Jeszcze w styczniu sprzedaż obligacji o wysokiej rentowności osiągnęła w Europie blisko 7 mld euro (dane za Bloombergiem), ignorując zagrożenia wynikające z epidemii koronawirusa w Chinach. Kolejne tygodnie jeszcze umacniały ten trend – rentowności obligacji skarbowych stopniowo się osuwały, a inwestorzy poszukiwali rentowności coraz bardziej desperacko, co obrazowo opisał Brian Funk, szef analiz kredytowych w MetLife Investment Management. „Każdy kamień (w poszukiwaniu rentowności) został podniesiony co najmniej trzy razy" – powiedział w rozmowie z CNBC.
Pod koniec drugiej dekady lutego efektywna rentowność amerykańskich obligacji high- -yield spadła do 5,02 proc. – najniższego poziomu w historii, wyprzedzając nieco nadejście rekordów na rynku papierów skarbowych. Wyprzedzając, ponieważ przez weekend wszystko się zmieniło. Mapa Europy zaczerwieniła się od zarejestrowanych nowych przypadków koronawirusa, eksperci straszyli widmem jego szybkiego rozprzestrzeniania się w Iranie i innych krajach Bliskiego Wschodu, a w mediach koronawirus zagościł na stałe na czołówkach gazet, serwisów internetowych i telewizyjnych wiadomości.
Popyt na skarbowe
Od tego momentu rynki obligacji rozjechały się w przeciwnych kierunkach. Najbardziej spektakularne zmiany obserwujemy w USA. To w amerykańskich obligacjach inwestorzy szukają bezpieczeństwa i – tak to wygląda – nie oglądają się na ceny. Rentowność 30-letnich obligacji spadła do 1,78 proc., czyli najniższego poziomu w historii. Poprzedni dołek wynosił 1,92 proc. i został wyznaczony w sierpniu ub.r. Na wykresie wieloletnim wygląda to tak, jakby rentowność przebiła dolną linię kanału spadkowego, co może zapowiadać dalszy spadek rentowności. W przypadku dziesięcioletnich obligacji rentowność spadła poniżej 1,3 proc., także po raz pierwszy w historii przebijając dołek z 2016 r. (1,32 proc.).
Umacniają się także obligacje w Europie, w tym polskie dziesięciolatki, które w zaledwie pięć tygodni zgubiły ponad 50 pkt rentowności, lecz na poziomie 1,8 proc. wciąż wyceniane są niżej niż w sierpniu ub.r. (1,7 proc.).
Jednak tym razem popyt na obligacje skarbowe i spadek ich rentowności nie skłoniły inwestorów do poszukiwania rentowności „pod każdym kamieniem". Wydarzyło się coś przeciwnego. Rynek obligacji high-yield zamarł. Przez pierwsze trzy dni ostatniego tygodnia lutego nie przeprowadzono na nim żadnej emisji obligacji w USA. Efektywna stopa rentowności papierów high-yield w USA wzrosła w ciągu kilku dni z 5,02 do 5,4 proc., co naturalnie nadal jest poziomem bliskim historycznego dna, ale jednocześnie oznacza wzrost spreadu kredytowego (różnicy między ceną długu skarbowego i korporacyjnego). W dodatku zaledwie kilka dni po tym, jak CNBC poinformowało o niespotykanym popycie na obligacje wysokich rentowności, emitenci zaczynają się obawiać, czy w ogóle uda im się zrefinansować zapadający w tym roku dług, a jeśli tak, to jak wysoką cenę przyjdzie im za to zapłacić.