Od kilku tygodni rynek nieuchronnie zbliżał się do kulminacji sezonu wynikowego za trzeci kwartał. Waga Nvidii w indeksie S&P 500 przekroczyła już 7,5 proc., co doprowadziło do nietypowej, a zarazem bardzo ciekawej sytuacji: indeks S&P 500 jest obecnie silniej skorelowany z kursem akcji Nvidii niż z jego własną wersją o równych wagach (RSP).

Mimo że analitycy na Wall Street podchodzą do środowej publikacji w byczych nastrojach, głównie dzięki wysokim oczekiwaniom dotyczącym popytu na chipy architektury Blackwell, warto na chwilę się zatrzymać i zastanowić nad realizacją zysków obserwowaną na akcjach spółki w listopadzie. Od szczytu wyznaczonego w końcówce października akcje zdążyły osłabić się o ponad 13 proc. Zwiększona podaż przed publikacją raportu często oznacza obawy inwestorów przed potencjalnie zbyt wygórowanymi oczekiwaniami, które mogą okazać się trudne do pobicia. Na słabszy sentyment bez wątpienia przełożył się również cały sektor technologiczny. Wysokie planowane nakłady CAPEX Big Techów mogą rodzić pytania o przyszły zwrot na kapitale, ale dla Nvidii to przecież pozytywne informacje. Jeśli giganci technologiczni, nie mogąc pozwolić sobie na pozostanie poza peletonem, deklarują wysokie nakłady na infrastrukturę, to ktoś musi te moce obliczeniowe dostarczyć. To jeden z powodów, dla których po publikacji wyników inwestorzy rzucą się na dane mówiące o tym, jak duża część przychodu została wygenerowana właśnie przez hyperscalerów – ostatnie raporty wskazują nawet na 50 proc. przychodów segmentu Data Center wygenerowanych przez te firmy. Jako spółka o wysokiej becie, Nvidia traciła w ostatnich tygodniach silniej niż szeroki rynek oraz sektor technologiczny, jednak jej perspektywy na najbliższe kwartały pozostają zasadniczo nienaruszone. Spółka jest niekwestionowanym numerem jeden pod kątem prognoz wzrostu, a konsensus wskazuje na solidny wzrost EPS oraz przychodów z kwartału na kwartał i dalszą dominację sektora.

Warto jednak zauważyć, że w ostatnich tygodniach część dużych inwestorów instytucjonalnych redukowała swoje pozycje. Głośnym echem odbiła się sprzedaż pozostałego pakietu o wartości 5,83 mld USD przez SoftBank. W tym tygodniu dowiedzieliśmy się również, że fundusz hedgingowy Petera Thiela, znanego m.in. jako współzałożyciela PayPala i Palantira, wyprzedał swoje udziały o wartości około 100 mln USD. Co ciekawe, zgodnie z raportem Bloomberga, amerykańskie fundusze hedgingowe są niemal równomiernie podzielone w swoich decyzjach, a liczba podmiotów zwiększających ekspozycję na spółkę i ją redukujących jest praktycznie taka sama.

Publikacja dzisiejszego raportu jest bez wątpienia największym wydarzeniem ostatnich tygodni. Pamiętajmy, że 5-bilionowy gigant jest barometrem dla najistotniejszego amerykańskiego sektora, a każda niepewność może wywołać łańcuch reakcji w szerokim gronie technologicznych spółek. Znajdujemy się w sytuacji, w której nawet pobicie oczekiwań i podniesienie prognoz, jeśli zostanie zinterpretowane jako zbyt ostrożne, może zostać odczytane jako sygnał normalizacji dynamiki wzrostu i przełożyć się na wyprzedaż amerykańskich aktywów.