Miejscem, gdzie można mówić o podwyższonej zmienności w ciągu ostatnich 24 godzin był rynek jena. Po poniedziałkowym osuwaniu się USD/JPY o ok. 1% w kierunku 102 w reakcji na komentarz ministra gospodarki Japonii (stwierdził, że dalsza deprecjacja jena może być szkodliwa dla gospodarki), dziś rano kurs odbija do 102,60 po wypowiedzi tego samego ministra, że mógł zostać źle zrozumiany i ma nadzieję, że rynek walutowy sam znajdzie „poziom równowagi" dla jena. To, co wczoraj wydawało się sygnałem obaw rządu japońskiego o zbyt szybką deprecjację waluty, dziś wygląda na utrzymanie przyzwolenia na dalsze osłabienie. Dodatkowo obecny pozytywny sentyment wokół dolara pozwala oczekiwać wzrostów USD/JPY w stronę 104 w krótkim terminie.
Byczego nastawienia do dolara nie zmąciły komentarze przedstawiciela gołębi w Fed Charlesa Evansa, które okazały się zaskakująco jastrzębie. Prezes oddziału Fed w Chicago stwierdził, że zgadza się z obecną polityka banku centralnego i skup aktywów w wysokości 85 mld USD powinien trwać przynajmniej do końca lata, jednak jeśli poprawa sytuacji na rynku pracy będzie wyglądać na trwałą, nie wyklucza on nagłego przerwania QE3 na jesieni. Oznaką poprawy według Evansa jest comiesięczny przyrost zatrudnienia o 200 tys. Stanowisko Evansa może nie jest na tyle silne, aby już zarysowywać przewagę zwolenników wygaszania QE3 w najbliższych miesiącach, ale jeśli podobny optymizm względem gospodarki wykażą prezes Fed z Nowego Jorku William Dudley (wtorek) oraz szef Rezerwy Federalnej Ben Bernanke (środa), wówczas będą to wyjątkowo silne argumenty za umocnieniem dolara.
Osłabienie na niemieckim rynku długu pociągnęło za sobą spadek cen polskich obligacji, co skutkowało raczej słabszym złotym w poniedziałek, choć wahania były utrzymane w przedziale 4,1750-4,1880. Dane o wynagrodzeniach i zatrudnieniu z Polski były mieszane - z jednej strony wzrost płac był silniejszy od prognoz (3% r/r, prog. 2,2%, poprz. 1,6%), z drugiej mocniejszy był spadek zatrudnienia (-1% r/r, prog. -0,9%, poprz. -0,9%). Rynek podszedł do danych bez emocji, ale dziś zmienność może być podwyższona wraz z publikacją danych o produkcji przemysłowej. Oczekiwany wzrost o 2,8% r/r po spadku o 2,9% w marcu to głównie zasługa wpływu różnicy dni roboczych, więc za wcześnie, by mówić o sygnałach poprawy w gospodarce, ale gdyby odczyt okazał się dużo wyższy, utemperowałoby to oczekiwania kolejnej obniżki stóp procentowych przez RPP w czerwcu, pogłębiając wyprzedaż na rynku długu, a pośrednio także i na złotym.
EUR/PLN: Przewaga podaży na rynku długu wywierała presję na rynku walutowym, wypychając eurozłotego ponad 4,18. We wtorek uwaga skupi się na danych o produkcji z Polski – lepszy odczyt będzie osłabiał popyt na obligacje, co może przynieść wzrost kursu do 4,19, jednak zeszłotygodniowe szczyty powinny się obronić.
EUR/USD: Po dniu konsolidacji 1,28-1,29 we wtorek rano eurodolar próbuje wybicia w górę, jednak przy ubogim kalendarzu makro dziś szanse na silniejszy ruch są niewielkie. Opór w rejonie 1,2930/45.