Od początku minionego tygodnia wartość euro względem złotego porusza się w ramach kanału spadkowego. Jego górne ograniczenie znajduje się obecnie w pobliżu poziomu 4,1050, dolne natomiast nieco powyżej 4,0500. W dalszej części dzisiejszej sesji kurs EUR/PLN powinien pozostawać we wspomnianym kanale wahań.
Bieżący tydzień będzie obfitował w publikacje danych makroekonomicznych z naszego kraju. Już dzisiaj o godz. 14.00 poznamy szacunki kwietniowego salda na rachunku obrotów oraz majowej podaży pieniądza M3. W kolejnych dniach zostaną przedstawione m.in. dane na temat inflacji, wynagrodzeń i produkcji. Wskaźniki te są istotne dla oceny kondycji polskiej gospodarki, jednak zwykle bezpośredniej reakcji notowań złotego nie przynoszą. Ich wpływ można w pewnym stopniu zauważyć jedynie w długim terminie. W krótkim okresie o losach polskiej waluty decydują nastroje inwestycyjne panujące na światowych giełdach.
Dzisiaj na europejskich parkietach dominują wzrosty. Amerykańskie główne indeksy giełdowe zakończyły piątkową sesję zwyżką, dzięki czemu ponownie zbliżyły się do 200-sesyjnej średniej ruchomej, którą przebiły w maju. Ewentualny trwały powrót ponad tę średnią będzie sygnałem do większej zwyżki na światowych giełdach, która z kolei powinna wesprzeć złotego. Dopóki jednak nie zostanie ona przebita, wciąż należy podchodzić ostrożnie do zakupów akcji i polskiej waluty.
Kurs EUR/USD w trakcie dzisiejszej sesji azjatyckiej wzrósł do poziomu 1,2200. Wartość ta zdołała ostatecznie zatrzymać zwyżkę. Następnie kurs euro względem dolara wszedł w fazę konsolidacji 1,2165-1,2200. W dalszej części notowań wzrost jego zmienności może wywołać publikacja danych na temat produkcji przemysłowej ze strefy euro zaplanowana na godz. 11.00. Będzie to jedyny istotny wskaźnik prezentowany dzisiaj z największych gospodarek.
Z ciekawą sytuacją w notowaniach EUR/USD mieliśmy do czynienia w piątek po odczytach sprzedaży detalicznej i indeksu nastrojów konsumentów z USA. Pierwszy z wymienionych wskaźników wypadł gorzej od prognoz, drugi natomiast lepiej. Z uwagi na to, że w ostatnich miesiącach kurs EUR/USD reagował „fundamentalnie” na publikację danych ze Stanów Zjednoczonych, słabsza sprzedaż powinna spowodować wzrost kursu, natomiast wyższy indeks nastrojów – jego spadek. Stało się jednak odwrotnie. Eurodolar zareagował jak w czasach, gdy na światowych rynkach panował kryzys finansowy.