Ostatnio wasze fundusze plasują się na czołowych miejscach swoich grup. Doszło w nich do przebudowy portfeli?
Inwestorzy na całym świecie, w tym takie firmy jak TFI, zostali zaskoczeni koronawirusem. Szybko okazało się, że część gałęzi gospodarki została zamrożona, firmy stanęły, a ich przyszłość w związku z tym stała się niepewna. Oczywiście nie było powodów, by udziały takich spółek zatrzymywać w portfelach. Mówiąc brutalnie, nam koronawirus się przysłużył, gdyż dał szansę ukazać przewagi nad konkurencją na tak zmiennym rynku. Przede wszystkim zdołaliśmy szybko przebudować portfele w stronę branż, które miały szansę odnaleźć się w nowych warunkach czy wręcz zwiększyć skalę działania. Stąd też pomysł na Rockbridge Gier i Innowacji, który najlepiej pokazuje, w co celujemy my, a przede wszystkim rynek, od wielu miesięcy. Sporo zmian dokonaliśmy jednak i w innych funduszach podczas krwawych marcowych tygodni w kierunku dużych, skoncentrowanych pozycji na spółkach innowacyjnych czy też prowadzących sprzedaż usług przez internet. Takie przedsiębiorstwa, jak wiadomo, przodowały w zwyżkach przed koronawirusem, a w czasie pandemii jeszcze dodatkowo zyskały na tle innych. Na krajowym rynku są to oczywiście głównie producenci gier. WIG.Games składa się teraz co prawda z pięciu spółek, jednak peleton liczy ich kilkadziesiąt. Ostatnio sukces na skalę światową osiągnął Creepy Jar, sprzedając blisko milion kopii gry. To kolejny dowód na to, że jako kraj jesteśmy bardzo mocni w branży gier. Nie znam innej takiej branży, w której byśmy notowali światowe sukcesy. Jeśli zaś chodzi o dobór do portfela, my skupiamy się raczej na takich firmach, które dopiero pukają do pierwszej ligi, nie na największych. Do niedawna problemem była tu niska płynność, która jednak w ostatnich miesiącach zdecydowanie się poprawiła.
Z drugiej strony jako prywatnemu TFI od dłuższego czasu nie sprzyjają nam warunki, jeśli chodzi o sprzedaż funduszy. Do klientów musimy docierać bezpośrednio, a jedynym sposobem na to jest wyróżnianie się pozytywnie pod względem wyników i pomysłem na produkt. Wyróżniać się będziemy także w przyszłości, mam nadzieję, że najczęściej na plus. Dlaczego? Wzięliśmy się do bardzo aktywnego zarządzania, i to nie tylko w funduszach akcji, ale i dłużnych, w których głównie koncentrujemy się na obligacjach skarbowych. To jest nasz pomysł na odnalezienie swojego miejsca na rynku TFI.
Taka przemiana wiązała się ze zmianami w zespole?
Firmy nowej ekonomii ciągną dziś gospodarki naprzód i niestety zarządzający „starej szkoły" nie są w stanie się odnaleźć w nowej rzeczywistości. To nieraz osoby ze świetnym warsztatem, jednak niedopasowane do obecnych realiów. To nie jest czas na kierowanie się tylko takimi wskaźnikami jak cena do wartości księgowej. Jak już zdążyliśmy nieraz zobaczyć, „tanie" spółki mogą być jeszcze niżej wyceniane. Jestem przekonany, że wielu nieco starszych kolegów czuje frustrację. Mamy dziś nowe otoczenie z punktu widzenia warsztatu zarządzania. Dziś trzeba dobrze wyczuć moment, a nie kierować się tylko wyceną fundamentalną, albo co najmniej traktować obie te płaszczyzny na równi. Nasz zespół jest dziś młody, dlatego jest mu łatwiej wyczuć nastroje konsumentów i świetnie radzi sobie w zarządzaniu aktywami w takim otoczeniu.