Niestety najbliższa przyszłość nie rysuje się w jasnych barwach. Strona popytowa będzie musiała włożyć sporo wysiłku, żeby nie dopuścić do przełamania kluczowych wsparć na indeksach, co mogłoby wywołać dalszą przecenę. Zwłaszcza indeksu WIG20, który jest najbardziej wrażliwy na takie techniczne sygnały, a który znajduje się w najgorszej sytuacji technicznej.
Zacznijmy jednak od początku. Rynki akcji ponownie zaczęły drżeć o wzrost gospodarczy. A w zasadzie obawiać się recesji, bo ta w wielu przypadkach jest niemal pewna. I ten strach jest wielowymiarowy, co redukuje do minimum szanse na jego szybkie zneutralizowanie.
Z jednej strony inwestorzy obawiają się, że agresywne podwyżki stóp procentowych przez Fed, które przecież jeszcze się nie skończyły, wpędzą amerykańską gospodarkę w prawdziwą recesję. Z drugiej powszechny i w pełni uzasadniony jest strach przed głęboką recesją w Europie wywołaną przez rozszerzający się kryzys energetyczny. Wreszcie z trzeciej strony inwestorzy z obawami patrzą w stronę Chin, widząc z każdym miesiącem pogarszające się wskaźniki gospodarcze.
W tej sytuacji, nawet jeżeli założymy, że latem tego roku światowe giełdy z Wall Street na czele wyznaczyły swoje średnioterminowe dołki, to zniesienie znacznej części wzrostów z ostatnich tygodni wydaje się prawdopodobnym scenariuszem. A to, przypomnijmy, najbardziej optymistyczny scenariusz dla giełd. Ten pesymistyczny zakłada recesję przy jednocześnie utrzymującej się podwyższonej inflacji, co w konsekwencji doprowadzi do znaczącego obniżenia zysków firm, a w ślad za tym do nowej fali wyprzedaży na giełdach.
Nawet bez próby odgadnięcia, który „fundamentalny” scenariusz będzie grany, wystarczy zerknąć na wykresy najważniejszych indeksów, żeby łatwo dostrzec pojawienie się tam pierwszych podażowych sygnałów, które za chwilę powinny przerodzić się w większe spadki. Szczególnie że tak jak w przypadku Wall Street, jest dużo zysków do zrealizowania. Licząc od czerwcowych dołków, średnia przemysłowa Dow Jones wzrosła do połowy sierpnia o 15,6 proc., S&P 500 o 18,9 proc., a technologiczny Nasdaq aż o 24,8 proc. Zniesienie połowy tych zwyżek nie byłoby niczym zaskakującym.