W ostatnich latach mogliście się wykazać efektownym, dwucyfrowym tempem wzrostu. Czy utrzymacie wysoką dynamikę sprzedaży w tym roku?
Głównym motorem wzrostu Oponeo będzie wzrost znaczenia kanału e-commerce w sprzedaży opon w Europie. Potencjał do wzrostu jest tutaj spory. Warto zauważyć, że w Polsce od 25–27 proc. opon kupowanych jest przez internet, podczas gdy w Czechach jest to 40–45 proc. Nie bez znaczenia jest też korzystna koniunktura na rynku oponiarskim. Rynek krajowy w 2017 r. wzrósł o ponad 6 proc., a my mamy już znaczący kawałek tego rynku. W tym roku w kraju wzrost może być nieco wolniejszy. Głównym czynnikiem, który napędza lokalny rynek, jest rosnący import używanych samochodów. Jak dotąd nic też nie wskazuje, żeby koniunktura za granicą miała się pogorszyć w tym roku. Dlatego zakładamy, że w 2018 r. utrzymamy dwucyfrową dynamikę wzrostu. Jesteśmy w stanie w tym roku urosnąć w tempie przynajmniej 20 proc. Oceniam, że przez dwa, trzy lata będziemy w stanie utrzymywać dotychczasowe tempo wzrostu.
Czy w grę wchodzą nowe rynki, czy rozwój na dotychczasowych?
Cały czas chcemy umacniać się na naszym największym rynku, którym jest Polska. W dalszym ciągu widzimy miejsce do wzrostu sprzedaży na większości dotychczasowych rynków, przede wszystkim w Europie. Z uwagi na silną konkurencję nie spodziewam się znaczącej poprawy jedynie na rynku francuskim. Na pozostałych rynkach mamy szansę powalczyć o lepszą pozycję i zamierzamy z niej skorzystać. W naszej ocenie największy potencjał mają Wielka Brytania, Włochy, Niemcy, Austria i kraje Beneluksu.
Niedawno ruszyliście ze sprzedażą w Stanach Zjednoczonych. Jak rozwija się ten projekt?