Problem oczywiście w tym, że ciężko przewidzieć, ile wyniesie przyszła inflacja, a nawet najlepsi ekonomiści zatrudniani przez Narodowy Bank Polski notorycznie mylą się w ocenie sytuacji (w ostatnich latach nie doszacowywali tempa wzrostu cen).
Niemniej, możemy policzyć, ile musiałaby wynieść inflacja, aby obligacje nią indeksowane przyniosły wyższy dochód niż papiery Bestu. Otóż, zakładając, że obligacje zostałyby kupione w lipcu, inflacja w maju 2022 r., 2023 r. i 2024 r. musiałaby wynieść przynajmniej 4,7 proc., aby wynik inwestycji był wyższy (przy założeniu, że otrzymywane odsetki nie będą reinwestowane). W maju, ponieważ to na podstawie inflacji z tego miesiąca, ogłaszanej w czerwcu, ustalone zostanie oprocentowanie obligacji wchodzących w lipcu w nowe okresy odsetkowe.
Wynik „symulacji" jest niekorzystny dla obligacji skarbowych przede wszystkim ze względu na ich stałe i niepowiązane z inflacją oprocentowanie w pierwszym roku inwestycji, które ustalono na 1,3 proc. W kolejnych latach odsetki obliczane będą według wzoru inflacja plus 0,75 pkt proc. marży, ale tylko w przypadku utrzymania inflacji na poziomie 4,7 proc. lub wyższym, średnia wysokość naliczonych odsetek przekroczy nieznacznie 4,4 proc. brutto.
Oczywiście, żadnego scenariusza nie należy wykluczać, bieżące poziomy inflacji są sporym zaskoczeniem dla ekonomistów, którzy stawiali prognozy przed rokiem.
Naturalnie wysokość odsetek to nie wszystko. Mając do wyboru obligacje skarbowe i korporacyjne o podobnym oprocentowaniu, do pewnego momentu korzystniejszym wyborem okażą się obligacje skarbowe ze względu na mniejsze ryzyko kredytowe. Należy jednak pamiętać, że nie istnieją inwestycje całkowicie wolne od ryzyka, również papiery skarbowe wyceniane są według ryzyka utraty zdolności do obsługi zadłużenia.