Przyszły rok już tak spektakularny nie będzie

Opierając się na samych wycenach akcji rozsądnym wyborem są Europa i Polska. To jednak USA i rewolucja sztucznej inteligencji rozpalają emocje inwestorów, które mogą zarówno wynieść indeksy jeszcze daleko wyżej, jak i szybko wyparować.

Publikacja: 29.10.2025 06:00

Przyszły rok już tak spektakularny nie będzie

Foto: Adobe Stock

Do końca 2025 r. zostało jeszcze sporo czasu, ale zarządzający robią już przymiarki do prognoz na 2026 r. Część z nich trzyma się tegorocznych trendów, ale są i tacy, którzy nie robią sobie większych nadziei na powtórkę rewelacyjnych stóp zwrotu z tego roku.

Hossa na cienkiej nóżce

Podsumowując wyniki tego roku z perspektywy światowej prawdopodobnie najwięcej będzie mówiło się o zwyżkach spółek technologicznych, a zwłaszcza rozwijających narzędzia sztucznej inteligencji, a także o złocie, które nawet po ostatniej, 10-proc. korekcie od szczytu wciąż notuje około 50-proc. wzrost. Krajowi inwestorzy z pewnością będą wspominać ten rok bardzo ciepło, szczególnie że ten tydzień przynosi rekordy wszech czasów WIG-u, a także nowe w tym roku szczyty WIG20 i to wbrew podwyżce podatku CIT dla banków. Rekordy bije jednak także giełda amerykańska, która wiosną przeżyła głęboką – ale jak to w ostatnich latach bywało – również bardzo krótkotrwałą korektę. Obecnie amerykańskie indeksy już doganiają, a nawet przebijają wynikami giełdy europejskie. Tematem przewodnim pozostaje sztuczna inteligencja. W ostatnich dniach trwa prawdziwy zakupowy szał – amerykańskie indeksy otwierają się z ogromnymi lukami hossy, ale warto pamiętać, że drobne rozczarowanie (np. wynikami) może dość szybko euforię zamienić w panikę. Jak będzie tym razem jeszcze się przekonamy, natomiast dość wygórowane wyceny mogą już część inwestorów odstraszać. Czy doczekamy się ucieczki z akcji do obligacji?

- Najbardziej stawialiśmy na obligacje i fundusze dłużne. Rentowności obligacji są historycznie wysokie, a stopy procentowe nadal będą obniżane, co powinno sprzyjać tym instrumentom. Rynki akcji – w Polsce, mimo trzech lat hossy, wyceny są niewysokie, w USA – wysokie – przyznaje Sebastian Buczek, prezes Quercusa TFI.

Eksperci VeloFunds TFI wobec amerykańskich akcji mają nastawienie umiarkowanie pozytywne. Jak zauważa Michał Skowroński, dyrektor działu akcji, rynki akcji nadal cieszą się powodzeniem wśród inwestorów, zawirowania wokół nowych taryf celnych spowszedniały, a ich realny wpływ póki co okazuje się łagodniejszy od przewidywań. Jak przyznaje, uniknięcie scenariusza recesji, cięcia stóp procentowych, hamująca inflacja, inwestycje w sztuczną inteligencję i postępy tej technologii pozwalają inwestorom przymykać oko na rosnące deficyty budżetowe, tzw. zawieszenie działalności rządu oraz nadal napiętą sytuację geopolityczną. – Rynek amerykański jest najbardziej nasycony technologią i obecne historyczne szczyty odzwierciedlają duży optymizm co do wpływu nowych technologii na wzrost produktywności i poprawę wyników spółek – mówi. Obecnie wskaźnik ceny do zysku dla S&P 500 uwzględniając prognozowane zyski, jest 23-krotnością, czyli historycznie wysoko, pozostawiając niewielki margines błędu. Według Skowrońskiego, w krótkim terminie kluczowe dla rynku amerykańskiego będą raportowane właśnie wyniki spółek za III kwartał oraz prognozy na kolejny. – Taktycznie można sobie wyobrazić ochłodzenie nastrojów poprzez realizację zysków czy konsolidację na obecnych relatywnie wysokich poziomach. Strategicznie jednak, w perspektywie 2026 r., przy spodziewanych obniżkach stóp, zapowiadanych inwestycjach, deflacyjnym charakterze implementacji nowych technologii, rynek akcji amerykańskich ma potencjał. Jak wielki? Kluczem będzie realny wpływ SI na gospodarkę. Ryzyko, że będzie on mniejszy od oczekiwań, co mogłoby zakończyć technologiczną hossę, istnieje, ale biorąc pod uwagę, że oczekiwania dotyczą długoterminowych perspektyw, ewentualne rozczarowanie pojawi się raczej później niż wcześniej – twierdzi Skowroński.

Reklama
Reklama

Mniej ewentualnych pułapek mogą kryć rynki akcji europejski i polski. – Poprawiające się perspektywy wiodących gospodarek w danych ankietowych oraz przyspieszające inwestycje infrastrukturalne i w obronności pozwalają na optymizm, zwłaszcza po cyklu obniżek stóp przez EBC. Obecny wskaźnik C/Z indeksu Stoxx 600 w oparciu o prognozy na kolejne 12 miesięcy na poziomie około 15-krotności wydaje się być umiarkowany. Końcówka roku powinna być relatywnie udana, biorąc pod uwagę stonowane oczekiwania rynku co do poprawy wyników spółek – przewiduje Skowroński. – Patrząc na 2026 r. oraz zakładając brak eskalacji geopolitycznych jesteśmy optymistycznie nastawieni do rynku europejskiego. Kluczem będzie brak opóźnień w realizacji zapowiadanych inwestycji oraz poprawa w sferze twardych danych ekonomicznych, co powinno wspierać wyniki spółek i wyceny – podkreśla zarządzający  VeloFunds TFI.

Wraz z rynkami europejskimi zyskiwać ma szansę także GPW. - Z jednej strony około 40-proc. tegoroczny wzrost WIG-u i historyczny rekord, z drugiej nadal rozsądne wyceny – poziom 10,6-krotności wskaźnika ceny do prognozowanych na kolejne 12 miesięcy zysków i nadal brak jest napływów do krajowych funduszy akcji – wskazuje  Skowroński. - Zamieszanie wokół wyższej stawki CIT dla sektora bankowego, niepokój związany z rosnącym deficytem budżetowym, obniżenie perspektywy ratingu kredytowego, napięcie geopolityczne wywołane atakiem dronów, trudna współpraca rządu z Pałacem Prezydenckim – to wszystko przetoczyło się przez rynek od końcówki sierpnia. Patrząc na poprawiające się wyniki spółek oraz nadal dobre perspektywy wzrostu gospodarczego w Polsce wspierane obniżkami stóp procentowych, inwestycjami funduszy europejskich (w tym KPO) oraz rosnącymi dochodami realnymi gospodarstw domowych – trudno być pesymistą co do polskiego rynku akcji w 2026 r. – przyznaje zarządzający VeloFunds TFI.

Obligacje raczej spokojnie

Kilka dni temu media obiegły zdjęcia kolejek ustawiających się do zakupu fizycznego złota. Jak na razie wygląda na to, że w tym czasie ukształtował się przynajmniej krótkoterminowy szczyt notowań kruszcu, od którego przecenił się on o 10 proc. Złoto z pewnością często będzie przewijać się w prognozach na 2026 r. - Obecny wzrost cen złota coraz bardziej przypomina klasyczny rajd spekulacyjny. Choć może on jeszcze potrwać, wiele wskazuje, że okres największej dynamiki zmian mamy już za sobą. W ujęciu realnym – po uwzględnieniu inflacji – cena złota przekroczyła historyczne maksima z końca lat 70., czyli z okresu kryzysu inflacyjnego – przypomina Jakub Liebhart, wiceprezes Eques Investment TFI. - Co Co więcej, od czasu tzw. „szoku Nixona”, czyli uwolnienia kursu złota w sierpniu 1971 r., jego cena rosła w tempie zbliżonym do nominalnego wzrostu indeksu S&P 500 – zauważa. Według Liebharta  kluczowe czynniki ryzyka dla rynku złota są w dużej mierze odmienne od tych, które determinują koniunkturę na rynku akcji. Wśród najważniejszych zagrożeń należy wymienić możliwe złagodzenie polityki celnej Trumpa, słabnące obawy o globalną recesję i eskalację geopolityczną oraz postępującą konsolidację fiskalną w USA, mogącą ograniczyć popyt na aktywa typu „bezpieczna przystań”. – Dodatkowo, rekordowe napływy do funduszy ETF inwestujących w złoto, historycznie najwyższa liczba wyszukiwań hasła „gold” w internecie oraz lokalne niedobory fizycznego kruszcu w dużych miastach potwierdzają coraz bardziej spekulacyjny charakter tego rynku – komentuje. Banki centralne – zwłaszcza z rynków wschodzących, takich jak Chiny czy Indie – utrzymują wysokie tempo zakupów złota. – Trudno jednak oczekiwać dalszego przyspieszenia, ponieważ dotychczasowe motywacje, takie jak ochrona przed inflacją, obawy o globalny kryzys czy dedolaryzacja rezerw, stopniowo tracą na znaczeniu. W tym ostatnim aspekcie warto jednak zauważyć, że udział złota w aktywach rezerwowych banków centralnych niedawno przewyższył udział amerykańskich obligacji skarbowych, a same instytucje zapowiadają dalszy wzrost udziału kruszcu w kolejnych latach. W efekcie złoto pozostaje interesującym elementem portfela w kontekście ochrony przed inflacją w 2026 r., choć wiele wskazuje, że jego największy potencjał wzrostowy został już zrealizowany – twierdzi Liebhart.

- Ciężko mi sobie wyobrazić, aby w kolejnym roku złoto powtórzyło wynik z tego roku. Należy jednak pamiętać o przyczynach dotychczasowego rajdu, bo ma on solidne podstawy – zaznacza Bartosz Tokarczyk, dyrektor działu dłużnego, VeloFunds TFI. Jak mówi, wzrost napięć politycznych na całym świecie, powszechność permanentnych deficytów budżetowych w otoczeniu coraz łagodniejszej polityki monetarnej to tylko część powodów, dla których  państwa decydują się na budowę zapasów różnych surowców, a banki centralne na lokowanie swoich rezerw w złotym kruszcu. - Mimo że inwestycja w złoto jest obecnie postrzegana jako tzw. „crowded trade” (większość inwestorów zainteresowana jest wyłącznie jego kupnem) i na pewno doświadczymy podwyższonej zmienności, to utrzymuję umiarkowanie pozytywne nastawienie do złota – mówi Tokarczyk.

Większych zaskoczeń nie powinny przynieść w przyszłym roku obligacje skarbowe, tak amerykańskie, jak i polskie. - Rosnące napięcia na rynku pracy w USA oraz utrzymujący się brak wyraźnej presji inflacyjnej wynikającej z polityki celnej przyczyniają się do wzrostu cen amerykańskich obligacji skarbowych i spadku ich rentowności. Rentowność dziesięcioletnich treasuries spadła do najniższego poziomu od ponad roku, co może wskazywać na wzmożony napływ kapitału w kierunku aktywów o charakterze „bezpiecznej przystani”. Rezerwa Federalna prawdopodobnie utrzyma łagodny kierunek polityki pieniężnej podczas najbliższych posiedzeń, w tym w październiku i grudniu – przewiduje Liebhart. Zwraca jednak uwagę na rosnące koszty obsługi długu publicznego, które w 2025 r. mają sięgnąć około 3,8 proc. PKB – poziomu porównywalnego z wydatkami na obronność. 

Reklama
Reklama

W Polsce ryzykiem jest rosnący deficyt. - Mimo utrzymującego się solidnego tempa wzrostu gospodarczego, budżet wciąż nie jest zrównoważony i trudno będzie osiągnąć trwały bilans bez ograniczenia wydatków. Krzywa rentowności ma obecnie nachylenie zbliżone do tej sprzed roku, jednak jej poziomy pozostają niższe. Stabilność finansów publicznych wspiera niski udział inwestorów zagranicznych w strukturze zadłużenia – podobnie jak w przypadku Japonii, gdzie lokalna baza inwestorów pełni funkcję amortyzatora ryzyka – zauważa ekspert Eques Investment TFI. - Oczekujemy kontynuacji wygaszania oczekiwań inflacyjnych, co zwiększa prawdopodobieństwo dalszego spadku rentowności obligacji skarbowych w 2026 r. w wyniku postępujących procesów dezinflacyjnych – dodaje.

Tokarczyk zauważa, że obecne rentowności obligacji skarbowych w Polsce są wyraźnie wyższe od inflacji, więc nawet w neutralnym scenariuszu powinny one przynosić realny zysk. – W kontekście czynników ryzyka, oprócz właśnie polityki fiskalnej, ciężko nie wspomnieć o sytuacji politycznej tak na świecie, jak i w Polsce. Oprócz zewnętrznych szoków, inwestorzy w przyszłym roku mogą zacząć obawiać się przypadających na 2027 r. wyborów parlamentarnych – przypomina.

Fundusze inwestycyjne
OFE rzuciły się do sprzedaży polskich akcji. TFI część z nich podebrały
Materiał Promocyjny
Goodyear redefiniuje zimową mobilność
Fundusze inwestycyjne
Jarosław Niedzielewski analitykiem roku
Fundusze inwestycyjne
Rok inny niż wszystkie, czyli podobny do poprzedniego?
Fundusze inwestycyjne
Quercus TFI idzie jak burza. Buczek zapowiada mocną kocowke roku
Fundusze inwestycyjne
Wybrane zagadnienia prawne związane z procesem inwestycyjnym funduszu zamkniętego wierzytelności
Fundusze inwestycyjne
Korekta tak, ale do załamania technologii jest dziś bardzo daleko
Reklama
Reklama