Opublikowane wczoraj w godzinach popołudniowych naszego czasu dane z wtórnego rynku nieruchomości w USA potwierdziły wcześniejsze obawy inwestorów o ten sektor gospodarki amerykańskiej i spotęgowały zagrożenia związane z możliwym pogorszeniem wyników sektora bankowego oraz ubezpieczeniowego na całym świecie. Ma to wyraźne przełożenie na rynki kapitałowe, gdzie możemy obserwować dużo większe spadki indeksów niż to miało miejsce wcześniej.
Tak jak wcześniej oczekiwaliśmy wczorajsza decyzja Rady Polityki Pieniężnej pozostała bez echa dla rynku walutowego. Zgodnie z wcześniejszymi prognozami Rada pozostawiła stopy procentowe bez zmian w oczekiwaniu na efekty wcześniejszych podwyżek stóp procentowych. Od początku 2007 r. bank centralny podwyższył główna stopę procentową o 50 pkt. bazowych w obawie przed rosnącą presją inflacyjną. Opublikowane ostatnio dane o produkcji przemysłowej oraz sprzedaży detalicznej w dalszym ciągu wskazują na tego rodzaju ryzyko. Dzisiaj poznamy projekcje inflacyjną, którą opublikuje NBP. Projekcja ta przybliży uczestnikom rynku występujące czynniki ryzyka inflacyjnego oraz ich wpływ na poziom wskaźnika CPI w kolejnych miesiącach br. Podczas dzisiejszej sesji złoty w dalszym ciągu będzie znajdował się pod presją spadkową, która powinna zaprowadzić kurs EUR/PLN w okolice poziomu 3,80, a USD/PLN odpowiednio do poziomu 2,7750. Tutaj dopiero naszym zdaniem należy rozważyć sprzedaż euro i dolara za PLN.
Spadek awersji do ryzyka widoczny w postaci redukcji długich pozycji w EUR/JPY i GBP/JPY wpłynął w rezultacie na wzrost wartości dolara. Na wczorajszej sesji kurs EUR/USD zniżkował do poziomu 1,3700, a notowania GBP/USD znalazły się poniżej bariery 2,0500. Umacniający się od kilku dni jen zyskał wobec euro ponad 2 proc, a kurs EUR/JPY zniżkował do miesięcznych minimów na poziomie 165,00.
To wszystko wskazuje na nastroje panujące na międzynarodowym rynku walutowym. Po fazie deprecjacji dolara i jena przyszedł okres realizacji zysków z tych pozycji i w rezultacie doszło do dawno oczekiwanej korekty. Kurs EUR/USD konsolidując powyżej granicy 1,3700 tworzy bazę do dalszych ruchów. Z pewnością dobre dane z USA i słabe z Eurolandu (np. dzisiejsze IFO) wzmocnią podaż europejskiej waluty. Wówczas EUR/USD może zniżkować do poziomu 1,3650, gdzie z kolei buduje się silny popyt na wspólną walutę. Pochodzi on ze strony banków centralnych i dużych instytucji finansowych. A zatem to, co dzieje się na rynku eurodolara rozpatrywać należy w kategorii korekty w trendzie wzrostowym. Jeśli w ciągu kilku najbliższych dni nie dojdzie do silniejszego wzmocnienia dolara, to prawdopodobnie nastąpi odbicie kursu EUR/USD i tym razem celem będzie poziom 1,40
Wczorajsze dane z USA nie napawają optymizmem. Sprzedaż domów na rynku wtórnym w czerwcu spadła o 3,8 proc. do 5,75 mln w ujęciu rocznym. To czwarty spadek sprzedaży z rzędu. Analitycy spodziewali się spadku sprzedaży domów na rynku wtórnym o 2,1 proc., do 5,86 mln. Nieco inny wydźwięk wniosła publikacja beżowej księgi Fed, czyli raportu o kondycji amerykańskiej gospodarki. W czerwcu i na początku lipca gospodarka USA rozwijała się w umiarkowanym tempie. Słabszą aktywność na rynku mieszkaniowym, odczuwalną w większości regionów niwelowało ożywienie na rynku nieruchomości przemysłowych i handlowych. Większość regionów USA poinformowała, że ceny konsumenckie oraz płace rosły umiarkowanie.