Inwestorzy zastanawiają się nad momentem, w którym spadnie oraz co będzie potencjalnym impulsem. Poniżej czterech kandydatów.
Pierwszym powodem korekty mogą być słabe dane makro. Póki co, są dobre. Gospodarka amerykańska mocno odbiła w górę po celnym szoku z I kwartału, a europejska przyspiesza. Jednak za Oceanem niepokoi sytuacja na rynku pracy. Stopa bezrobocia w sierpniu wzrosła do 4,3 proc., czyli poziomu najwyższego od blisko czterech lat. We wrześniu mogła dalej rosnąć, jednak „zamknięcie rządu” pozbawiło inwestorów danych, które mogły być potencjalnym powodem zmartwień. Wzrost PKB w Europie też jest stosunkowo niski, a w kolejnych kwartałach w jakimś stopniu zależny od stymulacji w Niemczech. Inne duże gospodarki UE nie mają na nią specjalnie miejsca, biorąc pod uwagę wysokie deficyty.
Drugim impulsem spadków może być płynność. Koniec rekordowo długiego, bo 43-dniowego „zamknięcia rządu” w USA to kolejne setki miliardów dolarów amerykańskich obligacji do wyemitowania. Obecnie zadłużenie rządu Stanów Zjednoczonych wynosi 38 bilionów dolarów, a nowa ustawa zakłada dalsze zadłużanie się w tempie około 1,8 biliona rocznie. Pamiętajmy też, że Fed od ponad trzech lat jest w trybie zacieśniania ilościowego (QT). Od kwietnia 2022 r. ograniczył swój bilans z blisko 9 bilionów dolarów do około 6,6 biliona obecnie.
Trzecim punktem do obserwacji są wyniki 500 największych firm w USA. W ostatnim czasie imponowały. Cztery kwartały z rzędu zyski rosły w tempie dwucyfrowym, w III kwartale zwiększając się o 13 proc. (rok do roku). Jednak równie imponujące są oczekiwania na kolejny rok. W skrócie, że ta dynamika na poziomie 10-14 proc. będzie utrzymana. Niższy wzrost dochodowości, szczególnie w obszarze spółek technologicznych, może rozczarowywać inwestorów i urealniać ceny akcji.
Skoro już o wycenach mowa, to są obecnie czwartym potencjalnym źródłem rynkowego ryzyka. Obecny wskaźnik ceny do prognozowanych zysków na kolejne 12 miesięcy dla indeksu S&P 500 to 22,7. Powyżej średnich z ostatnich 5 i 10 lat, które wynoszą odpowiednio 20 oraz 18,6. Wysoko i to przy uwzględnieniu rosnących zysków, bowiem aktualny C/Z jest na poziomie 30. Jeszcze wyżej jest, licząc sposobem Shillera, czyli dla średnich zysków z ostatnich 10 lat. Ta ostatnia metoda daje odczyt blisko 40, czyli jeden z najwyższych w historii. Choć trzeba uczciwie przyznać, że jest najmniej adekwatna, biorąc pod uwagę jak mocno zyski urosły dzięki dekadzie rewolucji technologicznej. Jednak, patrząc obiektywnie, rynek stał się drogi i widać, że osiąganie kolejnych rekordów przychodzi indeksom coraz ciężej. Zdrowa korekta nie powinna rynkom zaszkodzić, albo przynajmniej mogłaby nie być dla inwestorów zaskoczeniem.