Włoski rząd Giuseppe Contego pod presją KE wycofał się z planów, które istotnie zwiększyłyby w tym roku deficyt sektora finansów publicznych. Nie kryje jednak, że zamierza zrealizować swoje wyborcze obietnice, tyle że później. Liczy na to, że po zaplanowanych na maj wyborach do Parlamentu Europejskiego w unijnych instytucjach zmieni się układ sił, wzrośnie znaczenie partii antyestablishmentowych, krytycznych wobec restrykcyjnej polityki fiskalnej. I nawet jeśli sama KE pozostanie w tej sprawie nieugięta, to w UE nie będzie klimatu dla karania państw naruszających reguły fiskalne. Mam wrażenie, że w tych meandrach unijnej polityki zupełnie ginie pytanie, czy Włochy w ogóle stać na takie pomysły Contego, jak obniżka wieku emerytalnego i nowe świadczenia społeczne?
Moja odpowiedź będzie krótka: absolutnie nie. A nawet gdyby było inaczej, gdyby Włochy mogły sobie pozwolić na większe wydatki publiczne, to nie ma to żadnego uzasadnienia. Już teraz wydatki te są bliskie 50 proc. PKB. Pod tym względem Włochy wyprzedzają nawet Szwecję. Można się spierać o to, czy istnieje coś takiego jak optymalny udział wydatków publicznych w PKB, ale zasadniczym problemem Włoch jest jakość tych wydatków. Włoski rząd marnotrawi dużo pieniędzy, a w tej sytuacji jakiekolwiek zwiększanie wydatków to po prostu zwiększanie skali marnotrawstwa. Efektem będzie dalszy wzrost długu publicznego w relacji do PKB, co z kolei jest zniechęcające dla przedsiębiorców. Firmy mają bowiem świadomość, że rosnące zadłużenie rządu prędzej czy później doprowadzi do wzrostu podatków. Rosnący dług paraliżuje więc gospodarkę, a to utrudnia obniżanie długu. To jest błędne koło.
Czy włoski rząd tego nie rozumie? Przecież pan nie jest jedynym ekonomistą, który o tym mówi. Może premier Conte liczy na to, że łagodniejsza polityka fiskalna pozwoli pobudzić gospodarkę, a to z kolei z czasem ułatwi obniżanie zadłużenia?
Nie wiem, na co liczy ten rząd. To jest ekipa ekonomicznych dyletantów. Rząd Mario Montiego (był u władzy od listopada 2011 r. do kwietnia 2013 r.) zaczął reformować system emerytalny, chciał stopniowo podwyższać wiek emerytalny. To był właściwy kierunek. Obecny rząd uznał jednak, że wiek emerytalny należy obniżyć. Jak twierdzi, odejście jednej osoby na emeryturę oznacza dwa miejsca pracy dla młodych. Proszę mnie nie pytać dlaczego.
Skoro ekspansywna polityka fiskalna nie jest rozwiązaniem, jak Włochy mogą wyrwać się z błędnego koła, o którym pan wspomniał?