Jedni na ich przyjściu zarobią, inni stracą. Obaj znaczą tyle, że są w stanie wpłynąć na lokalną gospodarkę, przebudować piramidę sponsorską, wywrócić do góry nogami rynek praw telewizyjnych. Przenosząc się z jednego stanu lub kraju do drugiego, przynoszą ze sobą ogromne podatki i kibiców, którzy będą przyjeżdżać na mecze specjalnie dla nich.
Trzeba przyznać, że obaj potrafią zainteresować sobą fanów, a decyzje o tym, gdzie zagrają, kogo wyniosą na wyżyny i gdzie zarobią miliony, podejmują bardzo starannie. Ich losy śledzą nie tylko fani piłki nożnej i koszykówki, lecz także naukowcy i firmy doradcze, bo to, jaką koszulkę włożą, ma bezpośrednie przełożenie na biznes: ten wielki, ale też ten mniejszy. Ponieważ obaj zarabiają na samych kontraktach z klubami miliony dolarów, a do tego dokładają jeszcze kontrakty reklamowe, nie bez znaczenia jest, gdzie płacą podatki oraz jaką koszulkę zakładają podczas meczów.
Nie chodzi tylko o to, że drastycznie zwiększają szanse na zwycięstwo. Te koszulki to obiekt pożądania kibiców nie tylko tych najmłodszych, zapatrzonych w idoli bezkrytycznie, ale również tych starszych. Podobno transferem Ronaldo do Juventusu żyją nie tylko mieszkańcy Turynu i okolic. Podniecenie da się wyczuć również w południowych Włoszech, skąd przecież dużo bliżej jest do Neapolu i błękitnych koszulek Napoli.
Sygnał do szturmu
Nic dziwnego, że kiedy po finale Ligi Mistrzów Portugalczyk zasugerował, że jego czas w Madrycie dobiega końca, rozlała się fala spekulacji. Ogłoszenie przejścia z Realu do Juventusu było sygnałem dla kibiców do szturmu na sklepy internetowe i stacjonarne w poszukiwaniu koszulek z nazwiskiem „Ronaldo" i numerem 7 na plecach. Juventus w ciągu pierwszych 24 godzin sprzedał 520 tysięcy koszulek, za około 62,4 mln dolarów. Oczywiście, niecała kwota wpłynęła na konto mistrzów Włoch, lwią część zgarnął Adidas (niemiecki koncern jest podwójnym wygranym, bo ubiera również piłkarzy Realu). Równocześnie akcje Juventusu poszybowały o niemal 40 proc., co na pewno ucieszyło właścicieli klubu rodzinę Agnelli.
Ci włoscy potentaci są jednocześnie w posiadaniu koncernu Fiat Chrysler Automobiles NV i w ten sposób łańcuch ludzi, którzy skorzystają na przejściu Portugalczyka do Turynu się zapętla. Na biało-czarnych strojach widnieje logo „Jeep" – marki należącej do koncernu Fiat Chrysler. Jeśli Ronaldo poprowadzi Juventus do awansu do finału Ligi Mistrzów, to według specjalisty z branży marketingowej Erica Smallwooda, prezydenta Apex Marketing Group., ekspozycja marketingowa znaczka Jeep osiągnie równowartość ponad 58 mln dolarów.