Co jednak ważniejsze, nastąpiło całkowite odwrócenie trendów. Otóż przez lata wartość depozytów bieżących gospodarstw domowych rosła dość regularnie, spadając sezonowo – najczęściej w styczniu. Ostatni raz stało się to w styczniu 2020 roku – tuż przed wybuchem pandemii. Od tego czasu depozyty bieżące rosły regularnie co miesiąc. Dotyczyło to zarówno kont osobistych, jak i zaliczanych do depozytów bieżących kont oszczędnościowych. Te zaczęły przejmować rolę lokat terminowych: ich oprocentowanie w okresach promocyjnych było równe, a nawet czasem wyższe od tego, co banki proponowały na lokatach. Fakt, że po okresie promocyjnym następowało znacznie niższe oprocentowanie standardowe – ale to samo było po promocjach z odsetkami od lokat terminowych. A te są znacznie mniej elastyczne od kont. A kiedy RPP obniżyła główną stopę procentową do 0,01 proc., a inflacja zaczęła iść w górę, odpływ środków z lokat ruszył na dobre. Do czasu rozpoczęcia cyklu podwyżek stóp procentowych.
I wreszcie w styczniu doszło do tego, że wartość depozytów terminowych gospodarstw domowych wzrosła o prawie 3,5 mld zł, podczas gdy depozyty bieżące zmniejszyły się prawie o 6,4 mld zł. Być może dlatego, że standardowe odsetki od lokat są wyższe niż standardowe oprocentowanie kont oszczędnościowych – w wielu bankach pozostało ono na poziomie 0,01 proc.
W styczniu stopa referencyjna NBP została podniesiona do 2,25 proc. Wzrost wartości depozytów był raczej spowodowany wpływem na oprocentowania podwyżki grudniowej. Tymczasem po styczniowej stopy NBP wzrosły kolejny raz w lutym – a to nie koniec podwyżek.