Inwestorzy, którzy chcieliby włączyć obligacje antyinflacyjne do portfeli, powinni pamiętać, że ich oprocentowanie w pierwszym roku jest stałe i wynosi 1,3 proc. dla papierów czteroletnich i 1,7 proc. dla obligacji dziesięcioletnich.
Dopiero w kolejnym roku odsetkowym oprocentowanie będzie naliczane według wzoru inflacja plus 0,75 pkt proc. marży (obligacje czteroletnie) lub inflacja plus 1 pkt proc. (papiery dziesięcioletnie). Trzeba też pamiętać, że wysokość oprocentowania ustalana jest na podstawie znanych już oficjalnych statystyk GUS. Dla przykładu – obligacje kupione w marcu wejdą w nowy okres odsetkowy w marcu 2022 r., a do ustalenia oprocentowania brana będzie pod uwagę wysokość inflacji w styczniu 2022 r., którą GUS ogłosi w lutym przyszłego roku. Z tego powodu warto rozłożyć zakupy obligacji na kilka różnych miesięcy – pozwoli to uśrednić wynik i uniezależnić go od jednorazowych wahań. Niemniej początek roku zwykle jest dobrym okresem dla inflacji – w życie wchodzą nowe podatki i opłaty np. za media, których dostawa częściej drożeje, niż tanieje.
Kierując się projekcją NBP, możemy przyjąć, że za rok oprocentowanie obligacji czteroletnich sięgnie 2,75–4,35 proc., a za dwa lata 2,95–4,95 proc. Jeśli w kolejnym roku oprocentowanie wyniesie tyle co w trzecim, wówczas średnioroczny zysk z czterech lat inwestycji wyniósłby 2,48–3,89 proc. i po odliczeniu podatku nadal nie osiągnąłby zysku przewyższającego inflację. W przypadku dziesięcioletnich obligacji byłoby to natomiast 2,8–4,2 proc. średniorocznego zysku (po czterech latach; w dłuższym terminie przewidywania tracą sens).
Obligacje oszczędnościowe indeksowane inflacją mają małe szanse (im wyższa inflacja, tym szanse niższe) uchronić siłę nabywczą oszczędności przed skutkami inflacji. Są tylko jednym z najmniej ryzykownych sposobów, by wpływ inflacji minimalizować.