Słabsze dane makroekonomiczne pokazują, że program QE2 nie był zbyt efektywny, stąd też nie dziwi niechęć do wprowadzania QE3, a innych rozwiązań na razie nie widać. Amerykańska administracja nie zdecyduje się na żaden nowy program stymulacyjny, gdyż i tak już ma spory problem. Republikanie, którzy domagają się większych cięć wydatków i ograniczenia nadmiernego deficytu budżetowego, od paru miesięcy nie mogą dojść do porozumienia z Demokratami, co stwarza ryzyko potężnych komplikacji już za kilka tygodni. Jeżeli do 2 sierpnia Kongres nie podniesie ustawowego limitu zadłużenia USA, które już przekracza 14 bln USD (!), to będziemy mieć nie tylko administracyjny paraliż, ale i też być może rewolucyjne posunięcia ze strony agencji ratingowych (być może będzie to też sygnał końca ich wiarygodności). Ale nie do tego dążę – w krótkim okresie seria kolejnych słabszych danych z USA (w przyszłym tygodniu będzie ich sporo), może przełożyć się na dalsze spadki na Wall Street (kluczowe dla S&P 500 będą okolice 1250 pkt.) i tym samym umocnienie dolara względem większości walut. Powinniśmy obserwować ucieczkę inwestorów z bardziej ryzykownych aktywów, w tym też spadki na rynku surowców.

W tle nadal mamy temat pomocy dla Grecji, gdzie istnieje ryzyko podobnego paraliżu, jak w USA. Jeżeli Niemcy, którzy mocno forsują pomysł, aby zmusić inwestorów prywatnych do zaangażowania się w nowy pakiet pomocy dla Aten (mieliby oni zgodzić się na wydłużenie terminu spłaty zadłużenia o 7 lat), nie dogadają się z mocno konserwatywnym w tym względzie Europejskim Bankiem Centralnym, to może być trudno o wypracowanie wiarygodnego planu pomocy do 20 czerwca. Zwłaszcza, że podwyższanie potencjalnej kwoty pomocy (zaczęło się miesiąc temu od 30 mld EUR, a wczoraj mówiono już o 120 mld EUR) pokazuje, w jakiej sytuacji jest Grecja i jakiej wagi jest to problem.

Na tym tle nieco dziwi całkiem dobre zachowanie się złotego. Można zrozumieć psychologiczny wpływ sprzedaży akcji PZU, oczekiwanie na emisję JSW, a także „opiekę” ze strony resortu finansów w przypadku kursu EUR/PLN (chociaż jej ostatnio za bardzo nie było widać), ale w ujęciu globalnym widać „czarne chmury”. Jeżeli spadnie z nich deszcz, to ruch może być gwałtowny. Warto będzie uważnie obserwować rynek w nadchodzącym tygodniu.

[b]EUR/USD[/b]: Notowania złamały poziom 1,44 i do testu okolic 1,4350 jest już coraz bliżej. Wydaje się, że wyraźne przełamanie tego poziomu w krótkim okresie może być trudne. Niewykluczone, że poniedziałek przyniesie próbę odreagowania. Na powrót powyżej 1,4460-70 nie będzie jednak co liczyć. W perspektywie całego nadchodzącego tygodnia możemy zejść w okolice 1,40-1,41 i być może nawet je naruszyć.

[b]Sporządził: Marek Rogalski – analityk DM BOŚ (BOSSA FX)[/b]