Za dolara oraz euro pod koniec dnia płacono o ok. 1,7 gr mniej niż na początku sesji.
Sile złotego sprzyjało osłabienie dolara po piątkowych złych danych z tamtejszego rynku pracy. Obecnie jednak zatrzymał się trend deprecjacyjny na amerykańskiej walucie, co może przyczynić się do spadków wartości polskiego pieniądza.
Złoty umocnił się być może z powodu nadziei inwestorów na to, że przedterminowe wybory przyniosą uzdrowienie sytuacji na rodzimej arenie politycznej. Jednak sondaże przeprowadzane w ostatnim czasie nie dają pewności, że obecna partia rządząca, która nie jest najlepiej odbierana przez rynki finansowe, nie wygra ponownie.
Ostatnie decyzja polskiego parlamentu o wprowadzeniu nowej ulgi prorodzinnej, która była typowym posunięciem dla zyskania sobie elektoratu, zdaniem Minister Finansów Zyty Gilowskiej może mieć opłakane skutki dla przyszłorocznego budżetu. W wywiadzie udzielonym prasie szefowa resortu finansów powiedziała, że z tego powodu może powstać dwu miliardowa dziura, której zapełnienie będzie wymagało cięć w wydatkach na inne celu, np. budowę dróg. Dodała jednak, że w projekcie przyszłorocznego budżetu zakłada się zmniejszenie deficytu do 28,164 mld zł. Fakt ten może sprawić, że łatwiejsze będzie spełnienie kryterium konwergencji przed wstąpieniem do strefy euro i przyspieszy ten proces.
Obecnie za dolara płaci się 2,7550 zł natomiast za euro 3,7950. W kolejnych godzinach oczekujemy osłabienia polskiej waluty do poziomów 2,7650 zł za amerykańską walutę oraz 3,81 za euro.