Brexit skomplikował prognozowanie

Paweł Durjasz | Szef zespołu ekonomistów PZU, drugiego w prognozach zmian indeksu cen konsumpcyjnych w 2015 r.

Publikacja: 11.07.2016 14:43

Paweł Durjasz jest dyrektorem Biura Analiz Makrekonomicznych PZU.

Paweł Durjasz jest dyrektorem Biura Analiz Makrekonomicznych PZU.

Foto: Archiwum

Indeks cen konsumpcyjnych należy ostatnio do najtrudniej prognozowalnych wskaźników. W ub.r. wszystkich zaskoczył głęboki spadek cen ropy naftowej. W tym i przyszłym roku kluczowym ryzykiem, nie tylko zresztą dla prognoz dynamiki cen, wydaje się Brexit.

W łagodnym scenariuszu to wydarzenie może się dla nas skończyć nieznacznym spowolnieniem wzrostu PKB i niewielkim opóźnieniem domykania luki popytowej. Ale może też dojść do istotnego wzmocnienia fali deflacyjnej w Europie, przy ograniczonych możliwościach przeciwdziałania temu przez banki centralne. Brzmi to banalnie, ale wszelkie prognozy makroekonomiczne są dziś obarczone szczególnie wysoką niepewnością.

Jeśli nie będzie zakłóceń zewnętrznych i nieoczekiwanych zmian cen żywności, to po wakacjach roczny wskaźnik CPI (pokazuje poziom cen w porównaniu z poprzednim rokiem – red.) powinien zacząć wyraźniej rosnąć i pod koniec roku wyjść na plus. Drożejące ostatnio paliwa dały impuls do dawno nienotowanego wzrostu cen produkcji. Osłabienie złotego przyczyniło się także do wzrostu niektórych kategorii cen konsumpcji.

Prognozujemy, że w przyszłym roku roczna dynamika CPI będzie dość stabilna i wyniesie średnio niewiele ponad 1 proc. wobec -0,6 proc. w 2016 r. Przy wzroście PKB w tempie ponad 3 proc. rocznie i słabszej ostatnio dynamice inwestycji luka popytowa powinna być bliska domknięcia. Uruchomienie wspierającego konsumpcję programu 500+ szczęśliwie zbiegło się w czasie z niekorzystnym dla inwestycji prywatnych wzrostem niepewności i przestojem w inwestycjach publicznych. Stopniowemu wzrostowi dynamiki cen powinna sprzyjać poprawa na rynku pracy i wyraźniejszy niż dotąd wzrost płac. Źródłem impulsów inflacyjnych może być także słaby złoty.

Z drugiej strony po brytyjskim referendum nie można lekceważyć ryzyka wyraźniejszego osłabienia wzrostu gospodarczego w Polsce oraz utrzymania, a nawet pogłębienia, tendencji deflacyjnych w otoczeniu polskiej gospodarki. W takich warunkach trudno byłoby utrzymać założenie stopniowego wzrostu cen ropy naftowej w kolejnych kwartałach.

Deflacja w Polsce sprzyjała jak dotąd wzrostowi realnych dochodów gospodarstw domowych, wspierając w ten sposób popyt konsumpcyjny, i nie zaszkodziła – według NBP – przedsiębiorstwom. Choć ostatnio coraz więcej firm zmuszonych było ograniczać marże w związku z przedłużającym się spadkiem cen produkcji, to sytuacja finansowa przeciętnej firmy się poprawiła – także dzięki niskiemu poziomowi cen paliw i surowców. Wzrost cen paliw w II kwartale, przy wzroście zatrudnienia i płac, utrudnił zapewne utrzymanie poziomu marż i zysków. Odzyskanie możliwości podnoszenia cen przez firmy i spadek niepewności wydają się więc bardzo istotne dla przyszłych decyzji rozwojowych przedsiębiorstw. Kluczowe będzie m.in. to, jak dotkliwe będą następstwa Brexitu.

Parkiet PLUS
Sytuacja dobra, zła czy średnia?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"
Parkiet PLUS
Co z Ukrainą. Sobolewski z Pracodawcy RP: Samo zawieszenie broni nie wystarczy