Od kilku lat wyraźnie hamuje aktywność handlowa na świecie. Światowa Organizacja Handlu pod koniec września oceniła, że w tym roku – po raz pierwszy od 15 lat – wzrost wolumenu wymiany handlowej nie dotrzyma kroku wzrostowi globalnego PKB. Co się dzieje?
Przyczyn tego spowolnienia w handlu jest wiele. Ale jedną z najistotniejszych jest według mnie zmiana struktury wzrostu światowej gospodarki. Chodzi o spowolnienie w inwestycjach, które pociąga za sobą spowolnienie wzrostu aktywności w przemyśle. Tymczasem inwestycje i przemysł intensyfikują wymianę handlową bardziej niż konsumpcja i usługi. Na to nakłada się jeszcze m.in. zastój w liberalizacji handlu międzynarodowego.
Spowolnienie w handlu ma jakieś przełożenie na koniunkturę w światowej gospodarce czy jest to tylko teoretyczna ciekawostka?
Według mnie to zjawisko negatywnie oddziałuje na wzrost gospodarczy. Po pierwsze, handel pozwala wyrównywać koniunkturę na świecie, bo daje słabym gospodarkom możliwość skorzystania z popytu silniejszych gospodarek. To ma wymiar strukturalny, gdy ubogie kraje eksportują do bogatych, ale też cykliczny, gdy gospodarki, które borykają się z recesją lub stagnacją, eksportują do tych bardziej dynamicznych. Po drugie, handel to swego rodzaju pas transmisyjny dla technologii, pozwala je rozpowszechniać na całym świecie. Umożliwia też firmom osiąganie korzyści skali. Dlatego zastój w handlu jest szkodliwy dla globalnej gospodarki.
Rozumiem jednak, że w tej mierze, w jakiej niemrawy wzrost wymiany handlowej jest związany ze spowolnieniem inwestycji, jest on zjawiskiem przejściowym?