Nasdaq też potrafi zniżkować
Doniesienia o postępach prac nad szczepionką przeciw koronawirusowi pomogły bykom na większości parkietów utrzymać przewagę. Nie było to jednak zjawisko powszechne i mieliśmy też do czynienia z kilkoma wyjątkami, z których najciekawsze to amerykański rynek technologiczny oraz giełda w Szanghaju. Nasdaq Composite zniżkował w trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia o 1,4 proc., przerywając serię ustanawiania kolejnych historycznych rekordów. Tym samym przypomniał inwestorom, że i w tym segmencie ruch nie musi odbywać się tylko w jednym kierunku. Na trwałą jego zmianę raczej się jednak się nie zanosi. Jak dotąd sporadycznie pojawiające się krótkie i płytkie spadkowe korekty nie zmieniły nastawienia do rynku i tak będzie prawdopodobnie i tym razem. Taniały akcje większości tuzów technologicznego rynku, od Apple'a i Alphabetu, poprzez Facebook i Netflix, po Teslę. Co ciekawe, jednocześnie nieźle radziły sobie pozostałe indeksy na Wall Street. Dow Jones do czwartku szedł w górę o 2,5 proc., a S&P 500 zwyżkował o 1 proc., utrzymując się powyżej 3200 pkt.
Optymizm przeważał także na głównych parkietach naszego kontynentu. Indeks we Frankfurcie rósł o prawie 2 proc., jednak bykom nie udało się wyprowadzić go powyżej 13 000 pkt, choć minimalnie przekroczony został poziom poprzedniego lokalnego szczytu z pierwszych dni czerwca. O ponad 2 proc. w górę poszedł paryski CAC40, a wskaźnik w Mediolanie zyskał 3 proc. Najsłabszy okazał się tym razem Londyn, gdzie FTSE 250 rósł o niespełna 1 proc. Na giełdach naszego regionu przeważały spadki, sięgające od 1 proc. w Budapeszcie do ponad 2 proc. w Moskwie. Wskaźnik rynków wschodzących zniżkował o 1,6 proc., a dwukrotne nieudane próby pokonania przez ETF na MSCI Emerging Markets poziomu 44 pkt sugerują możliwość przedłużenia korekty.
Niejednoznaczne dane makroekonomiczne z chińskiej gospodarki sprowokowały silną spadkową korektę wcześniejszego imponującego rajdu na giełdzie w Szanghaju. Już wtorkowym zaskakująco dobrym informacjom o handlu zagranicznym towarzyszył spadek indeksów. Eksport wzrósł w czerwcu co prawda jedynie o 0,5 proc., ale spodziewano się jego spadku o 1,4 proc. Import zwiększył się o 2,7 proc., podczas gdy obawiano się jego skurczenia o 10 proc. Informacja o wyraźnym odbiciu chińskiej gospodarki, która w drugim kwartale wzrosła o 3,2 proc., a więc mocniej niż się spodziewano (średnia prognoz sięgała 2,5 proc.), przegrała ze spadkiem sprzedaży detalicznej w czerwcu oraz mniejszymi o 3,1 proc. inwestycjami w aglomeracjach. W efekcie Shanghai Composite tąpnął w czwartek o 4,5 proc., a bilans pierwszych czterech sesji to spadek o ponad 5 proc., największy od marca. Z technicznego punktu widzenia chińskie niedźwiedzie mają otwartą drogę do dalszej przeceny, nawet do 3000 pkt. Tym bardziej że rynkowi może ciążyć kolejne zaostrzenie relacji ze Stanami Zjednoczonymi.
Bezruch w Warszawie
Nic nie jest w stanie wyrwać naszego parkietu z wakacyjnego marazmu. Dotyczy to zarówno zmienności, jak i aktywności inwestorów. W trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia indeks największych spółek poszedł w „górę" o 0,2 proc. Niedźwiedzie postraszyły trochę jedynie we wtorek, spychając WIG20 o 1,7 proc. pod kreskę. Byki atak odparły, ale nie były w stanie wywindować indeks powyżej 1800 pkt, czyli poziomu który pozostaje normą od ponad miesiąca. Wolumen obrotów świadczy o kompletnym braku zainteresowania naszym rynkiem ze strony inwestorów zagranicznych i odpuszczeniu sobie giełdowych emocji przez graczy krajowych. Indeks średnich spółek zyskiwał do czwartku 0,5 proc., ale nadal tkwi przyklejony do 3600 punktów, także sygnalizując brak zainteresowania akcjami. Marazm zagościł także w segmencie najmniejszych firm, który dotąd sprawował się bardzo dobrze. sWIG80 rósł o 0,4 proc., a jedyną pociechą jest fakt, że wolumen obrotów utrzymał się na przyzwoitym poziomie.