W tym samym czasie główny indeks szerokiego rynku oraz indeks spółek technologicznych oscylują w okolicach poziomów otwarcia. Taki rozkład nastrojów obrazuje trend bardziej długoterminowy, który można obserwować od kilku kwartałów. Rozwarstwienie w tempie rozwoju poszczególnych segmentów gospodarki. Mniejsze przedsiębiorstwa zależne od popytu konsumenckiego i lokalnych warunków ekonomicznych, a także klasyczne firmy przemysłowe oparte na produkcji dóbr materialnych, wyraźnie przegrywają wyścig z globalnymi koncernami technologicznymi.
Ten rozdźwięk nie jest jedynie rynkową ciekawostką, lecz sygnałem strukturalnej zmiany. Małe i średnie spółki w większym stopniu odczuwają koszt pieniądza, zmienność warunków kredytowych oraz realne spowolnienie w portfelach konsumentów o przeciętnych dochodach. Z drugiej strony dominujące przedsiębiorstwa technologiczne korzystają z globalnej skali, wysokich marż i przewagi konkurencyjnej wynikającej z własności intelektualnej. W efekcie indeksy, które mają ambicję odzwierciedlać kondycję gospodarki jako całości, coraz bardziej stają się barometrem nastrojów wobec kilku gigantów, a nie szerokiego rynku.
Wzrosty w ostatnich kwartałach są skoncentrowane w wąskiej grupie największych spółek technologicznych. Udział tych firm w kapitalizacji głównych indeksów urósł do poziomów, przy których zwykłe uczestnictwo w rynku daje posiadaczom jednostek indeksowych dysproporcjonalne korzyści oraz straty w zależności od zachowania tych spółek. Potencjalna korekta na tej grupie spółek może okazać się wyjątkowo dotkliwa nie tylko z powodu braku dywersyfikacji wzrostów, lecz także dlatego, że indeksy mogą zostać gwałtownie sprowadzone do poziomu odpowiadającego realnej kondycji przeciętnego konsumenta i tradycyjnej gospodarki. Ta kondycja jest zdecydowanie słabsza niż sytuacja klienta zamożnego oraz globalnych firm o ogromnej kapitalizacji, na których w tej chwili koncentruje się wycena rynku.
Do niedawna trudno było mówić o klasycznej bańce spekulacyjnej, ponieważ wskaźniki wycen większości gigantów technologicznych wcale nie są oderwane od zysków, jak mogłoby się to wielu wydawać. Na ścianie wzrostów pojawiają się jednak pierwsze pęknięcia. Część dużych spółek ma wyraźny problem z monetyzacją rozwiązań opartych na sztucznej inteligencji, wolne przepływy pieniężne zaczynają topnieć, a nakłady inwestycyjne rosną tak, jakby same w sobie były celem.
Pojawia się więc pytanie, co tak naprawdę wycenia rynek. Czy chodzi jeszcze o stopniową poprawę efektywności dzięki wdrożeniu dużych modeli językowych w obecnym kształcie, czy też w coraz większym stopniu dyskontowana jest wizja AGI, czyli scenariusza bliższego literaturze fantastycznonaukowej niż aktualnym możliwościom technologicznym. Warto uważnie śledzić, jak często motyw AGI pojawia się w wypowiedziach zarządów, analityków i inwestorów, ponieważ może to stać się jednym z bardziej wiarygodnych sygnałów oderwania sentymentu od fundamentów.