Nasdaq jeszcze się broni, ale DJIA już prawie 0,5% na minusie. Wraz z otwarciem w USA eurozłoty zaatakował 3,79, a USDPLN przebijał 2,79. Potwierdza to nasze poranne oczekiwania co do dalszych wzrostów głównych par złotego.
CPI w Polsce wyszedł na nieco niższym od konsensusu prognoz rynkowych poziomie, ale zdecydowanie największym przegranym po danych inflacyjnych był funt - GBPUSD przebijał się przez 2,00 w dół po dużo niższym od oczekiwań CPI (1,9% r/r, podczas gdy rynek nastawiał się na 2,3% r/r). Jutro pierwsza szansa na odrobienie strat przez brytyjską walutę - protokół z posiedzenia Bank of England.
Moim zdaniem należy liczyć się z możliwością umocnienia się USD aż do 1,34 EURUSD i wzrostów EURPLN do 3,81. USDPLN wówczas może osiągnąć poziom powyżej 2,83. Podtrzymuję jednak swoją opinię, że wzrosty te będą krótkotrwałe. Obecne wydarzenia są dobrą lekcją dla rynków, które bardzo lekkomyślnie wyceniały ryzyko w ciągu ostatnich lat bezprecedensowo dobrej koniunktury. Rynek zabezpieczonych długiem aktywów w USA urósł do bardzo dużych rozmiarów. Pojawiają się szacunku mówiące o tym, że wskutek załamania sektora subprime mortgages USA stracą od 1 do 2 procent swojego PKB.
Jutro w kalendarzu inflacja CPI w USA i dane o przepływach kapitałowych. Oba raporty będą miały ogromne znaczenie dla kondycji dolara. Obraz procesów ekonomicznych zachodzących w USA staje się coraz bardziej skomplikowany - inflacja wciąż może zacząć rosnąć pomimo pogarszającej się koniunktury. Ben Bernanke znalazł się w wyjątkowo mało komfortowej sytuacji.
Piotr Denderski