Eksperci radzą, by nie wrzucać spółek do przysłowiowego jednego worka i na każdą patrzeć przez pryzmat ostrej selekcji. Zdania co do tego, czy warto kupować spółki defensywne, są podzielone. Niektórzy zwracają uwagę, że z reguły w tym sektorze dominują albo firmy państwowe, dla których nie zawsze nadrzędnym celem jest optymalne pomnażanie majątku, albo spółki prywatne i samorządowe, które z punktu widzenia inwestora mają charakter obligacji (niestety często okazuje się, że o malejącym kuponie). Wysokie nakłady inwestycyjne oraz ryzyko właścicielskie nie zachęca do inwestowania w ten segment rynku. Spółki telekomunikacyjne też nie są gwarancją stabilizacji, o czym od lat przekonują się akcjonariusze Orange.
Eksperci z Zolkiewicz & Partners Inwestycji w Wartość FIZ radzą, żeby spojrzeć na inwestowanie jak na maraton, gdzie nie liczy się przebiegnięty pierwszy kilometr, tylko to, kto dobiegnie do mety z dobrym rezultatem. Przytaczają słowa Charliego Mungera (wspólnika Warrena Buffetta), który wspomniał, że jeśli inwestor kupi spółkę ze sporym dyskontem, która „generuje" 8 proc. zwrotu z kapitału i przetrzyma ją w portfelu przez 30 lat, to uzyskana średnioroczna stopa zwrotu nie będzie bardzo różniła się od 8 proc. Z kolei jeśli zapłaci za spółkę, która zarabia 18 proc. rocznie sporą premię, to i tak w perspektywie 30 lat jego stopa zwrotu będzie znacznie wyższa niż w pierwszym przypadku. Dlatego dla inwestora długoterminowego tak ważna jest selekcja spółek i ich jakość, a nie to, jak zachowują się poszczególne segmenty rynku.
Piotr Żółkiewicz zarządzający Zolkiewicz & Partners Inwestycji w Wartość FIZ
Jeśli oczekiwania co do poprawy wyników zagranicznych spółek technologicznych się nie zrealizują, przecena może być głęboka. Jednak na razie rynek działa według słów Chucka Prince'a, który jako prezes Citibank w 2007 r. powiedział, że „tak długo jak muzyka gra, trzeba tańczyć. Wciąż tańczymy". Widać to np. po spółkach należących do FAANG, które są głównymi silnikami wzrostu S&P 500, czy po wycenach chińskich gigantów (Tencent, Alibaba). Z drugiej strony duże spółki technologiczne monopolizują nisze rynkowe, co pozwala im generować wysoką rentowność i korzystać z efektu skali. Jednak pytanie, czy fani spółek technologicznych nie powtarzają błędu sprzed prawie dwóch dekad: zbyt entuzjastycznego szacowania przyszłych zysków. Wyceny nie są tak absurdalne jak wtedy, ale na pewno nie są przystępne. Rynek po raz kolejny spełnia definicję szaleństwa: robi w kółko to samo, oczekując innych rezultatów. To nie pierwsza i nie ostatnia bańka technologiczna. Było już ich kilka: kolej, elektryczność, auta, samoloty, komputery, internet czy kryptowaluty. Dzisiejsza krąży wokół firm z sektora information technology, czyli zbierających i przetwarzających dane.
Krzysztof Socha dyrektor inwestycyjny w Esaliens TFI
Na spółki defensywne warto postawić zawsze wtedy, kiedy spodziewamy się spadków na rynkach akcji. Obecnie wielu inwestorów spodziewa się, że eskalacja tzw. wojen handlowych (czyli wprowadzania kolejnych ceł oraz restrykcji w handlu międzynarodowym) doprowadzi do istotnych spadków na rynkach akcji i w takim środowisku atrakcyjne wydają się właśnie spółki defensywne. Należy przy tym pamiętać, że ostatnie zwyżki wycen obserwowane w grupie amerykańskich spółek technologicznych (indeks NYSE FANG wzrósł w pierwszej połowie 2018 roku o 29,1 proc., podczas gdy wskaźnik S&P 500 w tym samym czasie tylko o 1,7 proc.) miały swoją przyczynę w przekonaniu inwestorów, że tego typu spółki będą odporne na ewentualne restrykcje w handlu międzynarodowym. Warto natomiast odnotować, że w przypadku polskich spółek technologicznych nie istniała podobna przyczyna i nie mieliśmy w tej grupie do czynienia z podobną falą zwyżek (indeks WIG-informatyka spadł w tym okresie o 7,2 proc.). Obecne wyceny polskich spółek technologicznych są dalekie od wycen przedsiębiorstw zza oceanu.
Konrad Księżopolski dyrektor działu analiz Haitong Banku
Wyceny spółek technologicznych w USA są zdecydowanie wyższe: mediana europejskich i amerykańskich firm implikuje wskaźnik C/Z na poziomie około 22,5 vs 13,5 dla polskich, natomiast EV/EBITDA około 14 versus około 7,5 (według prognoz na 2018 r.). Wśród najbardziej wartościowych spółek na świecie znajdują się obecnie także firmy technologiczne, takie jak Apple, Amazon, Microsoft, Google czy Facebook. Kilkuletnia hossa w USA dzieje się w dużej mierze dzięki spółkom technologicznym, co właściwie nie jest zaskoczeniem, gdyż technologia, internet oraz elektronika stanowią coraz ważniejszy element naszego życia i gospodarki. Przy tak napiętych wycenach istnieje zwiększone ryzyko korekty bądź głębszej przeceny – jeśli awersja do ryzyka wzrośnie. Jeśli taki scenariusz rzeczywiście by się wydarzył, to obawiam się, że pomimo niskich i atrakcyjnych wycen polskich spółek technologicznych ich wyceny także mogłyby spaść. Jeśli chodzi o budowę portfela, to przede wszystkim trzeba patrzeć na fundamenty i perspektywy. Każda z dużych polskich spółek technologicznych jest w mojej ocenie atrakcyjna.