Fed, dążąc do zwalczania inflacji, konsekwentnie utrzymuje jastrzębie podejście do polityki monetarnej, co odbija się na obniżeniu cen bardziej ryzykownych klas aktywów. Indeks S&P 500 od lipca znajduje się w trendzie spadkowym, co może świadczyć o rosnących obawach inwestorów o ochłodzenie gospodarki amerykańskiej. Inną kwestią obserwowaną przez ostatnie dni była niemoc Kongresu związana z brakiem porozumienia w sprawie uzupełnienia wakatu na stanowisku spikera Izby. Impas w tym zakresie rodził obawy związane z możliwością uchwalenia istotnych ustaw, w tym dotyczących budżetu, oraz możliwy shutdown rządu w przyszłym miesiącu. Ryzyko to zostało jednak zażegnane, bowiem nowym spikerem został wybrany Mike Johnson, republikański kongresmen z Luizjany.

W wyniku pogarszających się perspektyw średnio- i długoterminowych na przestrzeni ostatniego miesiąca następowało dalsze wypłaszczanie krzywej dochodowości. Obecnie różnica pomiędzy rentownością obligacji dziesięcioletnich a dwuletnich wynosi ok. 20 bps, podczas gdy miesiąc temu spread był jeszcze ujemny i wynosił ponad 50 bps. Oznacza to, że wzrost rentowności coraz wyraźniej przesuwa się w kierunku bardziej wrażliwych cenowo papierów długoterminowych. Może nieść to niestety niekorzystne konsekwencje na wycenach portfeli inwestorów operujących na tym końcu krzywej.