Komentarz poranny

Publikacja: 19.12.2007 07:46

Wczoraj w Stanach przewagę uzyskał popyt. Indeksy zamknęły się na

niewielkim plusie. Serwisy radują się tym wzrostem, jakby wynosił on

przynajmniej 3 proc., a przecież to tylko kilka dziesiątych procenta. Inna

sprawa, że da się tam zauważyć dość dziwną gradację ruchów. Poprzednie

dwie sesje nazwano sesjami silnego spadku. Pewnie to, co było tylko na

wczorajszej sesji u nas, tam przyjęłoby z emocjami porównywalnymi z Super

Bowl. Powody wczorajszego wzrostu? A czy odbicie musi mieć powody?

Przecież rynek nie może ciągle spadać. Nawet jeśli ten spadek nie jest

wielki i dynamiczny to i tak ma chwilę przerwy.

W komentarzach jako jedną z przyczyn podaje się informację o wrzuceniu na

rynek 501 mld dolarów przez ECB. Chodzi tu o pożyczkę jaką mogły otrzymać

banki europejskie od banku centralnego. Jak widać skorzystały z tego,

dzięki czemu krótkoterminowe stopy procentowe lekko spadły. Warto jednak

wiedzieć, że ta pożyczka jest tylko na dwa tygodnie i jej celem jest

uspokojenie banków, że ich bilanse będą ładnie wyglądać na koniec roku i

na rynku w ostatnich dniach roku nie będzie walki o pieniądze. Czy jest to

powód do zadowolenia? Skala działania banku centralnego w ostatnim czasie

raczej budzi coraz większe wątpliwości. Nie tylko europejskiego, ale i

pozostałych. W końcu jest to część większej akcji firmowanej również przez

Fed. Dziś dowiemy się, jak poszło na aukcji pierwszych 20 mld dolarów,

która była skierowana do banków amerykańskich. Przyznam, że zamiast

cieszyć się z tego, co robią banki, mnie bardziej martwi, dlaczego to

robią. Te nadzwyczajne środki to skutek sytuacji nadzwyczajnej. Skoro już

teraz jest ona nadzwyczajna, to co będzie jeśli pękną inne bańki

spekulacyjne? Co się stanie z zyskami banków, gdy rynek w Chinach zacznie

spadać?

Obaw jest sporo. Rynki ostatnio osłabły, ale i tak patrząc z pespektywy

wielu miesięcy, trzymają się całkiem nieźle. Po notowaniach nie widać, by

zagrażało nam wielkie nieszczęście. Jeszcze nie widać. Wczoraj u nas

blisko było zejścia pod poziom dolnego ograniczenia kanału, czy po prostu

linii trendu trwającego latami. Było blisko, ale popyt zdołał odeprzeć

atak podaży. Ktoś wczoraj do mnie napisał w trakcie sesji z pytaniem,

dlaczego rynek zachowuje się tak nieracjonalnie i kto jest za to

odpowiedzialny. Pojawiała się także koncepcja teorii spiskowej, której tu

nie będę przytaczał. Nie piszę tego, by kogoś ośmieszać. Pewnie w

niejednej głowie rodzą się wątpliwości i pytania tego typu. Odpowiedź jest

zawsze taka sama - rynek jest racjonalny. Ruchy poszczególnych graczy mogą

być mniej lub bardziej racjonalne, ale rynek jako całość jest racjonalny,

gdyż to przecież od jest odniesieniem dla naszych poczynań na nim. Skoro

spadek cen jest przez kogoś uważany za racjonalny, to można przypuszczać,

że nie chodzi tu tylko o ocenę obiektywną, ale ocenę dokonaną przez

pryzmat posiadanych aktualnie pozycji. Pytanie, czy słusznie jest posiadać

w chwili obecnej długie pozycje. Już wcześniej pisałem, że tak, ale pod

warunkiem, że są to pozycje w długoterminowym horyzoncie. Gracze szybsi

długich pozycji mieć nie powinni. Oni mogą teraz czekać poza rynkiem na

wynik walki na wsparciu.

Komentarze
Wakacyjne uspokojenie
Komentarze
Popyt dopisuje
Komentarze
Inwestorzy nadal dopisują
Komentarze
Bitcoin z rekordami
Komentarze
Bitcoin znów pod szczytami
Komentarze
Zapachniało spóźnieniem