Tymczasem firmy z innych branż, np. turystycznej, rozrywkowej, hotelarskiej i gastronomicznej oraz wielu innych, nadal mają duże problemy. To tylko podkreśla nierównomierny ekonomiczny wpływ pandemii na przemysł i pracowników.
Warto sobie uświadomić, że tegoroczny wzrost na amerykańskiej giełdzie jest napędzany przez niektóre z największych firm w Stanach Zjednoczonych, w tym Apple'a i Amazona. Podczas gdy giganci technologiczni osiągnęli wiele nowych szczytów wraz z firmami, które skorzystały na epidemii wirusa – np. sieć pizzerii Domino's i producent Colgate-Palmolive – to większość spółek w indeksie wciąż nie dotarła do swojego poprzedniego miejsca. Ceny akcji jednej piątej firm z indeksu S&P 500 były o ponad 50 proc. niższe od ich rekordowych poziomów, a średnia wartość akcji w indeksie jest o prawie o 28 proc. poniżej szczytu. Ta rozbieżność wzbudziła obawy, że przyciągający wzrok wzrost S&P 500, a szczególnie jego technologicznego składnika Nasdaq, maskuje duże obciążenia dla wielu amerykańskich firm. Przepaść między zwycięzcami a przegranymi od czasu wybuchu pandemii skłoniła niektórych inwestorów do opisania odbicia jako „w kształcie litery K", wywołującego szybki spadek, po którym nastąpił duży podział majątku. Apple, Microsoft, Amazon, Alphabet i Facebook, pięć największych firm w indeksie S&P 500, odpowiada za ponad jedną czwartą wzrostu od końca marca, a każda z nich osiągnęła nowe maksima w sierpniu br.
Dominacja tych tytanów oznacza, że ogromny wzrost na rynku akcji pozostanie wrażliwy na wyniki kilku firm. Warto wiedzieć, że ten kwintet ma obecnie kapitalizację rynkową na poziomie blisko 7 bilionów dolarów – więcej niż cały japoński indeks Topix obejmujący około 2170 spółek. Dywergencja na rynku znalazła odzwierciedlenie w lepszych wynikach akcji spółek wzrostowych nad wartościowymi, notowanymi przy niskich wielokrotnościach zysków. Indeks wzrostu S&P 500 zyskał 11 proc., podczas gdy jego wartościowy odpowiednik spadł o 13 proc. w porównaniu z poprzednim szczytem w lutym 2020 r. Firmy z branży finansowej mocno ucierpiały z powodu rosnących rezerw na straty z tytułu kredytów i spadku stóp procentowych, co zwykle ogranicza dochody.
Zatem zwycięzcy, firmy technologiczne, nie są głównym problemem na dzisiejszym rynku, ponieważ mają bezpieczne strumienie zysków, za które warto zapłacić. Martwić się należy o firmy, które zadłużały się przed kryzysem lub podczas jego trwania i mogą mieć trudności z obsługą tych pożyczek. Inwestorzy wolą posiadać drogie aktywa z pewnym poziomem gwarancji przepływów pieniężnych, niż trzymać coś taniego z niepewnością przepływów pieniężnych. Jeśli nie ma przepływu gotówki, to wycena nie ma znaczenia. Wartość takich akcji może spaść do zera. ¶