Bank Rezerw Federalnych wyposaży spółkę celową w 75 mld dolarów kapitału, a Bank Rezerw Federalnych Nowego Jorku będzie pożyczał jej dalsze środki, celem samej spółki będzie zaś skup obligacji korporacyjnych, funduszy ETF i portfeli obligacji naśladujących indeksy rynków obligacji. Łączna kwota planowanych inwestycji wyniesie 750 mld dolarów – napisano w komunikacie na stronie Fedu 15 czerwca.
Inwestycje w papiery o ratingu inwestycyjnym będą lewarowane w stosunku 10 do 1 (stąd docelowa kwota inwestycji dziesięciokrotnie przewyższa kapitał spółki celowej) lub 7 do 1 w przypadku firm (lub ETF-ów) o niższym ratingu i 3 do 1 oraz 7 do 1 w indywidualnych przypadkach.
Wszystko to oznacza, że Fed wchodzi na rynek obligacji korporacyjnych jako jeden z poważnych graczy, którego celem jest ustabilizowanie rentowności obligacji firm, głównie tych z ratingiem inwestycyjnym, ale częściowo także takich, które podobnym ratingiem pochwalić się nie mogą. Nie wdając się w ocenę długoterminowych skutków działań Fedu, a pozostając przy konstatacji, że sytuacja na rynku obligacji korporacyjnych musiała być poważna, skoro Fed zdecydował się na podjęcie tego rodzaju działań, warto zastanowić się, czy na nowych inwestycjach banku da się zarobić. Czas trwania programu wyznaczono na 30 września (choć może on zostać wydłużony), czasu na decyzję wcale nie jest więc dużo.
Rynek wyprzedza fakty
Pierwsze zapowiedzi na temat możliwej interwencji Fedu na rynku obligacji korporacyjnych pojawiły się już w marcu, w okresie szczytowej fazy covidowej paniki na rynkach finansowych, i trzeba powiedzieć, że przyniosły one spodziewane efekty. ETF obligacji high yield wzrosły od tego czasu (tj. przez ostatnie trzy miesiące) nawet o ponad 20 proc., jednocześnie nie osiągając poziomów sprzed pandemii, do czego brakuje im jeszcze kilku procent. I właśnie owych kilka procent zysku jest wskazówką wiodącą do ustalenia odpowiedzi na tytułowe pytanie – większość strat została już na rynku amerykańskim odrobiona, a do odrobienia całości pozostało niewiele – rynek zdołał już zdyskontować przyszłe działania Fedu. Niemniej przywrócenie rentowności (a więc i notowań obligacji) do stanu sprzed pandemii tworzy pewną przestrzeń do osiągnięcia zysków, które być może z perspektywy zmienności obserwowanej w ostatnich trzech miesiącach mogą wydawać się zbyt skromne w stosunku do podejmowanego ryzyka, z drugiej jednak strony rentowności obligacji skarbowych nie tylko wróciły, ale też przebiły z impetem dawne sufity – nie ma chętnych do gry przeciwko bankom centralnym.
Ograniczony wybór
Trzeba przyznać, że z perspektywy krajowego inwestora wybór funduszy, których jednostki uczestnictwa mogą korzystać na działaniach podejmowanych przez spółkę powołaną przez Fed, nie jest szeroki. Na podstawie klasyfikacji funduszy przez serwis analizy.pl oraz po przeglądzie ich strategii inwestycyjnych wytypowaliśmy pięć takich funduszy, których strategie bliskie są zarabiania przede wszystkim na rynku amerykańskich obligacji korporacyjnych. Trzeba jednak pamiętać, że po pierwsze inwestują one na tym rynku w sposób pośredni (przez inne fundusze inwestycyjne lub przez ETF), co nie jest bynajmniej zarzutem (skala zgromadzonych aktywów nie pozwala na dokonywanie bezpośrednich inwestycji, choćby ze względu na konieczny research), po drugie zaś z inwestycjami może wiązać się ryzyko kursowe, co w przypadku inwestycji obliczonych na kilka procent zysku w skali roku ma zwykle istotne znaczenie dla osiągniętego wyniku.