W czwartek kilka kluczowych banków centralnych podjęło decyzję o podwyższeniu wysokości głównych stóp procentowych. Rozpoczął bank centralny Szwajcarii. SNB od 2015 roku utrzymywał wysokość swojej głównej stopy procentowej na rekordowo niskim poziomie -0,75 proc. Stopy zaczęły rosnąć w czerwcu tego roku (do -0,25 proc.), a druga podwyżka nadeszła we wrześniu (do +0,5 proc.; SNB debatuje nad stopami procentowymi raz na kwartał). Wczoraj rano doszło do trzeciej z rzędu podwyżki – zgodnie z oczekiwaniami – do poziomu 1 proc. Później podobną decyzję podjął Bank Anglii, podnosząc wysokość stóp z 3 do 3,5 proc. Była to już dziewiąta podwyżka stóp w Wielkiej Brytanii w obecnym cyklu.
Również o pół punktu wzrosła w czwartek wysokość stóp Europejskiego Banku Centralnego. Stopa refinansowa wynosi teraz 3 proc. Silne wrażenie na uczestnikach rynku wywołała wypowiedź przewodniczącej EBC, która na konferencji prasowej stwierdziła, że bank Eurolandu musi zrobić więcej niż się tego obecnie oczekuje i rynek powinien oczekiwać kolejnych podwyżek stóp o 50 pkt baz.
Entuzjastycznie na te słowa zareagowało euro. Kurs EUR/USD wyskoczył od razu do najwyższego poziomu od pół roku, powyżej 1,07 (chociaż później ta zwyżka była korygowana). Podskoczyła w górę również rentowność dziesięcioletnich obligacji skarbowych krajów strefy euro, chociaż nadal znajdowała się wyraźnie poniżej poziomów październikowych szczytów. Silnie negatywna była reakcja rynków akcji. DAX tracił po południu 2,56 proc., spadając do najniższego poziomu od miesiąca.
Te nastroje udzieliły się również polskiemu rynkowi. Rentowność dziesięciolatek polskiego rządu, która w grudniu spadła do najniższego poziomu od dwóch miesięcy, nieco wzrosła. Złoty się minimalnie osłabił. Tak jak w strefie euro najsilniejsza była negatywna reakcja polskiego rynku akcji: WIG20 tracił po południu 2,2 proc.
Wcześniej w trakcie tygodnia pewną nadzieję dawał najniższy w tym roku odczyt rocznej dynamika CPI w listopadzie (z +7,7 proc. miesiąc wcześniej do +7,1 proc.). Po publikacji tych danych S&P 500 ruszył żwawo w górę, ale ostatecznie okazało się, że – przechodzące przez szczyty indeksu ze stycznia, marca sierpnia – górne ograniczenie kanału tegorocznego trendu spadkowego jest na razie nie do przejścia. Słabe czwartkowe nastroje w Europie udzieliły się Amerykanom i na początku czwartkowej sesji S&P 500 tracił 1,85 proc. testując swe minima z okresu minionego miesiąca.