Słabszy sentyment inwestycyjny spowodował między innymi zdecydowany spadek kursu eurodolara, który z kolei silnie odbił się w notowaniach pary USD/PLN – zwyżkowały one wczoraj do poziomu 3,1400, czyli o 7 groszy względem tygodniowego minimum.
Dzisiejsza sesja rozpoczęła się od wzrostu kursu EUR/PLN w okolice wczorajszych szczytów na poziomie 4,3800. Po lekkiej porannej zniżce, rośnie również USD/PLN. Nastroje w regionie oraz względem samej polskiej gospodarki uległy w ostatnim czasie poprawie. Stało się to za sprawą przynajmniej chwilowej stabilizacji sytuacji gospodarczej na Łotwie oraz w wyniku zmniejszenia się obaw inwestorów związanych z nowelizacją krajowego budżetu po ostatnich informacjach ze strony Ministerstwa Finansów. Czynnikiem zagrażającym utrzymaniu się aprecjacji złotego może być jednak obserwowane od wczoraj osłabienie sentymentu inwestycyjnego na globalnym rynku finansowym, który zazwyczaj skłania inwestorów zagranicznych do wyprzedaży bardziej ryzykownych aktywów, związanych między innymi z regionem europejskich rynków wschodzących. Scenariusz utrzymania się gorszych nastrojów jeszcze prze jakiś czas jest całkiem możliwy, po ostatniej fali optymizmu, jaki można było obserwować od marca na światowych parkietach. W perspektywie dzisiejszej i poniedziałkowej sesji złoty może nieco stracić na wartości na fali realizacji zysków po ostatnim jego umocnieniu. Pod nieobecność inwestorów ze Stanów Zjednoczonych, zmienność powinna pozostawać niewielka.
Wczorajsza sesja przyniosła odreagowanie praktycznie na wszystkich rynkach. Europejskie i amerykańskie giełdy zakończyły dzień na sporym minusie, notowania ropy naftowej zniżkowały do poziomu 66 USD za baryłkę, a kurs eurodolara zszedł poniżej 1,4000, osiągając dzienne minimum na poziomie 1,3950. Do pogorszenia nastrojów inwestycyjnych przyczyniły się słabsze od oczekiwań dane z amerykańskiego rynku pracy oraz pesymistyczny wydźwięk wypowiedzi prezesa ECB. Na konferencji po posiedzeniu Banku J. C. Trichet powiedział, iż aktywność gospodarcza w Eurolandzie pozostanie na słabym poziomie jeszcze przez jakiś czas, a wzrost PKB będzie możliwy dopiero w połowie 2010 roku. W obliczu gorszego sentymentu, praktycznie bez echa przeszły lepsze od prognoz dane dotyczące zamówień w amerykańskim przemyśle. W czerwcu wzrosły one o 1,2% wobec oczekiwań na poziomie 0,2%. Dzisiejszą sesję kurs EUR/USD rozpoczął od lekkich wzrostów, które wywindowały go ponad poziom 1,4000. Na rynku międzynarodowym zmienność powinna pozostać na niskim poziomie ze względu na dzisiejsze obchody Święta Niepodległości w Stanach Zjednoczonych.
Po ostatniej fali nadmiernego optymizmu i wiary w szybkie ożywienie w globalnej gospodarce, kolejne sesje mogą przynieść ochłodzenie nastrojów i weryfikację wcześniejszych przewidywań. Globalna gospodarka jeszcze przez jakiś czas będzie borykała się ze spowolnieniem, jakkolwiek najprawdopodobniej najgorsze jest już za nami. W szczególności silne odreagowanie może być widoczne w notowaniach surowców, które jako pierwsze zaczęły dyskontować oczekiwania na ożywienie gospodarcze. Zwyżka ich cen wsparła impuls wzrostowy w notowaniach EUR/USD oraz na światowych giełdach. W obecnym momencie istnieje spora szansa na wystąpienie relacji odwrotnej.
Sporządziła: