Deponenci tracą realnie na lokatach bankowych nieco mniej

Realna strata ponoszona przez posiadaczy bankowych depozytów terminowych wraz ze zmniejszeniem tempa wzrostu cen zeszła poniżej 10 proc. Ale jeśli banki przyspieszą z obniżaniem oprocentowania, może ona znów zacząć rosnąć.

Publikacja: 24.05.2023 21:00

Deponenci tracą realnie na lokatach bankowych nieco mniej

Foto: Adobe Stock

Osoby, które złożyły pieniądze na lokatach bankowych (a tych pieniędzy jest coraz więcej), przyzwyczaiły się już zapewne do tego, że główną zaletą trzymania środków w banku jest bezpieczeństwo. Od ośmiu lat bowiem te pieniądze przynoszą realne straty. Jak wyliczyli analitycy HRE Investments, w przypadku bankowych depozytów z najgorszym wynikiem mieliśmy do czynienia z w październiku 2022 r. Wtedy ogłoszona przez GUS inflacja wynosiła 17,9 proc. Za to lokaty zakładane rok wcześniej były przeciętnie oprocentowane na zaledwie 0,24 proc. – wynika z danych NBP. – Ci, którym przeciętne roczne lokaty kończyły się w kwietniu 2023 r., realnie stracili około 11 proc. – podają Bartosz Turek i Oskar Sękowski z HRE Investments.

Inaczej wyliczył to Paweł Majtkowski, analityk eToro. – Na przeciętnej rocznej lokacie bankowej, zakończonej w kwietniu 2023 r., jej posiadacz realnie stracił 9,71 proc. Wynika to z faktu, że według NBP średnie oprocentowanie lokat zakładanych w maju 2022 r. na okres od 6 do 12 miesięcy wyniosło 3,6 proc. Nawet wybierając najlepsze lokaty na rynku w tamtym okresie – oprocentowane na 5,5 proc. – straciliśmy aż 8 proc. To i tak mniej niż straty posiadaczy takich samych lokat w zeszłym roku, gdy maksymalna strata wyniosła nawet 14,5 proc. Inflacja jeszcze przez długi czas pozostanie wysoka, co przy niższym poziomie stóp procentowych oznacza dalsze straty posiadaczy bankowych depozytów – podkreśla.

Pomogą kredytobiorcy?

Teraz deponenci powinni uważnie śledzić wskaźniki. Przede wszystkim inflację – CPI i bazową. Szybki spadek ich dynamiki może – choć nie musi – oznaczać spadek stóp procentowych NBP, a wraz z nimi odsetek oferowanych przez banki. A tym na zbyt drogich depozytach nie zależy. W obecnej sytuacji wcale im na zwiększaniu bazy depozytowej nie zależy.

Jak informuje Komisja Nadzoru Finansowego, wskaźnik kredyty/depozyty na koniec marca br. obniżył się do poziomu 67 proc. Depozyty sektora niefinansowego rosną (a depozyty gospodarstw domowych miały w marcu w nich udział na poziomie 69,1 proc.), a kredyty dla tego sektora maleją. Z marcowych danych wynika, że 33 proc. depozytów nie jest przeznaczonych na finansowanie najbardziej dochodowych aktywów, jakimi są kredyty. A stanowią koszt odsetkowy, wpływając negatywnie na wyniki banków.

Na co powinni zatem liczyć deponenci? Na kredytobiorców i ich zdolność do zaciągania kredytów. A ta poprawia się w przypadku kredytów mieszkaniowych. – Już od 10 miesięcy obserwujemy systematyczną odbudowę zdolności kredytowej. Przykładowa trzyosobowa rodzina na zakup mieszkania znowu może pożyczyć ponad 600 tys. zł. Od lipcowego dołka zdolność wzrosła więc o ponad połowę – zauważają Bartosz Turek i Oskar Sękowski. Przypominają, że jeszcze w lipcu 2022 r., czyli w najgorszym momencie ubiegłego roku, wspomniana przykładowa rodzina mogła pożyczyć od banku zaledwie 396 tys. zł. – W porównaniu z tamtym okresem mamy więc wzrost niemal o 55 proc. – zauważają.

Obserwowane od 10 miesięcy ułatwienia w dostępie do kredytów to według analityków pokłosie trzech głównych czynników – wzrostu wynagrodzeń, spadku oprocentowania kredytów i zmian regulacyjnych, które wpłynęły na to, jak banki liczą zdolność kredytową.

Optymistycznie dla osób myślących o kredycie mieszkaniowym rysuje się według Bartosza Turka i Oskara Sękowskiego także najbliższa przyszłość. Najnowsze prognozy sugerują bowiem, że za kilka miesięcy może dojść do obniżek stop procentowych. – Wraz z tym możemy się spodziewać spadku oprocentowania kredytów, a więc i wzrostu zdolności kredytowej. Jeśli spojrzymy na notowania kontraktów terminowych na stopę procentową (FRA), to takich zmian można się spodziewać po wakacjach. Jest to również spójne z wypowiedziami niektórych członków RPP. Zasiadający w tym gremium profesor Dąbrowski sugerował, że po wakacjach Rada może zacząć rozważać zmniejszenie kosztu pieniądza w Polsce. Było to jednak jeszcze przed zaskakująco dobrymi danymi o dynamice PKB. Przy tym wszystkim trzeba więc niezmiennie pamiętać, że zarówno rynkowe notowania, jak i prognozy bywają zmienne i zależą od wielu czynników, takich jak bieżąca sytuacja ekonomiczna, gospodarcza czy geopolityczna – podsumowują analitycy.

A odsetki w dół

Pytanie, czy ten optymizm może się udzielić deponentom. Banki tylko czekają na posunięcie RPP, żeby ruszyć z falą obniżek oprocentowania. Średnie oprocentowanie lokat wyniosło w marcu (najnowsze dostępne dane NBP) 5,31 proc. wobec 5,41 proc. w lutym i 5,52 proc. w styczniu. Pozostało już tylko pięć lokat z oprocentowaniem 8 proc. – jedna nawet 8,5 proc., w banku Credit Agricole – ale tylko dla nowych klientów, zwłaszcza otwierających konto osobiste. Kończą się promocje na 8 proc. i więcej na kontach oszczędnościowych – tylko 8,25 proc. w Nest Banku potrwa do odwołania. Może pojawią się inne promocje kont czy lokat z takim oprocentowaniem – ale sądząc po nowych ofertach, 8 proc. będzie już barierą niemal nie do pokonania. Przypomnijmy: inflacja w kwietniu wyniosła 14,7 proc.

Oszczędzanie
Najlepsze lokaty przyniosą realny zysk. Ale deponenci strat nie pokryją
Oszczędzanie
Większość Polaków uważa, że instytucje finansowe dobrze chronią ich pieniądze
Oszczędzanie
Euro i dolar to waluty do oszczędzania
Oszczędzanie
Wciąż można znaleźć lokaty perełki. Serwowane razem z kontem
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Oszczędzanie
Polacy oszczędzają, Amerykanom coraz trudniej
Oszczędzanie
Dla deponentów największym zagrożeniem jest inflacja