James K. Galbraith
profesor z Uniwersytetu Teksańskiego w Austin[/srodtytul]James K. Galbraith, amerykański ekonomista i lewicowy komentator polityczny, jest uznawany za guru neokeynsistów. W 2006 r. ostrzegał, że spadek cen nieruchomości może przyczynić się do spowolnienia gospodarczego w USA. Krytykował Fed za nadmierne skupienie się na powstrzymywaniu inflacji i zaniedbywanie pobudzania wzrostu.
Później wielokrotnie i zaciekle atakował monetarystyczną politykę amerykańskiego banku centralnego, wskazując, że nie doprowadzi ona do zwalczenia kryzysu. Wskazywał jako rozwiązanie zastosowanie recept proponowanych przez keynsistów. Od jesieni wiele rządów na świecie przynajmniej częściowo powróciło do tych metod walki z kryzysem.
Galbraiht wielokrotnie krytykował opracowany przez Timothy’ego Geithnera plan wykupu toksycznych aktywów. Wskazywał, że ożywienie gospodarcze nie nastąpi, póki nie rozwiązany zostanie problem zadłużenia amerykańskich konsumentów. Według niego, banki ograniczają akcję kredytową nie z powodu problemu toksycznych aktywów, ale z powodu obaw o niespłacanie kredytów przez osoby fizyczne i spółki. Plan Geithnera nie jest więc, według Galbraihta, właściwą drogą wyjścia z kryzysu. Sprawi, że podatnicy w jeszcze większym stopniu będą odpowiadać finansowo za niewłaściwe decyzje banków.
Dobrym rozwiązaniem problemu banków mających problemy finansowe byłoby ich przejmowanie przez Federalną Agencję Ubezpieczenia Depozytów (FDIC), następnie restrukturyzowanie przez powołane przez państwo zarządy, a potem sprzedawanie w całości lub w częściach. Koniecznym elementem procesu uzdrowienia systemu finansowego byłoby również wzmocnienie systemu regulacji. Zdaniem Galbraihta, recesja potrwa jeszcze wiele miesięcy.
Trudno uznać Jamesa K. Galbraihta za „rynkową wyrocznię”, choć zyskał status ekonomicznego guru. Jego dorobek jako osoby przepowiadającej trendy jest mały, a prognozy na przyszłość mało konkretne. On sam do takiej roli nie pretenduje. Jest tylko ekonomistą o bardzo wyrazistych poglądach, które przez wiele lat były niepopularne, ale w wyniku kryzysu znowu zostały uznane za modne.
[srodtytul]Sytuacja przypomina czasy "New deal"
Robert Shiller
twórca indeksu S&P/Case Shiller[/srodtytul]
Uważa, że zapaść gospodarcza będzie prawdopodobnie trwać jeszcze kilka lat. W wydanej przed kilku tygodniami książce pt. „Animal Spirits” (wraz z George’em Akerlofem) nawołuje polityków i ekonomistów, by szukając sposobów przezwyciężenia recesji, sięgnęli do psychologii. Bo podstawowym zadaniem jest dziś przywrócenie ludziom zaufania.Robert Shiller uważany jest w Stanach Zjednoczonych za pierwszego eksperta od rynku nieruchomości. W końcu to on (oraz Karl Case i Allan Weiss) opracował metodologię mierzenia cen domów, a oparty na jego pracach indeks S&P/Case Shiller jest głównym barometrem rynku.
Od kilku dekad promuje behawioralne podejście do ekonomii, twierdząc, że na przykład wobec rynku nieruchomości teoria racjonalnego wyboru nie znajduje oparcia w danych. Na kilka lat przed kryzysem w licznych publikacjach prasowych i bardzo popularnych książkach sformułował opinię, że ceny domów znacznie przewyższają poziom równowagi i że z każdym rokiem bańka rośnie, a jej pęknięcie będzie bardzo bolesne, również dla całej gospodarki.
Spytany ostatnio, czy środki, jakie państwa rozwinięte przeznaczają na ożywianie swoich gospodarek, okażą się wystarczające, Shiller mówił: – Musimy sprawić, by ludzie znów zachowywali się normalnie, jak w normalnej gospodarce. Trzeba poczekać i zobaczyć, czy to wystarczy.
Pozytywnie ocenia strukturę planu stymulacyjnego administracji Baracka Obamy, składającego się z cięć podatkowych i inwestycji infrastrukturalnych. Lubi porównywać obecną sytuację do Wielkiego Kryzysu z lat 30., a interwencje rządów w gospodarkę do „Nowego Ładu” Franklina Delano Roosevelta, który, jego zdaniem, „stworzył nowe instytucje, które wzmocniły gospodarkę kapitalistyczną”. – Największe ryzyko jest w tym, że potrzebny bodziec zostanie wykolejony przez niedowiarków, którzy wciąż nie doceniają prawdziwego stanu naszej gospodarki – napisał niedawno na łamach „New York Times”.
Komentując ostatnie dane o cenach domów, powiedział, że należy spodziewać się dalszych zniżek, chociaż „ceny nie mogą zawsze spadać w tym tempie”. Jego zdaniem, sygnałem stabilizowania się rynku mogłyby być dwa kolejne miesiące wzrostu cen. – Najlepszy prognostyk stanowi średnia niedawnych odczytów, nie sam ostatni miesiąc – dodał.Ma kilka pomysłów na to, jak uniknąć podobnego krachu w przyszłości. Wśród nich upowszechnienie kontraktów giełdowych na wartość nieruchomości i wprowadzenie kredytów hipotecznych z odsetkami, malejącymi w przypadku załamania na rynku.
[srodtytul]Dekoniunkturana wiele lat
George Cooper
Bluecrest Capital Management[/srodtytul]
George Cooper, londyński menedżer funduszu, zyskał status ekonomicznego guru po napisaniu kontrowersyjnej książki „The Origin of Financial Crisis: Central Banks, Credit Bubbles and the Efficient Market Fallacy” („Przyczyny kryzysu finansowego: banki centralne, bańki kredytowe i spuścizna efektywnego rynku”). Oskarżył w niej Fed i inne banki centralne o wywołanie obecnego kryzysu.
Wskazał, że nie reagowały, gdy powstawały bańki spekulacyjne, gdyż uważały, że sytuacja na rynkach sama się unormuje. Po wybuchu kryzysu podjęły zaś bardzo poważne i zarazem bardzo spóźnione interwencje. Te same błędy były i są popełniane w obliczu każdego większego kryzysu przez banki centralne. – Preferują one kapitalizm w czasach rozwoju, a socjalizm w obliczu recesji – wskazał.
Zdaniem Coopera, prognozy Fedu mówiące, że recesja zakończy się w tym roku, są prawdopodobne. Jednak, jeśli nawet te oczekiwania się sprawdzą, amerykańska gospodarka jeszcze przez wiele lat nie osiągnie tempa wzrostu sprzed kryzysu. – Długość procesu jest proporcjonalna do czasu, w którym narastała bańka. Jeżeli przyjmiemy pesymistyczne założenia, uznamy, że bańka zaczęła powstawać na początku lat 80., kiedy Amerykanie zaczęli mniej oszczędzać.
Można też przyjąć, że powstała na początku tysiąclecia, na bazie boomu w sektorze nieruchomości. Tak więc dostosowanie może potrwać dekadę – stwierdził.Przyznał również, że plany pomocy dla banków stworzone przez administrację Obamy „przyniosą częściowo dobre rezultaty”, gdyż są „hojne dla sektora prywatnego”.
– Niestety, wszystkie te plany zakładają, że problemem jest jedynie to, iż banki nie chcą udzielać kredytów. Nie myślimy o drugiej części problemu, czyli o tym, że sektor prywatny nie chce zaciągać pożyczek – powiedział.
Coopera trudno uznać za osobę, która przewidziała kryzys finansowy. Swoją książkę opublikował dopiero pod koniec 2008 r., czyli wtedy, kiedy załamanie na rynkach i w gospodarce państw rozwiniętych było już widoczne. Zyskał dzięki tej publikacji opinię guru, choć jego wcześniejsze prognozy dotyczące trendów makroekonomicznych nie są szeroko znane.
[b]Timothy Geithner zawiódł na całej linii
Paul Krugman
profesor ekonomii i stosunków międzynarodowych z Princeton[/b]
Paul Krugman, amerykański ekonomista, laureat Nagrody Nobla w 2008 r., trafnie przewidział azjatycki kryzys finansowy w 1997 r. W 2003 r. ostrzegał, że utrzymywanie nadmiernego deficytu budżetowego przez administrację Busha doprowadzi do dużego kryzysu gospodarczego. W 2008 r., już w trakcie kryzysu subprime, przewidywał, że ceny domów w USA spadną do 2010 r. o 25 proc. W październiku 2008 r. wskazał, że świat wkroczy w następnym roku w recesję.
Obecnie ten noblista pozostaje pesymistą, pomimo że władzę w Waszyngtonie zdobyła bliska mu politycznie ekipa. Ostro krytykował administrację Obamy za jej metody walki z kryzysem, a szczególnie za pomysł skupowania toksycznych aktywów. „To więcej niż rozczarowanie. To przepełnia mnie smutkiem.
Wygląda to tak, jakby prezydent chciał potwierdzić, że on i jego ekipa ekonomiczna są oderwani od rzeczywistości, a ich wizja gospodarki zaciemniona przez nadzwyczaj bliskie związki z Wall Street” – napisał w felietonie dla dziennika „The New York Times”. Jest przekonany, że plan Geithnera będzie tylko marnotrawstwem publicznych środków, które, zdaniem Krugmana, mogłyby zostać użyte do stymulowania popytu. Odczuwające kłopoty banki, według niego, prędzej czy później i tak zostaną znacjonalizowane.
Krugman wskazywał również, że pakiety stymulacyjne w USA i Europie powinny sięgnąć 4 proc. PKB, by recesja została ograniczona. Jeżeli odpowiednie środki nie zostaną podjęte, będzie ona tak długa i dotkliwa jak w Japonii w latach 90. Noblista przekonywał też, że spadki na giełdach nie osiągnęły jeszcze dna, choć możliwe będą krótkotrwałe odbicia.
Przepowiednie Krugmana, jak dotąd, bardzo często nie były trafne. Od 2002 r. nieustannie powtarzał, że albo amerykańska gospodarka już wkroczyła w recesję, albo wkrótce wkroczy. Aż do 2007 r. jego prognozy się nie sprawdzały. Jego krytycy wskazywali często, że jest on zaślepiony przez swoje lewicowe poglądy polityczne i w związku z tym część jego prognoz to tylko projekcja lęków komentatora „The New York Times”.