Niezależnie kto stał za niedawną próbą zamachu stanu w Turcji, przyniosła ona ogromne wzmocnienie pozycji prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana, przeorientowanie regionalnych sojuszów, a także rynkowy wstrząs. O ile BIST100, główny indeks giełdy w Stambule, zyskał od początku roku do dnia puczu 15,5 proc., to w ciągu następnego tygodnia niemal zniwelował te zwyżki. Jest on już o 16,5 proc. niżej od kwietniowego szczytu. Ogłoszona w środę decyzja o wprowadzeniu stanu wyjątkowego jedynie przyczyniła się do pogłębienia spadków. Rentowność tureckich obligacji dziesięcioletnich przekroczyła 10 proc., podczas gdy przed puczem sięgała 8,85 proc. Agencja Standard & Poor's obcięła rating kredytowy Turcji do śmieciowego poziomu BB, co tylko podsyciło ucieczkę od tureckich aktywów. W czwartek za 1 dolara płacono rekordowe 3,097 liry. Przez pięć dni turecka waluta osłabła wobec amerykańskiej o prawie 7 proc. Była pod presją już wcześniej. Polityczne wstrząsy związane m.in. z autorytarnymi posunięciami Erdogana przyczyniły się do tego, że przez ostatnie trzy lata straciła blisko 40 proc. wobec dolara (podczas gdy np. rosyjski rubel osłabł w tym czasie do amerykańskiej waluty o blisko 50 proc.). Turcja dyszy obecnie żądzą zemsty wobec domniemanych autorów oraz inspiratorów krwawej próby puczu. Inwestorzy przygotowują się na dalsze wstrząsy.
Czas niepewności
Analitycy wskazują, że niepewność związana z rozwojem sytuacji w Turcji może dawać o sobie znać jeszcze przez wiele tygodni, a nawet miesięcy. – Spodziewam się, że niepokój globalnych inwestorów wywołany tym wydarzeniem utrzyma się jeszcze przez najbliższy miesiąc lub dwa. Oczekuję, że w tym czasie świeży kapitał inwestycyjny nie będzie napływał do Turcji, a część dotychczas zainwestowanego odpłynie – twierdzi Zbigniew Jakubowski, wiceprezes zarządu Union Investment TFI.
– Ryzyko polityczne w przypadku tego rynku zawsze było wysokie. Po nieudanym puczu niepewność przybiera ekstremalne poziomy. Pogłębieniu ulegną dotychczasowe słabości. Kurs USD/TRY po wyjściu na historyczne szczyty ponad 3 powinien utrzymywać na wysokich pułapach także ze względu na oczekiwaną przez nas siłę amerykańskiej waluty. Jednocześnie przepływy kapitału do i z Turcji będą jeszcze gwałtowniejsze niż dotychczas – mówi „Parkietowi" Bartosz Sawicki, kierownik departamentu analiz TMS Brokers. Turecki rynek jest obecnie zakładnikiem decyzji podejmowanych przez prezydenta. – Erdogan zapewne będzie dążył od wzmocnienia swojej pozycji, kierunek w którym podąży sytuacja, na scenie politycznej będzie bacznie analizowany, także przez agencje ratingowe. Na powrót na turecki rynek akcji jest zdecydowanie za wcześnie – dodaje Sawicki.
– O wartości liry tureckiej w kolejnych dniach i tygodniach zadecyduje sytuacja polityczna w Turcji. Przy czym kluczowe będą nie tylko wewnętrzne sprawy Turcji, ale także dynamika negocjacji między Turcją a Unią Europejską. Istnieje prawdopodobieństwo, że pod wpływem tych wydarzeń waluta turecka może nadal tracić na wartości. Przeciwko lirze przemawiają także czynniki pozapolityczne. Turcja zmaga się z wysokim deficytem na rachunku obrotów bieżących, który w dużej części jest finansowany krótkoterminowym kapitałem spekulacyjnym. Destabilizacja sytuacji politycznej w Turcji może doprowadzić do gwałtownego odpływu kapitału spekulacyjnego z Turcji i wyraźnej deprecjacji liry – wskazuje w rozmowie z „Parkietem" Miroslav Novak, analityk instytucji płatniczej Akcenta.
Zdaniem Macieja Leściorza, dyrektora ds. sprzedaży i edukacji w CMC Markets, ostra przecena może skłonić inwestorów do szukania okazji na tureckiej giełdzie, ale perspektywy dla zwyżek są obecnie ograniczone. – Tamtejszy parkiet i waluta charakteryzowały się w ostatnich kilkunastu miesiącach wysoką niestabilnością, wynikającą z obaw o kwestie polityczne, które obecnie dodatkowo się nasiliły. Zatem pomimo krótkoterminowego potencjału korekty wzrostowej należy postrzegać ten rynek jako wysoko ryzykowny – mówi „Parkietowi".