Rentowność dziesięcioletnich obligacji polskiego rządu, która jeszcze w minionym miesiącu wyszła powyżej – najwyższego od 20 lat – poziomu 8 proc., spadła w czwartek do najniższego poziomu od początku maja (poniżej 6,40 proc.). Na wykresie rentowności polskich dziesięciolatek w okresie minionych prawie trzech miesięcy można dopatrzyć się opuszczonej dołem formacji „głowy z ramionami”, której rozmiary sugerują w najbliższych tygodniach kontynuację trendu spadkowego rentowności (wzrostu cen) do poziomu ok. 5 proc.
Trudno oczywiście wyrokować, czy cykliczny szczyt rentowności długoterminowych obligacji, który powinien wypaść w okolicach cyklicznego szczytu tempa inflacji, jest już za nami, czy też w drugiej połowie roku mogą nas tu czekać jeszcze jakieś nieprzyjemne niespodzianki. Trzeba liczyć się z tym, że jesienią i zimą Rosja będzie próbować jakoś zdestabilizować sytuację energetyczną w Europie, ograniczając dostawy gazu ziemnego, ale z drugiej strony trwające spowolnienie gospodarcze będzie sprzyjać spowolnieniu dynamiki wskaźników cen.
Europejski Bank Centralny podniósł wreszcie – po raz pierwszy od lipca 2011 – wysokość swej głównej stopy procentowej. Stopa refinansowa wzrosła o pół punktu procentowego z 0 do 0,5 proc. Euro, które tydzień temu naruszyło przez chwilę poziom parytetu względem dolara, dyskontowało przez ostatnie dni tę decyzję, umacniając się do poziomu powyżej 1,02 względem USD. Wczoraj po południu – już po publikacji informacji o decyzji ECB – kurs EUR/USD był wyższy niż w środę (+0,3 proc.), ale nie przekraczał poziomów wewnątrzsesyjnych maksimów z ostatnich dni. Ceny akcji w strefie euro raczej spadały w czwartek (DAX -0,48 proc.), a rentowności dziesięcioletnich obligacji skarbowych rosły, ale nie były to jakieś silne ruchy. Przed zaostrzeniem polityki pieniężnej broni się jeszcze bank centralny Japonii, czego skutkiem był ostatnio najniższy od 1998 roku kurs japońskiego jena względem dolara.
Ostatnie wzrosty cen akcji – S&P 500 najwyżej od pięciu tygodni – wpłynęły na lekką poprawę nastrojów amerykańskich inwestorów indywidualnych. „Niedźwiedzi” było oczywiście nadal więcej niż „byków” (42,2 proc. wobec 29,6 proc.), ale skala ujemnego salda optymistów i pesymistów była najniższa od siedmiu tygodni. Ta poprawa nastrojów nie udzieliła się polskim inwestorom indywidualnym. W tegotygodniowym sondażu SII saldo „byków” i „niedźwiedzi” było najniższe od miesiąca (-24,6 pkt proc.).