Mediana cen transakcyjnych mieszkań na rynku wtórnym w Warszawie to 9,8 tys. zł za mkw. Od stycznia do listopada 2020 r. ceny wzrosły o 8 proc. – podaje Emmerson Evaluation. 8-proc. zmiany firma odnotowuje też w Krakowie (mediana: 8 tys. zł za mkw.), Poznaniu (6,7 tys. zł) i Katowicach (5 tys. zł). O 9 proc. (do 7,2 tys. zł) zdrożały lokale we Wrocławiu, Gdańsku (8 tys. zł) i Gdyni (7,5 tys. zł). Najmniejsze, 7-proc. zmiany, widać w Sopocie (10,3 tys. zł za mkw.), największe, 12-proc., w Łodzi (5,1 tys. zł). W 2019 r. ceny na rynku wtórnym rosły od 8 proc. (Poznań) do 20 proc. (Sopot).
Opóźniona reakcja
Jarosław Krawczyk, ekspert portalu Otodom, komentuje, że pandemia wywarła istotny wpływ na rynek nieruchomości, ale nie taki, jak wielu wieszczyło na jej początku. – Niektórzy przewidywali gwałtowne spadki cen, wyprzedaże mieszkań i szeroko pojęte załamanie – mówi. – Prognozy się nie sprawdziły. Ceny są dość stabilne: urosły nieco wolniej niż rok wcześniej, ale wciąż nie spadają.
Powodów jest kilka. – Choć w 2020 r. bywało trudniej o kredyt hipoteczny, na rynku pojawili się klienci gotówkowi, którzy chcieli ochronić oszczędności przed inflacją i postanowili zainwestować w nieruchomości – tłumaczy Krawczyk. – Ponadto olbrzymia część inwestycji deweloperskich opiera się na sprzedanych już mieszkaniach. Rynek nieruchomości na wszelkie kryzysy reaguje z opóźnieniem. Nawet w przypadku głębszej recesji właściciele mieszkań traktują ich sprzedaż jako ostateczność, wcześniej starają się o odroczenia spłaty kredytu, pożyczki wśród znajomych i rodziny albo decydują się na sprzedaż innych aktywów.
Także Anton Bubiel, dyrektor operacyjny w SonarHome.pl, zwraca uwagę, że rynek nieruchomości na różne wydarzenia w gospodarce nie reaguje tak dynamicznie jak inne aktywa, np. rynek akcji. – Nie ma się zatem co spodziewać korekt rzędu kilkunastu czy kilkudziesięciu procent w tak krótkim okresie – mówi, wskazując też na wsparcie rządu dla przedsiębiorców. Najmocniej dotknięte branże może jednak czekać fala bankructw. Sytuację w jakimś stopniu poprawi szczepionka.
Dyrektor mówi też o sporej podaży pieniądza w gospodarce. – A nieruchomości są dobrem rzadkim, czyli jest ich ograniczona ilość, której szybkie zwiększenie nie jest możliwe – tłumaczy Anton Bubiel. – W warunkach utrudnień administracyjnych należy się wręcz spodziewać zmniejszenia tempa przyrostu nowych mieszkań w najbliższych latach. Jeżeli mamy większą ilość pieniądza, ale mniejszy przyrost dóbr, obserwujemy inflację, czyli wzrost cen. Mieszkania są w pewnym sensie odzwierciedleniem tego zjawiska. Podobnie reagują metale szlachetne.