejnych.

Dużo mówi się o planach Davida Beckhama, który chce zbudować silny klub w Miami. Ma już inwestorów, którzy są gotowi włożyć w to przedsięwzięcie duże pieniądze. Teraz szuka odpowiedniego miejsca na budowę stadionu. Spekuluje się, że piłkarską emeryturę na Florydzie mógłby spędzić Cristiano Ronaldo. Na Florydzie miałby życie jak w Madrycie, a może nawet jeszcze lepsze. Właściciele klubów MLS już zgodzili się na powiększenie ligi z 20 zespołów, które rywalizują obecnie, do 28 drużyn. Do gry szykują się kluby z Atlanty i Minnesoty oraz drugi klub z Los Angeles.

Frekwencja na meczach MLS jest zadowalająca, wynosi średnio 19 000 kibiców. Na tle wielkiej czwórki – to całkiem nieźle. Z NFL, czyli ligą futbolu amerykańskiego, nie ma szans – tam średnia frekwencja wynosi ponad 68 000. W MLB jest to nieco ponad 30 000. Trzecia jest właśnie MLS, która wyprzedza nieznacznie koszykarską NBA i hokejową NHL. Problem polega na tym, że w MLS każda drużyna rozgrywa tylko kilkanaście meczów na swoim boisku. Frekwencja nie przekłada się na zyski. W innych zawodowych ligach gra się znacznie więcej.

Kluby mają się coraz lepiej, ale reprezentacja nie odnosi spektakularnych sukcesów. Od 2011 roku trenerem jest były znakomity piłkarz niemiecki Jurgen Klinsmann. Mecz z Argentyną portal Yahoo Sports zapowiadał jako najważniejszy w historii męskiej piłki nożnej w Stanach. Po spotkaniu Klinsmann mówił, że drużyna powinna jak najwięcej grać z Argentyną, Brazylią i innymi najlepszymi drużynami świata, bo tylko w taki sposób może wejść na wyższy poziom. Pojawiają się pomysły, by powiązać na stałe rozgrywki obu amerykańskich federacji, czyli południowoamerykańskiej Conmebol i CONCACAF, skupiającej państwa Ameryki Północnej, Środkowej i Karaibów. Wtedy Amerykanie częściej mogliby grać z Argentyną.

Piłkarki popularniejsze

Co ciekawe, większą popularnością niż piłkarze cieszą się w Stanach piłkarki. Pewnie dlatego, że Amerykanie lubią zwycięzców, a piłkarki rządzą na świecie. Pierwsze mistrzostwa świata w piłce nożnej kobiet odbyły się w 1991 roku w Chinach, a dwa kolejne mundiale rozegrano właśnie w Stanach. Doszło do tego, że Amerykanie uważali, że piłka nożna to sport dla kobiet. Amerykanki są aktualnymi mistrzyniami świata i olimpijskimi. Trudno się w tej sytuacji dziwić, że przeciętne osiągnięcia piłkarzy na nikim nie robią wrażenia. A piłkarki domagają się właśnie równouprawnienia w zarobkach i twardo – w sądzie – walczą o swoje.

To ma być dobre lato dla soccera. Niedawno zakończyły się rozgrywki w NHL i NBA. Soccer ma się coraz lepiej, ale wielka czwórka amerykańskiego sportu trzyma się mocno. Wystarczy spojrzeć na zarobki: piłkarze w Stanach są bardzo ubogimi krewnymi futbolistów, bejsbolistów, koszykarzy i hokeistów. Dotychczasowa hierarchia w amerykańskim sporcie szybko się nie zmieni.

[email protected]

Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza