Z rynku najmu płyną niepokojące właścicieli mieszkań wieści: coraz trudniej szybko znaleźć najemców, jest presja na stawki czynszów. Pamiętamy, że rynek w 2021 słabo sobie radził i jakkolwiek to zabrzmi, to Ukraińcy, uciekający do nas przed agresją Rosji, zmienili układ sił: podaż się skurczyła, czynsze wystrzeliły. Teraz mamy powrót do słabszej formy, a co roku deweloperzy oddają mieszkania sprzedawane podczas ostatnich tłustych lat, w tym na wynajem. Czy mamy strukturalny problem: podaż jest już po prostu za duża wobec zapotrzebowania? Jak wygląda sytuacja na rynku najmu i jak się może rozwinąć?
Wśród profesjonalistów jest raczej opinia, że rynek najmu wrócił właściwie do normalnego stanu, normalnego sprzed 2020 r., który faktycznie zaczął bardzo mocno zmieniać sytuację rynkową. Czas oczekiwania na najemcę obecnie jest faktycznie podwyższony względem 2022 r., ale nie tak, jak w 2021 r. W skrócie: ci, którzy są na tym rynku dłużej niż pięć lat, traktują tę sytuację jako standardową, tym bardziej że jesteśmy w II kwartale, który jest typowo niskim sezonem. Największą przejrzystość uzyskamy dopiero we wrześniu, październiku, kiedy przetoczymy się przez sezon wysoki, zobaczymy zwłaszcza, jak segment studencki wpłynie na rynek, chociaż faktycznie jakiegoś gigantycznego optymizmu, że ten sezon będzie bardzo gorący, na razie nie ma, ale z drugiej strony to nie jest moment, żeby bić na alarm, przynajmniej jeśli ktoś traktuje najem jako coś długoterminowego. Po prostu potrzeba trochę cierpliwości, może trochę niższych stawek czynszu – i tyle.
Bardzo często zestawia się bieżące zwroty z najmu z innymi klasami aktywów i stwierdza, czy to biznes opłacalny, czy nie. Czy nie dziwi pana takie krótkoterminowe podejście do tematu? Czy nie jest trochę tak, że nie umiemy inwestować w wynajem i bardziej jest to owczy pęd, kupowanie bez jakiejś głębszej analizy długoterminowej?
Na rynku mamy zarówno osoby, które bardziej patrzą na perspektywę stopy zwrotu z najmu, czyli liczą ten roczny dochód do kapitału włożonego w mieszkanie, czy też do wartości bieżącej lokalu. Gdyby takie osoby dziś wykonały kalkulację, mogłyby powiedzieć, że nawet na lokacie bankowej, a zwłaszcza na obligacjach skarbowych czy korporacyjnych stopa zwrotu jest wyższa. Jednak profesjonaliści z reguły nie kupują pierwszych z brzegu nowych mieszkań, 50-metrowych, gdzie stopa zwrotu oscyluje w dużych miastach wokół 4 proc. Ci raczej kupują na rynku wtórnym, raczej mniejsze lokale albo mieszkania na wynajem na pokoje studentom, gdzie są w stanie osiągać trochę wyższe stopy, nawet konkurencyjne w stosunku do obligacji. Jeżeli popatrzyliśmy długoterminowo na wartość mieszkań, nawet zakładając, że dzisiaj możemy mieć górkę i wydarzy się korekta, to w takiej perspektywie wartość będzie rekompensowała to, że przejściowo mamy trochę niższe stopy zwrotu z najmu.