Po decyzji Fedu o dalszej stymulacji gospodarki i gorszych ocenach perspektyw na przyszłość aktywa finansowe rynków wschodzących znalazły się pod presją. Dodatkowo wczoraj napłynęła kolejna porcja gorszych danych z Chin, sugerując osłabienie popytu wewnętrznego na tamtejszym rynku. Na tym tle krajowa publikacja o wyższym niż oczekiwano deficycie obrotów bieżących w czerwcu nie zrobiła większego wrażenia, tym bardziej że eksport liczony w euro osiągnął największy poziom od początku tego roku. W efekcie złoty ponownie tracił.
Późnym popołudniem kurs EUR/PLN przekroczył poziom 4,01, a USD/PLN poszybował powyżej 3,11. Zmiany te były skutkiem wspomnianego wzrostu awersji do ryzyka, co przełożyło się również na umocnienie dolara, który pokonał poziom 1,30 względem euro. Rynek długu w przeciwieństwie do rynku walutowego pozostawał stosunkowo stabilny. Wczoraj zmiany rentowności były minimalne. Dochodowość papierów dwu- pięcioletnich obniżyła się o 1 pb, osiągając, odpowiednio 4,77 i 5,34 proc., a papierów pięcioletnich notując wzrost z 5,78 do 5,79 procent.
Najbliższe dni powinny upłynąć pod znakiem lekkiego osłabienia złotego i wciąż niewielkich zmian na rynku długu. Ewentualny silniejszy impuls może przynieść dopiero publikacja inflacji za lipiec przypadająca na nomen omen piątek 13. Tym razem jednak wbrew wszelkim przesądom związanym z datą publikacji nic nie wskazuje na niespodziankę.