Polska wraz z Grecją i Rumunią znalazła się w trójce tych krajów Europy, w których mieszkańcy zostali najbardziej dotknięci przez koronakryzys. 62 proc. polskich konsumentów przyznaje, że w jego wyniku ich dobrobyt finansowy pogorszył się (Grecja i Rumunia – 67 proc.). Jeżeli chodzi o osoby wychowujące dzieci, ten odsetek jest jeszcze wyższy i wynosi 69 proc. Aż 64 proc. pytanych przez Intrum stwierdziło wprost, że pandemia ma negatywny wpływ na ich dobrobyt finansowy.
Tylko co szósty badany (16 proc.) w naszym kraju uważa, że w nadchodzącym czasie kwestia ta ulegnie poprawie. Warto jednocześnie zaznaczyć, że tylko 15 proc. respondentów z Polski przyznało, że w związku z Covid-19 wpadło w większe długi, by pokryć bieżące rachunki. Prawie 70 proc. z nas w ostatnim czasie nie musiało w ogóle pożyczać pieniędzy, by zdobyć środki na najważniejsze potrzeby – wynika z badania Intrum.
Niestety, okazuje się, że są powody, by aż tak negatywnie oceniać swoją aktualną sytuację finansową. Aż 71 proc. respondentów z Polski przyznaje, że ich dochody zmniejszyły się w wyniku kryzysu. To zdecydowanie więcej niż europejska średnia, która wynosi 54 proc. Bez wątpienia na ten wynik wpływa fakt, że pandemia zmieniła również sytuację zawodową niemałej grupy konsumentów w naszym kraju – 45 proc. tych biorących udział w badaniu deklaruje, że z powodu kryzysu straciło zatrudnienie (czasowo lub na dłuższy okres) lub nie może prowadzić swojego biznesu z powodu spadku popytu na oferowane towary czy usługi.
Ucieczka od depozytów
Oszczędzać jest trudniej, ale wiele osób z tego nie rezygnuje. Zmieniają się natomiast zwyczaje. To „zasługa" dokonanych przez Radę Polityki Pieniężnej obniżek stóp i niemal zerowych w ślad za nimi oprocentowań bankowych depozytów.
Jak podkreśla Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments, z bankowych lokat od początku epidemii odpłynęły 53 mld zł – sugerują najnowsze dane NBP. W samym tylko lipcu było to prawie 13 miliardów. Jeszcze nigdy pieniądze z lokat nie znikały w takim tempie. Nic dziwnego: średnie oprocentowanie nowych lokat, wynoszące w czerwcu 0,44 proc., w lipcu spadło do 0,36 proc. W przypadku depozytów ponadrocznych wynosi zaledwie 0,15 proc.!
Nic dziwnego, że klienci szukają alternatyw. I to ewidentnie poza bankami: w lipcu po raz pierwszy odpływ pieniędzy z lokat terminowych był wyższy niż wzrost depozytów bieżących. – Z danych największych TFI wynika, że lipiec był rekordowym miesiącem w sprzedaży jednostek. Do funduszy w lipcu wpłynęło ponad 5 mld zł nowych środków, co stanowi przyrost o 2 proc. Klienci najchętniej sięgają po rozwiązania bezpieczne, które jednak mają szansę przynieść im obecnie wyższe zyski niż lokaty bankowe. A uwzględniając inflację, mają szansę osiągnąć jakikolwiek zysk, co jest obecnie niemożliwe na lokatach bankowych – mówi Kamil Hajdamowicz, zarządzający w Vienna Life TU na Życie.