2016 r. był czasem sporych zmian dla przemysłu chemicznego. – Przede wszystkim mieliśmy do czynienia z odwróceniem trendów w surowcach, które zaczęły drożeć w drugim półroczu. To spowodowało zmniejszenie marż u producentów wyrobów chemicznych – podkreśla Dominik Niszcz, analityk Raiffeisen Brokers. Jego zdaniem polskie spółki dobrze sobie z tym poradziły, a dodatkowo korzystne kursy walutowe przyczyniły się do wzmocnienia eksportu. Krystian Brymora, analityk DM BDM, zwraca jednak uwagę, że w 2017 r. drożejące surowce pozostaną wyzwaniem dla całego sektora, choć potencjał istotnego wzrostu cen ropy i gazu jest jego zdaniem ograniczony. – W takim otoczeniu bezpieczniej postawić na spółki, które nie działają na rynku masowym, ale w niszy, i stawiają na specjalizację – kwituje Brymora.
Największy potencjał
Pytani przez nas analitycy przewidują, że największą dynamikę wzrostu w wynikach zauważymy w tym roku w Synthosie, specjalizującym się w produkcji kauczuków. Spółka ta miała dobrą końcówkę 2016 r. z uwagi na rosnące ceny butadienu w Azji – to kluczowy składnik do produkcji kauczuków, także produkowany przez Synthos. – W 2017 r. spółka ta nie będzie już miała problemów z dostawami surowców do swojej czeskiej fabryki z Unipetrolu, będzie zwiększać moce nowej instalacji do produkcji kauczuków SSBR, a ponadto do wyników dołożą się zakłady przejęte ostatnio od Ineos – wyjaśnia Niszcz.
– Jeśli uwzględnimy dodatkowo lepsze otoczenie biznesowe w głównym segmencie, czyli istotny wzrost cen butadienu i kauczuków, zwłaszcza w Azji, to dynamika wzrostu EBITDA powinna zdecydowanie przyćmić inne spółki w branży – twierdzi Brymora. Jednocześnie dodaje: – Niestety, wycena Synthosu nie jest niska.
W ciągu roku akcje producenta kauczuków podrożały o około 20 proc. W grudniu ich cena przebiła 4,90 zł. Michał Kozak z Trigon DM przekonuje, że wycena firmy jest ambitna, ale uzasadniona. W jego ocenie Synthos pozostanie spółką wypłacającą wysokie dywidendy, mimo oczekiwanych wydatków na restrukturyzację fabryk przejętych od Ineos.
Sporo wyzwań
Według analityków słabiej w tym roku będzie radzić sobie Ciech. Jednocześnie zaznaczają, że główne zagrożenia, jakie stoją przed producentem sody, są już wkalkulowane w jego giełdową wycenę. Istotnym ryzykiem jest skala podwyżek w 2017 r. cen surowców, takich jak koks, węgiel i gaz. DM BDM wyliczył, że jeśli ceny tych surowców utrzymałyby się na wysokich, bieżących poziomach, to oznacza dla Ciechu ponad 200 mln zł dodatkowych kosztów. Spółka podjęła już kroki, by to ryzyko zminimalizować. – Podejmujemy działania mające na celu optymalizację kosztów pozyskania niezbędnych surowców, np. koks może być częściowo zastąpiony tańszym, a jakościowo porównywalnym antracytem, co już wprowadziliśmy w zakładach w Rumunii – wyjaśnia Maciej Tybura, prezes Ciechu. Analitycy przyznają, że taki ruch może nieco odsunąć w czasie znaczny wzrost kosztów. – W kolejnych dwóch latach oczekujemy również znacznego spadku cen sody przez wejście na rynek nowych mocy w Turcji – dodaje Kozak.