Kapustka został sprzedany do zespołu mistrza Anglii na początku sierpnia. Kwota transferu nie została ujawniona, ale wiemy, że została podzielona na dwie części: bazową w wysokości 2,5 mln euro oraz wynikającą z bonusów, które mogą wyśrubować cenę do 6,5 mln euro. Jeśli więc wejdą w życie wszystkie przewidziane umową warunki, 19-latek, który został odkryciem Euro 2016, stanie się najdroższym w historii piłkarzem, który został sprzedany przez polski klub. Dotychczas miano lidera dzierży Adrian Mierzejewski, który w 2011 r. odszedł z Polonii Warszawa do Trabzonsporu za 5,25 mln euro. Cracovia już dostała przelewem 2,5 mln euro, a niektóre bonusy, jak na przykład niezbyt wygórowana liczba punktów do zdobycia przez Leicester w trwającym sezonie Premier League, są tak ewidentne, że „Pasy" z pewnością jeszcze się wzbogacą. Liczy na to również czwartoligowa Tarnovia, która szkoliła Kapustkę przez cztery lata, a następnie sprzedała w 2012 r.
Kłopotliwe 10 procent
– Z należnego nam ekwiwalentu wychodziło niemal 50 tys. zł, ale Cracovia nie chciała aż tyle zapłacić. Dlatego sprzedaliśmy go za 4 tys. zł, zastrzegając sobie jednocześnie prawo do 10-procentowego udziału w następnym transferze piłkarza – wyjaśnia prezes Tarnovii Waldemar Urban.
Po Euro 2016 do Cracovii wpłynęły dwie oferty: z Legii na 250 tys. euro oraz z Anglii na 6,5 mln euro. Kapustka zmienił barwy i wtedy okazało się, że strony inaczej rozumieją zapis o „10 procentach". Według tarnowian odnosi się on do całej kwoty transferu wraz z bonusami, według krakowian – tylko do 2,5 mln euro. Po kilku tygodniach uników, stawiania sobie zarzutów i negocjacji, klub z Kałuży przesłał do Tarnowa kategoryczne oświadczenie, iż zapłaci jedynie 250 tys. euro. W odpowiedzi Krzysztof Zagata z komisji rewizyjnej Tarnovii zadeklarował: – Podejmiemy bardzo zdecydowane kroki celem dochodzenia i ochrony naszych praw.
Piotr Szefer, szef Komisji ds. Regulaminowo-Prawnych Małopolskiego Związku Piłki Nożnej, zwraca uwagę na możliwe konsekwencje postępowania „Pasów". – Nic dziwnego, że Cracovia szuka możliwości zadbania o swój interes. Z drugiej strony uznanie do rozliczeń wyłącznie kwot bazowych skutkowałoby tym, że kluby dążyłyby do ich maksymalnego zaniżania w celu zmniejszenia wynikających z przepisów opłat – stwierdza.
MZPN jest zainteresowany finałem sprawy, bo przysługuje mu 2 proc. od transferu. 1,5 proc. ma dostać Polski Związek Piłki Nożnej, ale Joanna Misiewicz z Departamentu Rozgrywek Krajowych nie ma obaw związanych z egzekwowaniem pieniędzy.