Jeśli żywność pozwoli, Polacy zaczną kupować kosztem oszczędzania

Ten rok raczej już rokiem oszczędzania nie będzie. Wprawdzie tempo wzrostu zarobków Polaków spadnie, ale same zarobki będą wysokie. Przełoży się to na wzrost wydatków szybszy niż dochodów, a to z kolei będzie wpływało na niższą dynamikę oszczędności.

Publikacja: 20.09.2025 11:14

Jeśli żywność pozwoli, Polacy zaczną kupować kosztem oszczędzania

Foto: Bloomberg

Poprzedni rok przyniósł rekordowy w XXI wieku – bo utrzymujący się na realnym poziomie 10,4 proc. – wzrost wynagrodzeń. Jednak jak wynika z badania konsumenckiego PMR Market Experts/Hume’s Institute Polacy ostrożnie podchodzili do swoich wydatków, skupiając się na odbudowaniu nadszarpniętych przez inflację oszczędności. Konsumenci najczęściej ograniczali wydatki na produkty nienależące do tych pierwszej potrzeby, takich jak: RTV, AGD, elektronika, wyposażenie wnętrz czy artykuły DIY (do it yourself - zrób to sam). Obecny rok przyniesie zmianę w zachowaniach konsumentów. Jak podkreśla Magdalena Filip, Retail Business Unit Deputy Director w PMR, w 2025 roku tempo wzrostu dochodów Polaków wyraźnie spadnie, ale wciąż pozostanie wysokie. Wyższe zarobki zaczynają przekładać się na większe wydatki, a wolniejsze tempo ich wzrostu będzie częściowo równoważone przez mniejszą skłonność do oszczędzania.

W sklepach inflacja jest wyższa

Inflacja CPI w sierpniu spadła do 2,9 proc. r/r z 3,1 proc. r/r w lipcu. – Ostateczne dane były o 0,1 pp wyższe niż szacunek flash oraz zgodne z naszą pierwotną prognozą. Rewizja względem danych wstępnych dotyczyła cen żywności i napojów oraz kategorii bazowych – napisali ekonomiści PKO BP. Ceny usług nadal rosną szybciej od cen towarów, jednak w sierpniu ich dynamika spadła do 6,0 proc. r/r z 6,2 proc. r/r w lipcu, podczas gdy wzrost cen dóbr spowolnił do 1,7 proc. r/r z 1,9 proc. r/r miesiąc wcześniej. – Nieco wyższe od wstępnego szacunku dane nie zmieniają jego pozytywnej wymowy – inflacja jest w pobliżu celu i pozostanie tam w najbliższych kwartałach – podsumowali.

Tymczasem ceny w sklepach nadal rosną, ale coraz wolniej – wynika z raportu pt. „Indeks cen w sklepach detalicznych” autorstwa UCE RESEARCH i Uniwersytetu WSB Merito. – To wyraźny sygnał, że presja inflacyjna w handlu detalicznym słabnie, co jest zjawiskiem pożądanym z makroekonomicznego punktu widzenia. Ceny wciąż rosną, ale dynamika tego wzrostu systematycznie hamuje. Przedwczesny jest jednak nadmierny optymizm, ponieważ wciąż mamy do czynienia ze wzrostem cen, a nie ich spadkiem – podkreśla dr Robert Orpych z Uniwersytetu WSB Merito.

Jak dodaje, można się spotkać z opiniami, że dostosowanie cen w sklepach do poziomu ogólnej inflacji zajmie jednak jeszcze nawet 9-12 miesięcy głównie ze względu na opóźnione przełożenie się zmian. – Codzienne zakupy najsilniej kształtują postrzeganie inflacji. Dlatego, mimo że ogólna inflacja jest stosunkowo niska, konsumenci wciąż odczuwają wyższe ceny podstawowych produktów. Problem pogłębia fakt, że sklepy zmniejszają ich gramaturę – dodaje Robert Orpych.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Przewidując obniżki stóp banki tną oprocentowania lokat i kont

Ceny a CPI

Ekspert zwraca jednak uwagę, że kluczowym elementem, który wymaga zwrócenia uwagi, jest rozbieżność pomiędzy dynamiką wzrostu cen w sklepach detalicznych (5,1 proc. rdr) a oficjalnym wskaźnikiem inflacji. Podstawową przyczyną są różnice metodologiczne i struktura koszyków. Jak tłumaczy Robert Orpych, Indeks Cen Detalicznych koncentruje się na wybranej, ale bardzo ważnej z perspektywy konsumenta grupie produktów, przede wszystkim na żywności, napojach i chemii gospodarczej, a wskaźnik CPI obejmuje znacznie szerszy, ważony koszyk towarów i usług, w tym te o innej dynamice cen, jak np. paliwa, których ceny w lipcu istotnie spadły. – To właśnie ceny tych artykułów, kupowanych regularnie, najsilniej kształtują subiektywne postrzeganie inflacji. Dlatego, mimo że ogólna inflacja jest niska, nasz portfel wciąż odczuwa wyższe ceny przy zakupie podstawowych produktów – podkreśla ekspert z WSB Merito. Sierpniowe dane potwierdzają trend wolniejszego wzrostu, ale jego tempo będzie zależeć od wielu czynników w przyszłości.

Jak dodaje Robert Orpych, ta rozbieżność kształtuje obraz cen w oczach klientów. Ceny produktów kupowanych często, takich jak żywność, silniej kształtują postrzeganie ogólnego poziomu inflacji przez konsumenta niż ceny usług czy paliw, których zakup jest rzadszy. Ostatecznie pomimo tego, że oficjalne dane makroekonomiczne wskazują na spadek inflacji praktycznie do poziomu celu NBP, codzienne doświadczenia zakupowe pozostają mniej optymistyczne. – Ta rozbieżność między statystykami a osobistymi odczuciami kształtuje ostateczny obraz cen w oczach konsumentów – podsumowuje ekspert.

Żywność kontra zakupy?

Na widocznym ożywieniu rynku zyskają przede wszystkim produkty z kategorii non-food. To w niej eksperci prognozują dwucyfrowy wzrost sprzedaży – na poziomie 10,6 proc. rok do roku. To prawie dwa razy szybciej niż w przypadku produktów spożywczych. Sami respondenci z kolei najczęściej spodziewają się większych wydatków w kategoriach FMCG – 50 proc. Polaków szacuje, że wyda więcej na chemię gospodarczą, artykuły higieniczno-sanitarne czy kosmetyki. Jako te najmniej istotne postrzegane są książki, biżuteria czy akcesoria sportowe – wydatki w tych kategoriach planuje zwiększyć najmniej, bo 37-40 proc. konsumentów.

Pytanie, na ile zwiększone wydatki w innych niż żywność kategoriach, w połączeniu z wciąż drożejącą żywnością, wpłyną na wspomnianą wcześniej możliwość zmniejszenia skłonności do oszczędzania. Chyba że zbliżą się do inflacji CPI.

Reklama
Reklama

– Spadek wskaźnika tempa wzrostu cen w sklepach, z jakim mamy do czynienia, potwierdza przewidywania ekspertów, jeśli chodzi o kierunek zmian i jest zgodny z kierunkiem wyznaczanym przez inflację. To, że średni poziom wzrostu cen w sklepach jest wyższy niż inflacja może wynikać między innymi z tego, iż sklepy z pewnym opóźnieniem reagują na zmniejszenie inflacji, dzięki czemu mogą poprawić swoje wyniki finansowe i osiągnąć dodatkowy zysk. Wydaje się jednak, że w kolejnych miesiącach trend spadkowy wskaźnika powinien się utrzymać, a różnica między poziomem inflacji a tempem wzrostu cen w sklepach jeszcze bardziej się zmniejszy – uważa dr Artur Fiks z WSB Merito.

Oszczędzanie
Przewidując obniżki stóp banki tną oprocentowania lokat i kont
Oszczędzanie
Dawne pomysły nie wytrzymują próby czasu
Oszczędzanie
Nowe technologie coraz bardziej opanowują banki
Oszczędzanie
Wiedza większości Polaków o finansach jest w najlepszym razie przeciętna
Oszczędzanie
Deponenci mogą już liczyć tylko na szybki spadek inflacji
Oszczędzanie
Przestępcy publikują fałszywe oferty inwestycyjne, tradycyjnie uderzają w klientów banków
Reklama
Reklama