Kamil Stolarski, Haitong Bank: Banki muszą poprawić rentowność

Kamil Stolarski, z analitykiem Haitong Banku rozmawia Maciej Rudke.

Publikacja: 26.07.2017 11:19

Kamil Stolarski, analityk Haitong Banku

Kamil Stolarski, analityk Haitong Banku

Foto: materiały prasowe

W jakiej kondycji jest polski sektor bankowy?

Nadal w dobrej, zdecydowana większość banków jest dobrze skapitalizowana i osiąga zyski, warunki gospodarcze sprzyjają. Jedynym istotnym ryzykiem dla sektora wydają się tylko kredyty frankowe, poza tym stabilność i dochodowość banków raczej nie są zagrożone. Jednak w porównaniu z historycznymi danymi martwi stosunkowo niska rentowność branży, zwrot z kapitału kształtuje się dzisiaj poniżej 10 proc., czyli znacznie niżej niż kilkanaście procent raportowanych pięć–sześć lat temu. Powodem jest niski poziom stóp procentowych, co źle wpływa na dochody. Drugi czynnik to negatywny wpływ regulacji, zwłaszcza podatku bankowego, oraz zmian w bancassurance i interchange, które przyczyniły się do niższych wyników prowizyjnych.

W jaki sposób kredyty frankowe mogą stanowić ryzyko dla sektora?

Głównie chodzi o aspekt regulacyjny – rozwiązania, które mogą spowodować duże koszty dla banków w związku z tego rodzaju kredytami. Same hipoteki walutowe na bilansach też są ryzykiem, ale na razie ono się nie materializuje – aby osoby mające te zobowiązania zaczęły mieć problem z ich regulowaniem, złoty musiałby mocno stracić na wartości albo NSB (Narodowy Bank Szwajcarii – red.) podnieść wyraźnie stopy procentowe. Na to się na razie nie zanosi. Obecnie to zdrowy, dobrze spłacany portfel i z punktu widzenia banków jest on dobrze zabezpieczony w zakresie kursowym i stopy procentowej.

Innym, znacznie mniejszym, ryzykiem dla sektora może być sytuacja SKOK, których problemy mogłyby popsuć wyniki banków, ale nie zagroziłyby ich stabilności. Z początkiem przyszłego roku w życie wchodzi też regulacja IFRS 9, dotycząca zmiany sposobu księgowania rezerw, która może wpłynąć negatywnie na wysokość wskaźników wypłacalności i dla niektórych banków może to być problem. W życie wchodzi też dyrektywa PSD2, która otworzy innym firmom dostęp do klientów banków. Trzeba też pamiętać, że działalność bankowa jest mocno uzależniona od sytuacji makroekonomicznej, na razie nikt nie zakłada spowolnienia, ale trzeba pamiętać, że jesteśmy w bardzo dobrym momencie cyklu i w razie pogorszenia z pewnością wzrosną z tego powodu koszty ryzyka. Na większe odpisy i niższe wyniki w takich bankach jak Alior, BOŚ, PKO BP i Raiffeisen Polbank wpływ mogą mieć problemy branży OZE.

Rentowność banków może się poprawić?

Prowadzenie biznesu bankowego dającego zwrot z kapitału poniżej 10 proc. w makroekonomicznie dobrych czasach, czyli takich, jakie mamy teraz, jest nieuzasadnione, kredytodawcy muszą więc zwiększyć swoją rentowność. Mają ku temu kilka narzędzi, takich jak redukcja kosztów (zamykanie placówek i zwolnienia pracowników) czy obniżanie cen depozytów mimo stabilnych stóp procentowych. Po stronie aktywów możliwości banków do zwiększenia dochodowości jest niewiele, marże w ostatnich kwartałach udało się bankom podnieść tylko na kredytach hipotecznych, ale w konsumenckich konkurencja jest wciąż spora, rynek jest nasycony i ich cena spada, co negatywnie wpływa na marże. Spora rywalizacja cenowa jest także w kredytach dla małych i średnich firm. Wprawdzie w tym roku wynik prowizyjny odbił, jednak to nie jest głównie efekt podniesionych cen, ale z lepszych dochodów z rynków kapitałowych (większe obroty na GPW, spore IPO) oraz odbudowy w linii ubezpieczeń po dostosowaniu się banków do nowych reguł bancassurance.

Tempo przyrostu kredytów banków jednak nie zachwyca.

Biorąc pod uwagę wprowadzenie podatku bankowego, nie jest źle, dynamika wciąż jest dodatnia. Ale faktycznie wzrost kredytów w sektorze powinien być większy, przy obecnym blisko 4-proc. wzroście PKB powinno to być co najmniej 7–8 proc. w skali roku, a jest 5–6 proc. Powodów do zachwytu więc nie ma. Wygląda na to, że to trwała zmiana, trzeba się przyzwyczaić do tego, że wzrost portfela w polskich bankach będzie już jedno-, a nie dwucyfrowy, jak jeszcze parę lat temu. Pamiętajmy, że inflacja jest niższa, baza kredytów większa, a PKB nie rośnie już tak szybko jak niegdyś.

Jest szansa na większy wzrost kredytów w polskim sektorze bankowym?

Dynamika może przyśpieszyć do bardziej odpowiedniej dla obecnego tempa rozwoju gospodarki pod paroma warunkami. Największa nadzieja tkwi w kredytach korporacyjnych, uzależnionych głównie od tego, czy polskie firmy inwestują. W ostatnich dwóch latach inwestycje w naszym kraju malały, więc sprzedaż tych kredytów była niższa, niż się spodziewali bankowcy. Ale właśnie zmiana trendu jest oczekiwana i może napędzić wzrost bilansów banków. Pozytywnie w tym roku zaskakuje sprzedaż hipotek, a to bardzo ważna część rynku. Po dwóch latach bez wzrostu w tym roku może urosnąć o 7–8 proc. i przekroczy 43 mld zł, co przełożyłoby się na zwiększenie wartości bilansowej hipotek o dodatkowy 1 proc. Do rekordowych lat 2007–2008, kiedy sprzedawano hipoteki za blisko 60 mld zł, a nawet po 50 mld zł w latach 2010–2011, wciąż daleko. Kredyty konsumpcyjne nie dają dużego wzrostu, po pięciu miesiącach tego roku sprzedaż zwiększyła się o 1,5 proc., do 27 mld zł. To tempo wyraźnie poniżej wzrostu PKB i wynagrodzeń, do czego może się też przyczyniać program 500+. Długoterminowo ta kategoria kredytów będzie najwolniej rosnąć, bo w stosunku do PKB ich wartość jest wyraźnie większa w Polsce niż na Zachodzie, rynek jest u nas mocniej nimi nasycony, bo w większym stopniu takie wydatki, jak np. AGD czy wczasy, są u nas finansowane w ten sposób. Im kraj bardziej rozwinięty, tym udział kosztownych pożyczek gotówkowych będzie malał.

W ostatnich latach tylko trzy–cztery banki były w stanie wypłacać dywidendy. Czy to duży problem z punktu widzenia inwestorów?

Dywidendy to temat, który wraca bardzo często w rozmowach z inwestorami. To istotny element, bo banki, które płacą dywidendy, są wyżej wyceniane niż te, które nie płacą. Brak dywidend spowodowany jest rosnącymi co roku wymogami stawianymi głównie bankom mającym spore portfele hipotek walutowych. To jedna z większych bolączek sektora. Decydują o tym urzędnicy z KNF, wystarczy obniżenie albo podniesienie buforów, co bezpośrednio wpływa na zdolność banku do podziału zysku. Trudno więc przewidywać, czy i które banki wypłacą w przyszłym roku, a jeśli tak to ile. Tym bardziej że nie wiadomo, czy nadzór nad sektorem trafi z KNF do NBP i kto będzie za niego odpowiadał. Zakładam jednak, że nadzór nadal będzie niechętny, aby banki z hipotekami walutowymi wypłacały dywidendy przynajmniej do momentu, kiedy zostanie ustalony sposób rozwiązania problemu tych kredytów.

Od początku grudnia indeks WIG-banki urósł o blisko 30 proc. Jak ocenia pan wyceny kredytodawców na GPW?

W mojej ocenie wyceny banków w Polsce są wysokie, rynek znowu płaci 1,5x wartość księgowa przy ROE poniżej 10 proc. To dość szczodra wycena. Wskaźnik ceny do zysku wynosi 16,5x, to sporo, szczególnie że tylko nieliczne banki wypłacają dywidendy. Według mnie wzrost notowań tych spółek z początku roku był wywołany tym, że część inwestorów założyła w modelach podwyżki stóp procentowych, co dla banków byłoby bardzo pozytywne, już w tym roku. Wtedy ku temu przesłanki były, bo inflacja powróciła w wysokim tempie. Teraz tych przesłanek brakuje. Banki pozytywnie zareagowały na oczekiwania podwyżek stóp, ale nie zdążyły jeszcze zareagować na fakt, że odsuną się one w czasie. Dlatego teraz przed bankami prawdopodobnie gorszy okres, jeśli chodzi o notowania, bo oczekiwania w cenach są, a jeśli inwestorzy zaczną aktualizować modele, okaże się, że w tym roku na podwyżkę stóp nie ma co liczyć. Poza tym wspomniany wskaźnik C/WK na poziomie 1,5x byłby uzasadniony, gdyby ROE sięgało 12 proc., a taka rentowność byłaby możliwa właśnie dzięki wyraźnej podwyżce stóp procentowych.

Ostatnio notowania banków w Europie wyraźnie zyskiwały, czy to może pomóc polskim spółkom?

Historycznie kursy akcji banków w Europie Zachodniej i w Polsce zachowywały się bardzo różnie, na przykład prowadzony parę lat temu program LTRO (Long Term Refinancing Operation – program długoterminowego finansowania prowadzony przez Europejski Bank Centralny – red.), wspomagający banki strefy euro, niekoniecznie wpływał na zwyżki wycen banków w Polsce. Mamy inną walutę, poziom stóp procentowych, regulacje, sytuacja bilansowa banków jest inna niż w Europie. Nie oczekiwałbym więc mocnego przełożenia.

Czego należy się spodziewać po wyniku odsetkowym i marży odsetkowej netto polskich banków?

Kolejne kwartały pod względem wyniku odsetkowego przyniosą wzrost, jednak nie będzie już na niego wpływała zwiększająca się marża, ale wzrost wolumenów. W efekcie wynik odsetkowy powinien rosnąć kwartał do kwartału o 1–3 proc. w zależności od banku. Obniżki oprocentowania depozytów już zostały dokonane przy braku spadku stóp procentowych i raczej nie ma istotnego miejsca na dalszą obniżkę pozwalającą na zwiększenie marży odsetkowej netto.

Czy niskie realne oprocentowanie lokat może spowodować, że klienci banków zaczną wycofywać pieniądze i nastąpi odpływ lub wyraźne zmniejszenie tempa przyrostu depozytów?

Nie spodziewam się takiego scenariusza, nawet gdyby klienci więcej wydawali na inwestycje w nieruchomości czy akcje. Krąży nieprawdziwa opinia, że tego rodzaju wydatki powodują zniknięcie depozytów z banków, ale tak nie jest – np. w przypadku zakupu nieruchomości środki pieniężne pozostają na bilansach banków – zmieniają jedynie właściciela – pojawiają się na koncie poprzedniego właściciela nieruchomości, podobnie jest z akcjami. Aby depozytów ubywało, klienci musieliby wyciągać z banków fizyczną gotówkę i chować ją pod przysłowiową poduszką lub przesyłać pieniądze za granicę. Banki pod względem płynności są w bardzo komfortowej sytuacji, muszą walczyć o kredyty, a nie o depozyty. To zupełne przeciwieństwo wojny depozytowej sprzed lat, podobnie jest w bankach w Czechach i na Węgrzech.

CV

Analityk sektora bankowego i ubezpieczeniowego w Haitong Banku, ma 11-letnie doświadczenie w branży finansowej. Zanim w 2010 r. dołączył do Haitonga (dawniej Espirito Santo Investment Bank), przez cztery lata pracował w dziale doradztwa strategicznego branży usług finansowych w Deloitte. Absolwent SGH (finanse i bankowość oraz zarządzanie). Zwyciężył w plebiscycie Menedżer Finansowy Roku 2016 organizowanym przez CFA Society Poland oraz polską edycję magazynu „Forbes" w kategorii analityk finansowy. Wcześniej został liderem 15. edycji rankingu „Parkietu" dla najlepszych analityków giełdowych w kategorii sektor bankowy.

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza