Kluczowe pytanie pozostaje bez jednoznacznej odpowiedzi: co tak naprawdę skłania amerykański bank centralny do utrzymywania relatywnie wysokich stóp procentowych mimo wyraźnych sygnałów słabnięcia aktywności gospodarczej i pogorszenia nastrojów konsumentów? Dane o sprzedaży detalicznej, produkcji przemysłowej czy badania ankietowe coraz częściej wskazują na wyczerpywanie się impetu gospodarki, a duża część gospodarstw domowych odczuwa realny spadek siły nabywczej. Mimo to komunikaty przedstawicieli władz monetarnych pozostają ostrożne, a akcent przesuwa się z tempa obniżek na długość okresu utrzymywania stóp na podwyższonym poziomie.

Jednym z potencjalnych wyjaśnień jest obawa przed kolejną falą presji inflacyjnej wynikającą z możliwego skokowego wzrostu cen energii elektrycznej. Spółki technologiczne, głównie z branży chmury i AI budują i planują kolejne centra danych, których moc liczona nie jest już we “FLOPS-ach” a w Giga-watach. Jednocześnie, po stronie podażowej brak ruchów, wzrost cen energii elektrycznej wydaje się być nieunikniony. Z punktu widzenia banku centralnego oznaczałoby to ryzyko utrwalenia się podwyższonej inflacji, co mogłoby podważyć wiarygodność celu inflacyjnego i wymusić później jeszcze bardziej bolesne dostosowanie.

Drugi wątek, rzadziej artykułowany wprost, dotyczy stabilności systemu finansowego oraz sytuacji w branży związanej ze sztuczną inteligencją. Napływ kapitału do tego segmentu w ostatnich kwartałach miał charakter niemal jednostronny, a wyceny wielu spółek oderwały się od realistycznych założeń co do tempa wzrostu zysków. Coraz częściej widać zachowania typowe dla fazy spekulacyjnej. Utrzymywanie zbyt łagodnej polityki pieniężnej w takim otoczeniu mogłoby być odczytane jako przyzwolenie na dalsze nadmierne ryzyko.

Innym wątkiem jest też różnica między nastrojami na rynkach europejskich i amerykańskich. W Stanach Zjednoczonych główne indeksy, pomimo ostatniej korekty, wciąż znajdują się relatywnie blisko historycznych maksimów, a oczekiwania co do zysków spółek pozostają ambitne. W Europie dominuje atmosfera wyczerpania: indeksy poruszają się w szerokich, ale płaskich przedziałach, a inwestorom brakuje przekonującego impulsu wzrostowego. Wysokie koszty energii, słaby przemysł, ostrożni konsumenci i powtarzające się epizody napięć geopolitycznych tworzą otoczenie, w którym trudno o trwałą poprawę wycen. Można postawić tezę, że Europa w pewnym sensie „wyprzedza” sytuację gospodarki Stanów Zjednoczonych. Pułapka drogiej energii, stóp procentowych, które nie mogą szybko spaść z uwagi na ryzyko powrotu inflacji, oraz podwyższonego ryzyka geopolitycznego może być scenariuszem, z którym za kilka kwartałów przyjdzie się zmierzyć również stronie amerykańskiej.  Krótkoterminowo punktem odniesienia dla dalszego kierunku rynków pozostają wyniki finansowe spółki Nvidia oraz publikacja protokołu z ostatniego posiedzenia FOMC. Wyniki Nvidii będą postrzegane jako test trwałości obecnej narracji wokół spółek związanych ze sztuczną inteligencją, a protokół z posiedzenia banku centralnego powinien doprecyzować, na ile realnie rozważane jest wyhamowanie lub pogłębienie cyklu obniżek stóp. W miarę zbliżania się do tych wydarzeń można oczekiwać narastającej zmienności. 

Kamil Szczepański  Młodszy Analityk Rynków Finansowych XTB