Chiński cień nad londyńskim City

Wielka Brytania › Propekińskie lobby w Londynie to potężna grupa obejmująca zarówno polityków, jak i wpływowych finansistów.

Aktualizacja: 19.07.2020 13:38 Publikacja: 19.07.2020 13:25

Londyńskie City od dawna jest miejscem bardzo przyjaznym dla chińskich instytucji finansowych.

Londyńskie City od dawna jest miejscem bardzo przyjaznym dla chińskich instytucji finansowych.

Foto: Shutterstock

Od wybuchu pandemii Covid-19 Wielka Brytania i Chiny znalazły się na kursie kolizyjnym. Rząd brytyjski potępił chińskie działania ograniczające autonomię Hongkongu i już zaczął udzielać schronienia demokratycznym aktywistom z tej metropolii. Chiński MSZ zareagował na to gwałtownie, porównując działania Londynu do „praktyk kolonialnych". – Chiny dobrowolnie przyjęły międzynarodowe zobowiązania wobec Wielkiej Brytanii w zakresie tego, jak będą traktowały Hongkong, a szczególnie czy będą respektowały jego autonomię i wolności. To kwestia zaufania, a wiele krajów na świecie zadaje to samo pytanie. Czy Chiny wypełniają swoje zobowiązania międzynarodowe? Jeśli nie dotrzymują słowa w kwestii Hongkongu, to czy można im ufać, że dotrzymają szerszych zobowiązań międzynarodowych? – stwierdził Dominic Raab, brytyjski minister spraw zagranicznych. Spór rozgrywa się jednak nie tylko na płaszczyźnie dyplomatycznej. Chiński koncern Huawei został wykluczony z budowy sieci 5G w Wielkiej Brytanii. Do 2027 r. ma zniknąć z tych sieci wszelki sprzęt wyprodukowany przez Huawei, a od przyszłego roku brytyjskie firmy komunikacyjne nie będą mogły kupować produktów tej firmy związanych z infrastrukturą 5G. To wielki cios, który może sprowokować chiński odwet. Mądrzejszą strategią dla Pekinu byłoby jednak wykorzystanie w rozgrywce z rządem Borisa Johnsona potężnego prochińskiego lobby, które istnieje w londyńskim City.

Juanowe centrum

City of London (zwane również Milą Kwadratową) to jednostka samorządowa znajdująca się w granicach Londynu, ale odrębna od niego administracyjnie. To właśnie tam ma siedzibę londyńska giełda i wiele innych instytucji finansowych. Burmistrz City (lord major) jest wybierany nie tyle przez mieszkańców tej strefy, co przez banki i firmy będące członkami gildii City of London Corporation. Od 2018 r. jest nim Peter Estlin, były dyrektor w Barclays, pracujący też wcześniej przez wiele lat w Solomon Brothers Asia. Jednym z ceremonialnych obowiązków lorda majora City jest przyjmowanie dorocznej parady udekorowanych platform przejeżdżających przez centrum Londynu. Reprezentowane są na niej platformy wykonane przez przedstawicieli stu kilkudziesięciu krajów i terytoriów. W 2019 r. w tej paradzie zaszła jednak symboliczna zmiana. Lord major zakazał przejazdu platformie reprezentującej Republikę Chińską (Tajwan). Zrobił to pomimo tego, że tajwańska platforma była obecna na paradzie od kilku dekad, a brytyjski MSZ uważał, że jej udział nie jest niczym niewskazanym. Estlin, robiący przez wiele lat karierę na rynkach Azji Wschodniej, uznał jednak, że tajwańska platforma byłaby prowokacją wobec Chin. – Chiny wywarły presję na biuro lorda majora, tak jak to robią zwykle na różne sposoby – skomentowała to baronessa Elizabeth Barker, reprezentująca liberalnych demokratów w Izbie Lordów.

Władze City bardzo ostentacyjnie okazują swoją przyjaźń wobec Chin. Gdy w styczniu 2019 r. Chińczycy zaczęli wydawać w Londynie międzynarodową edycję swojej propagandowej gazety „China Daily", z gratulacjami pospieszyła Catherine McGuiness, przewodnicząca Komitetu ds. Polityki i Zasobów w City of London Corporation. – „China Daily" ma siedzibę w Mili Kwadratowej i jest wielką przyjaciółką City of London Corporation. Pozwólcie mi życzyć wszystkiego najlepszego z okazji nowego przedsięwzięcia – stwierdziła McGuiness. Kilka tygodni wcześniej wręczała ona wraz z lordem majorem Nagrodę Wolności (specjalny przywilej z XIII w. będący obecnie nagrodą honorową) Liu Xiaomingowi, ambasadorowi ChRL w Londynie. Tę samą nagrodę dostał wcześniej też m.in. chiński wicepremier Wang Qishan.

City of London Corporation chwali się na swoich stronach internetowych, że jest mocno obecna w Chinach od ponad dziesięciu lat. Posiada swoje biura w Szanghaju i Pekinie. Od 2010 r. działa jej Chińska Rada Doradcza, w której oprócz przedstawicieli londyńskiej branży finansowej (wyłącznie pochodzenia chińskiego) zasiadają też chińscy finansiści i oficjele rządowi. Wśród jej członków jest choćby Ma Jun, członek Komitetu Polityki Pieniężnej Ludowego Banku Chin (który nie jest niezależnym bankiem centralnym, ale częścią administracji rządowej ChRL). Związki pomiędzy londyńskim rynkiem finansowym a Chinami w ostatniej dekadzie wyraźnie się zacieśniały. David Cameron, premier w latach 2010–2016, wyraźnie promował strategię uczynienia z Londynu jednego z głównych centrów handlu aktywami denominowanymi w juanach. To się w dużej mierze udało. W kwietniu 2019 r. średnie dzienne transakcje juanowe w Londynie sięgnęły 110 mld USD. Według nowszych danych SWIFT w maju 2020 r. 6,3 proc. globalnych transakcji juanowych (poza Chinami) było przeprowadzanych w Wielkiej Brytanii. To oczywiście sporo mniej niż w Hongkongu (74,2 proc.), ale więcej niż w Singapurze (3,5 proc.), w USA (2,5 proc.) czy w Niemczech (0,8 proc.). Udział Wielkiej Brytanii w foreksowych transakcjach spot z udziałem juana wynosił zaś w maju 2020 r. aż 35,1 proc., czyli był sporo większy niż udział Hongkongu (9 proc.) czy nawet Chin (14,2 proc.).

Klub Grupy 48

Zacieśnianie związków pomiędzy City i Chinami to nie tylko domena finansistów, ale również wpływowych polityków. Jednym z największych adwokatów umiędzynarodowiania juana jest lord Davidson, parlamentarzysta Partii Pracy. W 2014 r. rugał on resort finansów za to, że nie włączył on juana do brytyjskich rezerw walutowych. W 2018 r. wzywał natomiast do szybkiego zawarcia postbrexitowej umowy o wolnym handlu z Chinami. Uwiarygadniał też swoją osobą chińskie konferencje poświęcone ochronie... praw człowieka. Na przykład w 2014 r. pojechał do Lhasy, gdzie potępiał Dalajlamę i chwalił pekiński rząd za „wprowadzenie harmonii i pokoju do Tybetu".

Lord Davidson jest członkiem Klubu Grupy 48, czyli londyńskiej organizacji lobbującej na rzecz rozwijania współpracy biznesowej z Chinami. Clive Hamilton i Mareike Ohlberg przypominają w książce „Hidden Hand", że Klub Grupy 48 jest organizacją mającą korzenie komunistyczne. Powstał on w 1954 r., po tym jak Pekin odwiedziło 48 brytyjskich przedsiębiorców, chcących „normalizacji" stosunków z ChRL. Było to świeżo po wojnie koreańskiej, w której walczyły też wojska brytyjskie, a Chiny były objęte embargiem handlowym. Na czele delegacji stał Jack Perry, utajony członek Komunistycznej Partii Wielkiej Brytanii. Obecnie klubem kieruje jego syn Stephen Perry, który w 2018 r. został osobiście odznaczony przez prezydenta Xi Jinpinga. Do klubu należy około 500 ludzi. Bywają w nim m.in. były premier Tony Blair, byli wicepremierzy Michael Heseltine i John Prescott, były minister spraw zagranicznych Jack Straw, były unijny komisarz Peter Mandelson i były szkocki premier Alex Salomond. Tylu byłych prominentów zgromadziło się w organizacji, której członkowie wydają apologetyczne książki o ChRL i biorą udział w sesjach poświęconych „myśli Xi Jinpinga". Dla jednych to tylko cyniczny pragmatyzm, dla innych kolejny w historii przykład fascynacji brytyjskich elit ustrojem totalitarnym...

Elektrownia jądrowa zależna od Chińczyków

Jeżeli rząd brytyjski wyłączy koncern Huawei z budowy sieci 5G, to Chińczycy mogą wycofać się z budowy elektrowni jądrowych w Wielkiej Brytanii – takie ostrzeżenia miały, według brytyjskiej prasy, płynąć z chińskiej ambasady. Czy jest to jednak rzeczywiście poważna groźba? Chiński państwowy koncern China General Nuclear (CGN) posiada obecnie 33 proc. udziałów w konsorcjum budującym elektrownię atomową Hinkley Point C. (Jego partnerem w tym przedsięwzięciu jest francuski koncern EDF). CGN chce też budować wspólnie z EDF elektrownię jądrową Sizewell C oraz samodzielnie Bradwell B w Essex. Sama elektrownia Hinkley Point C ma w 2025 r. pokrywać 7 proc. brytyjskiego zapotrzebowania na prąd. Wycofanie się Chińczyków może bardzo poważnie opóźnić te projekty, co byłoby ciosem dla brytyjskich rządowych planów dekarbonizacji gospodarki. Jednakże już samo to, że Chińczycy budują w Wielkiej Brytanii elektrownie atomowe wzbudzało ogromne kontrowersje. Celowość budowy tych reaktorów jest kwestionowana przez część ekspertów zarówno pod względem ekologicznym jak i ekonomicznym. Część ekspertów uważa również za niebezpieczny pomysł zdawanie się na Chiny przy budowie tak krytycznej infrastruktury. – Nasza polityka energetyczna jest w rękach Chińczyków. Tylko w tym jednym sektorze mamy kompletną chińską dominację, podczas gdy powinniśmy strategicznie zmieniać do niego podejście – stwierdził konserwatywny polityk Ian Duncan Smith. HK

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie