Dobrą atmosferę na rynku popsuł oczywiście GetBack, ale nie tylko on. Na rynku nie są aktywne firmy windykacyjne, ale również banki – po tym jak KNF ubiegłej jesieni zaleciła, by nominał pojedynczej obligacji podporządkowanej banków nie był niższy niż 400 tys. zł, z emisji publicznych zrezygnował Getin Noble Bank, a Alior Bank po prostu ich nie przeprowadza, mimo ważnego prospektu. Inne banki w ogóle nie podchodzą do publicznych emisji. W porównaniu z ub.r. brak emisji Getin Noble Banku jest odczuwalny – tylko w I półroczu 2017 r. było ich pięć, teraz żadnej.
Jeśli idzie o liczbę i wartość emisji publicznych, I półrocze 2018 r. prezentuje się – do pewnego miejsca – udanie. Emisji było 11 (przed rokiem 13), emitentów ośmiu (przed rokiem sześciu), a wartość obligacji zaoferowanych inwestorom indywidualnym wyniosła 830 mln zł (przed rokiem 674 mln zł). Choć wartość emisji jest wyższa niż przed rokiem, nie jest jednak rekordowa (choć cały rok 2017 takim rokiem był) – w I połowie 2016 r. wartość publicznych emisji sięgnęła 940 mln zł (było ich wówczas 17, a emitentów – ośmiu). W ujęciu 12 miesięcy wartość publicznych emisji po raz pierwszy przekroczyła 2 mld zł (2015 mln zł).
Orlen dominuje
Teoretycznie powyższe liczby mogłyby opisywać półrocze zupełnie udane, w praktyce zaciemniają tylko faktyczny obraz rynku, który zbyt ciekawy nie jest. Przede wszystkim o wartości przeprowadzonych emisji w I półroczu zdecydował jeden emitent – PKN Orlen. Wartość jego ofert (600 mln zł) stanowiła aż 72 proc. wartości emisji z I półrocza. Dla porównania w II półroczu ub.r. emisje Orlenu miały 34-proc. wkład w ostateczną wartość ofert.