Wczoraj przyjęty został projekt budżetu na 2008 rok. Ostatnie rozdawnicze decyzje rządu zagrażają zaplanowanej w nim wielkości deficytu 28 mld zł. Zdaniem Minister Finansów Zyty Gilowskiej przyjęcie ulgi prorodzinnej sprawi, że wróci on do poziomu 30 mld zł, co może zagrozić pomyślności programu konwergencji. Polska w związku z tym może nie być gotowa w 2009 roku, jak wcześniej zakładano, do podjęcia rozmów o wstąpieniu do strefy euro. Szefowa resortu finansów twierdzi również, że nasz kraj stracić może część funduszy strukturalnych.
Brak zaostrzenia polityki fiskalnej, zdaniem członka Rady Polityki Pieniężnej Dariusza Filara jest kolejnym czynnikiem ryzyka, zagrażającym utrzymaniu celu inflacyjnego. Wg niego ceny w Polsce mogą rosnąć również ze względu na dynamikę wynagrodzeń, która przewyższa wzrost wydajności oraz z powodu wysokiego kosztu paliwa. Przedstawiciel RPP dodał, że ostatnio dobra kondycja finansów publicznych jest wyłącznie wynikiem dobrej koniunktury i nie przygotowuje naszego kraju do ewentualnego spowolnienia gospodarki.
Za dolara pod koniec wczorajszej sesji płacono o ponad 2 gr mniej niż na jej początku, podobnie za euro. Z kursem złotego rosły w poniedziałek również indeksy warszawskiej giełdy. Jednak po ostatnich spadkach na rodzimym parkiecie nie było to zbyt entuzjastyczne odreagowanie.
Amerykańską walutę wycenia się obecnie na 2,72 zł, natomiast europejską na 3,77 zł. W kolejnych godzinach oczekujemy wahań kursów par USD/PLN oraz EUR/PLN w zakresach odpowiednio 2,7050-2,7250 oraz 3,76-3,78.
Ostatnie kilka sesji na rynku walutowym stało pod znakiem wyraźnego wybicia eurodolara, który pokonał dziś poziom poprzedniego szczytu (1,3853) i osiągnął maksimum 1,3880. Oczywistym motorem tego dynamicznego ruchu jest nadzieja inwestorów na szybkie i "szeroko zakrojone" cięcie stóp procentowych przez FED w celu ratowania gospodarki amerykańskiej przed kryzysem. Z tego punktu widzenia niepokoić może brak reakcji inwestorów na "jastrzębie" akcenty, jakie znalazły się we wczorajszym przemówieniu