Przez ostatnie dwa kwartały na Catalyst nie doszło do żadnego defaultu. Co więcej, obliczany przez Obligacje.pl wskaźnik Index Default Ratio (stosunek obligacji, które nie zostały wykupione w terminie do zapadających w danym 12-miesięcznym okresie papierów) spadł do historycznego minimum na poziomie 0,3 proc.

Nie jest to tylko jakieś tam historyczne minimum, którego wartość czasem wybija się w tytułach prasowych dla przyciągnięcia uwagi. Średnia wartość indeksu (jest obliczany od 2013 r.) to 4,9 proc., zatem indeks znalazł się 94 proc. poniżej średniej. I – co w tej sytuacji najważniejsze – stało się to w dwa lata po wybuchu pandemii. Zmiany w gospodarce, które zaszły od tego czasu, nie zaszkodziły emitentom z Catalyst. Tylko jeden z nich – Kancelaria Medius – wskazał na wybuch pandemii jako bezpośrednią przyczynę utraty wypłacalności (jeszcze w 2020 r.), choć w tym wypadku trzeba przypomnieć, że kłopoty KME rozpoczęły się już wcześniej i miały więcej wspólnego z aferą GetBacku (fundusze, które finansowały KME, straciły licencję w następstwie defaultu GetBacku) niż z pandemią.

Jednocześnie afera GetBacku pośrednio przyczyniła się do wyczyszczenia rynku ze złej jakości emitentów i znacząco wpłynęła na regulacje, ale także standardy doboru emitentów przez oferujących i tolerancję ryzyka przez inwestorów. Innymi słowy – jakość emitentów, których obligacje są wprowadzane do notowań, wzrosła i rynek obligacji korporacyjnych generalnie obronił się przed gospodarczymi skutkami pandemii. Jest więc spora szansa, że będzie odporny także na gospodarcze skutki wojny, bo to, że gospodarcza wojna już wybuchła, trudno kwestionować. Oczywiście nie znamy przyszłości. Wyceny akcji deweloperów nie topnieją bez przyczyny, ale na podstawie raportów za 2021 r. można powiedzieć, że bilanse tych, którzy notowani są na Catalyst, są mocne i zapewniają wysoki poziom odporności. W innych branżach sytuacja jest nawet lepsza.

Niemniej, kiedy po raz ostatni IDR spadł poniżej 1 proc., w następnym roku wybuchła afera GetBacku. Dlatego niska wartość wskaźnika, choć opisuje bardzo dobrą przeszłość, nie obiecuje, niestety, równie udanej przyszłości. Przeciwnie. Oznacza, że dużo lepiej już być nie może i utrzymanie status quo jest najlepszym, o czym możemy marzyć.

Pewnym ostrzeżeniem jest aktywność rynku pierwotnego. Z danych zebranych przez Obligacje.pl wynika, że w I kwartale wartość emisji obligacji korporacyjnych spadła o 30 proc. Zapewne rynku unikali i emitenci (w bankach jest taniej), i inwestorzy.