Na koniec stycznia w portfelach zagranicznych inwestorów były złotowe obligacje skarbowe o wartości 181,6 mld zł. Ich zaangażowanie w polski dług mniejsze było poprzednio w sierpniu 2012 r. W samym styczniu zmalało o 9,9 mld zł. Ostatnio równie mocno spadło w listopadzie i w styczniu 2016 r. Wtedy miało to związek m.in. z obniżką ratingu Polski przez agencję Standard & Poor's. Co się stało na początku br.?
Realizacja zysków
– Z popytem zagranicznym na polskie obligacje nie jest dramatycznie źle. Zielone obligacje, które MF sprzedało w zeszłym tygodniu (były to jednak papiery w euro – red.), cieszyły się dużym zainteresowaniem. W styczniu inwestorzy zagraniczni sprzedawali głównie krótkoterminowe papiery, zaangażowanie w dłuższe tak mocno nie zmalało. To w dużej mierze mogła być realizacja zysków po silnym spadku rentowności – ocenia w rozmowie z „Parkietem" Błażej Wajszczuk, diler obligacji z BGŻ BNP Paribas. – Końcówka ub.r. była bardzo udana dla posiadaczy polskich obligacji skarbowych, w styczniu mogli więc realizować zyski – zgadza się Arkadiusz Urbański, ekonomista z Banku Pekao.
Rentowność dziesięcioletnich obligacji Polski zmalała z 3,3 proc. w połowie października ub.r. do nieco ponad 2,7 proc. w styczniu. Było to odzwierciedlenie sytuacji na globalnym rynku obligacji, gdzie na ceny obligacji pozytywnie wpływały oznaki spowolnienia gospodarczego oraz związane z tym sygnały, że cykl podwyżek stóp procentowych w USA dobiega końca. Także w Polsce Rada Polityki Pieniężnej wydłużała okres stabilizacji stóp procentowych, sugerując, że może on potrwać nawet do końca jej kadencji, tzn. do 2022 r. Na to nakładała się jeszcze lepsza od oczekiwań sytuacja w polskich finansach publicznych.
Miniony tydzień przyniósł wyraźne odbicie rentowności polskich obligacji. W przypadku dziesięciolatek w piątek sięgała ona już niemal 3 proc. Był to efekt ogłoszenia przez PiS planu istotnego poluzowania polityki fiskalnej w II połowie roku poprzez m.in. rozszerzenie programu 500+ na każde dziecko oraz wypłatę trzynastek emerytom. – Inwestorzy przestraszyli się, że nowe wydatki nie mają zapewnionego finansowania. Po drugie, w obecnych warunkach mogą one podwyższyć inflację. I po trzecie, pakiet stymulacyjny prawdopodobnie zamyka dyskusję o obniżkach stóp procentowych (w Polsce – red.) – tłumaczył w zeszłym tygodniu w programie Parkiet TV Mikołaj Raczyński, dyrektor ds. strategii dłużnych w Noble Funds TFI.
Azjaci niepokoją
– Po tak solidnym ruchu korekcyjnym oczekiwałbym powrotu nierezydentów na nasz rynek, a okazją może być piątkowa aukcja – mówi Arkadiusz Urbański. Nie wszyscy obserwatorzy rynku długu są jednak przekonani, że rentowność polskich obligacji stała się już dla zagranicznych inwestorów atrakcyjna, szczególnie w warunkach wzrostu ryzyka kredytowego, którym może skutkować poluzowanie polityki fiskalnej.