Rankingi „Forbesa" dotyczące najbardziej zamożnych sportowców tworzone są w rocznym cyklu (1 czerwca – 31 maja), lecz wiadomość, że reprezentująca Japonię młoda tenisistka przebiła w ostatnim notowaniu dochody samej Sereny Williams, nie mogła czekać.
Świat dowiedział się więc z wyprzedzeniem, że Osaka, zarobiwszy na wygranych turniejach i kontraktach reklamowych przez miniony rok 37,4 mln dol. (to przychody przed opodatkowaniem), zajęła 29. pozycję na liście 100 najbogatszych sportowców świata, a sławna Serena, zdecydowana liderka rankingu przez minione cztery lata, zdobyła 1,4 mln mniej, co dało jej 33. miejsce.
Choć wynik Naomi jest trochę lepszy, to warto zauważyć, że obie panie efektownie poprawiły poprzedni kobiecy rekord zarobkowy w sporcie ustanowiony w 2015 roku przez inną (już byłą) sławę tenisa, Rosjankę Marię Szarapową: 29,7 mln dol.
Finansowy wzlot Naomi Osaki specjalnie nie dziwi. Dziewczyna wcześnie weszła w świat wielkiego tenisa prezentując nie tylko doskonałe umiejętności na kortach, ale także interesującą opowieść o sobie, w której oprócz atrybutu młodego wieku ważna jest wielokulturowość, która dała bohaterce masową widownię i miano świeżego odkrycia globalnego marketingu sportowego.
Jej krótka, lecz dynamiczna kariera przebiegała niemal idealnie – z przytupem wygrała US Open 2018 i Australian Open 2019, czyli dwa kolejne turnieje Wielkiego Szlema (co w kapryśnym kobiecym tenisie ostatnich lat nie jest częste), w nowojorskim finale pokonała samą Serenę Williams, do tego z dumą prezentowała swą ciekawą osobowość, japońskie (po matce) i haitańsko-amerykańskie (po ojcu) dziedzictwo.