W efekcie wzrosła globalna awersja do ryzyka, co przełożyło się na spadki na pozostałych światowych giełdach i wyprzedaż na rynkach wschodzących. Jeszcze wczoraj późnym wieczorem notowania EUR/PLN wzrosły w okolice 3,7950, a USD/PLN 2,7450. Z kolei warszawska giełda rozpoczęła środowy handel od silnych spadków. Czy zatem zawisło nad nami widmo poważniejszego kryzysu?
W zasadzie i tak, i nie. Średnioterminowa korekta na rynku złotego i warszawskiej giełdzie trwająca kilka tygodni nadal mieściłaby się w ramach tego co oglądaliśmy na przestrzeni ostatnich miesięcy. Polska gospodarka nadal ma się wciąż dosyć dobrze, a wysoka dynamika sprzedaży detalicznej w czerwcu (16,2 proc. r/r) i spadające bezrobocie, sugerują dalszy, systematyczny wzrost konsumpcji. To będzie się przekładać na działania Rady Polityki Pieniężnej, która najpewniej do końca tego roku podwyższy główną stopę procentową do poziomu 5,00 proc. z obecnych 4,50 proc. Do zacieśnienia polityki nie dojdzie jednak podczas kończącego się dzisiaj posiedzenia, chociaż wzrostu o 25 p.b. można spodziewać się w sierpniu. W krótkim terminie może być to jednak impuls do dalszego osłabienia złotego. Kolejnym czynnikiem będzie informacja o wcześniejszych wyborach parlamentarnych na jesieni, którą być może poznamy w końcu tygodnia. Wiele wskazuje, zatem na to, że realnym poziomem dla EUR/PLN w perspektywie najbliższych dni będą okolice 3,8100, a USD/PLN 2,78-2,7850. W dłuższym okresie koniunktura na złotym będzie jednak w większym stopniu zależeć od informacji napływających ze Stanów Zjednoczonych.
Z kolei te patrząc po zachowaniu się notowań dolara na rynkach światowych raczej nie będą gorsze od tego, czego się powszechnie oczekuje. Spadki kursów EUR/USD i GBP/USD odpowiednio w okolice 1,3765 i 2,0540 dzisiaj rano pokazują, że po raz kolejny sprawdził się rynkowy mechanizm wcześniejszego dyskontowania złych informacji. Po części mogły się do tego przyczynić także wczorajsze wypowiedzi dwóch członków FED (Charlesa Plossera i Williama Poole?a), których zdaniem nie ma obecnie sygnałów, aby kryzys na rynku nieruchomości miał rozlać się na pozostałe sektory gospodarki. Oczywiście można w tym momencie postawić pytanie, czy próbowali oni tylko uspokoić rynki, czy rzeczywiście obawy części inwestorów są zbyt przesadzone. Dzisiaj o godz. 16:00 nadejdą pierwsze z serii istotnych danych zaplanowanych na najbliższe dni - sprzedaż domów na rynku wtórnym w czerwcu. Oczekuje się odczytu na poziomie 5,87 mln wobec 5,99 mln w maju. Z kolei jutro poznamy dane o zamówieniach na dobra trwałego użytku, sprzedaży nowych domów, a w piątek dane o wzroście gospodarczym w II kwartale i nastrojach konsumenckich. Notowania EUR/USD mają szanse spaść w najbliższych dniach do 1,3685-1,3700, a GBP/USD w okolice 2,0450.
Sporządził:
Marek Rogalski